Kurs akcji budowlanej grupy znajduje się w długoterminowym trendzie spadkowym. Zniżki rozpoczęły się z poziomu 12 zł w kwietniu 2007 r., czyli w momencie, gdy cały warszawski rynek ogarnęła panika związana z kryzysem za oceanem. Bycze odreagowanie w 2009 r., choć zapowiadało się obiecująco, wystarczyło tylko na korektę spadków. Kolejne lata przyniosły kontynuację przeceny, podczas której doszło do dwóch bardzo dotkliwych fal wyprzedaży. Pierwsza, z sierpnia ubiegłego roku, sprowadziła kurs z 3 zł do 1,5 zł w niecałe dwa miesiące. Druga rozpoczęła się pół roku temu i trwa do dziś. Pod koniec czerwca pękła psychologiczna bariera 1 zł i spółka dołączyła do szerokiego grona warszawskich groszówek. Aktualny rekord spadków padł podczas wczorajszej sesji i wynosi 0,55 zł.

Z jakiejkolwiek perspektywy spojrzymy na wykres Polimeksu-Mostostal, wszędzie dominują niedźwiedzie.

W?długim terminie kurs wpisuje się w szeroki kanał spadkowy, a w krótszym ujęciu mamy do czynienia z „formacją" spadającego noża. Sytuacja wygląda nieciekawie, ale byki nie stoją jeszcze na całkowicie straconej pozycji.

Ich ostatnią deską ratunku może być wspomniany kanał spadkowy. Trwająca fala wyprzedaży sprowadziła kurs w okolicę jego dolnej granicy, czyli do wymarzonego miejsca na odbicie. Jeśli faktycznie popyt aktywuje się w najbliższym czasie, potencjalny zasięg zwyżki to górne ograniczenie kanału, które znajduje się teraz na poziomie 2 zł. Jest to jednak optymistyczny wariant. W tym optymalnym najbliższy zasięg zwyżek to bariera 1 zł. Jej sforsowanie dałoby dopiero pretekst do silniejszych zwyżek.

W?pesymistycznym scenariuszu dolna granica kanału zostaje przełamana i trend spadkowy jest kontynuowany. Najbliższa strefa wsparcia to obszar między 0,52 zł i 0, 39 zł. Na tych poziomach zatrzymywały się pierwsze korekty wzrostów w 2004 r. Jeśli strefa wsparcia nie wytrzyma nacisku niedźwiedzi, następny przystanek to 0,14 zł. Jest to najniższy giełdowy kurs w historii spółki zanotowany w maju 2003 r.