Unijny rynek CO2 pod napięciem. Czy Bruksela sztucznie zawyży ceny?

Notowania praw do emisji dwutlenku węgla na europejskich giełdach wykazują się w ostatnich tygodniach dużą zmiennością. Jednak mimo zapowiadanej przez Komisję Europejską interwencji, wciąż nie brak czynników ściągających ceny uprawnień w dół – do 7 euro za jednostkę.

Aktualizacja: 14.02.2017 00:03 Publikacja: 18.11.2012 13:43

Jeszcze kilka lat temu polska energetyka obawiała się, że ceny praw do emisji poszybują do 20–30 eur

Jeszcze kilka lat temu polska energetyka obawiała się, że ceny praw do emisji poszybują do 20–30 euro za jednostkę. Jednak mimo obecnych wahań, nikt nie zakłada, by ten poziom miał zostać osiągnięty.

Foto: Archiwum

W połowie listopada ceny praw do emisji jednej tony CO2 na europejskich giełdach znajdowały się poniżej 8 euro za sztukę. Jeszcze trzy dni wcześniej handlowano nimi nawet po 10 euro. Wahania cen certyfikatów UEA (UE Allowances) były dość dynamiczne również we wcześniejszych tygodniach. Co sprawia, że europejski rynek CO2 jest obecnie tak zmienny?

Nowe otwarcie na rynku CO2

Istnieją obawy, że Komisja Europejska dzięki administracyjnym ingerencjom doprowadzi do zwyżki cen. Przypomnijmy, że kiedy w 2008 r. uruchamiano europejski system handlu prawami do emisji (EU ETS, pomijamy lata 2005–2007, kiedy system funkcjonował w trybie testowym), certyfikat uprawniający do emisji jednej tony CO2 kosztował nawet ponad 29 euro. Liczono, że ceny dalej będą rosły, co podroży koszty produkcji energii w „brudnych" technologiach węglowych i skłoni unijne kraje do wielomiliardowych inwestycji i wytwarzania więcej prądu w sposób bezemisyjny. Rzecz w tym, że już w drugiej połowie 2008 r. rozpoczęły się zawirowania w światowym sektorze finansowym, które na realnej gospodarce – a przez to na konsumpcji energii – odbijają się do dziś. W związku z tym popyt na energię wyhamował i zapowiada się na to, że będzie dalej słabnąć. Mimo ciągłych prób ratowania sytuacji, gospodarki krajów strefy euro wciąż ocierają się o recesję.

Tymczasem im mniejsza produkcja energii, tym mniejsza emisja CO2. Unijny handel prawami do emisji opiera się na założeniu, że uprawnień będzie brakować. Tylko w takim układzie prawa popytu i podaży mogą prowadzić do wzrostu cen. Jednak sytuacja poszła w całkowicie innym kierunku. Eksperci szacują, że nawet uzależniona od węgla Polska zamknie okres rozliczeniowy 2008–2012 z zapasem około 20 mln uprawnień EUA. A skoro Bruksela przeliczyła się i w dobiegającym końca okresie dała krajom UE za dużo uprawnień do emisji, to w kolejnym okresie zamierza dać ich mniej.

Schemat handlu w nowej odsłonie

Dotychczas było tak, że np. polskie elektrownie dostawały lwią część potrzebnych im praw do emisji za darmo. W drugim horyzoncie czasowym, czyli w latach 2013–2019, mają ich dostawać coraz mniej, a niedobory uzupełniać, dokupując certyfikaty na aukcjach. A ponieważ już teraz widać, że wprowadzony wcześniej system nie działa, tak jak oczekiwano, to Bruksela chce zmienić zasady gry.

Unijna komisarz do spraw środowiska, Connie Hedegaard, wykazuje dużą determinację, by wycofać z rynku nawet 1,2 mld pozwoleń jeszcze?przed końcem tego roku. Aktualny postulat?Komisji Europejskiej jest taki, by 900 mln pozwoleń na emisję CO2 trafiało na aukcję w późniejszych latach (w 2010 r. Polska wyemitowała 324 mln t dwutlenku węgla, co stanowiło 1 proc. światowej emisji). Co więcej, KE nie wyklucza pójścia dalej i wycofania części zezwoleń z rynku na stałe.

Jak zakończy się ta sprawa, na razie nie wiadomo. Jednak już teraz widać, jak bardzo każda wypowiedź unijnej komisarz do spraw środowiska wpływa na notowania praw do emisji. Było to widoczne w ubiegłym tygodniu. Ceny rosły w oczekiwaniu na komunikat Komisji. Kiedy informacja o czasowym wycofaniu z handlu 900 mln uprawnień obiegła rynek, analitycy orzekli, że takie rozwiązanie będzie miało umiarkowany wpływ na ceny uprawnień. I ceny spadły. W ciągu trzech dni przecena sięgnęła 20 proc.

Aukcje nie rozgrzewają rynku

Jest jeszcze drugi czynnik tworzący presję na spadek cen uprawnień EUA. To pierwsze aukcje, które organizuje Unia Europejska, by stopniowo uruchomić sprzedaż certyfikatów, które mają zostać wykorzystane w najbliższych latach.

Wyjątkowo rozczarowująca okazała się aukcja, którą zorganizowano w czwartek na niemieckiej giełdzie EEX. Unia wystawiła na sprzedaż 4 mln uprawnień. Inwestorzy zgłosili chęć kupna, 4,96 mln, co oznacza 23-proc. nadsubskrypcję. Jeśli spojrzeć na wcześniejsze akcje, to teraz zainteresowanie było rekordowo niskie.

Ostatecznie UE sprzedała zezwolenia EUA po 7,3 euro za sztukę. Rzecz w tym, że bieżąca cena na rynku spot była bliska 7,6 euro. Na wieść o wynikach aukcji rozpoczęła się wyprzedaż, która w ciągu kilku godzin pociągnęła ceny do 7,06 euro za jeden certyfikat.

Skąd to malejące zainteresowanie kupnem uprawnień do emisji na rynku bieżącym? Jeszcze dwa dni wcześniej, we wtorek, UE?przeprowadziła analogiczną licytację, której cena ukształtowała się na poziomie 8,49 euro, a popyt obejmował 7?mln jednostek EUA.

Analitycy zwracają uwagę, że zainteresowanie aukcjami byłoby większe, gdyby przedsiębiorstwa mogły kupować kontrakty futures. Mogłyby wówczas dzięki dźwigni zabezpieczać swoją pozycję dużo niższym kosztem. Kupując uprawnienia na rynku spot, muszą zainwestować pieniądze już teraz, a uprawnienia będą mogły wykorzystać dopiero w 2014 r.

Niskie zainteresowanie prawami do emisji w czasie, kiedy Komisja zapowiada działania interwencyjne, oznacza zdaniem analityków bardzo słaby sygnał dla rynku CO2 na kolejne lata. Może się bowiem okazać, że działania deklarowane przez Connie Hedegaard nie odniosą oczekiwanego skutku, co groziłoby ryzykiem dalszych interwencji.

Jak mało inwestorzy wierzą w skuteczność działań KE, pokazują notowania futures. Te z dostawą na grudzień 2013 r. można kupić po 7,5 euro, a na grudzień 2014 r. – 7,93 euro. Dopiero te z datą wykonania na koniec 2015 r. zakładają, że uprawnieniami EUA będzie się wówczas handlować powyżej 8 euro za jednostkę.

Inne mechanizmy też przeszacowane

Tymczasem certyfikatami CER (Certified Emission Reductions), które uprawniają do emisji CO2 na podstawie międzynarodowego Protokołu z Kioto i są przyznawane za prowadzenie proekologicznych projektów, handluje się w ostatnich dniach po 60–70 eurocentów. Jeszcze na początku października ich notowania wynosiły blisko 2 euro za sztukę. Od początku roku cena CER spadła już o ponad 90 proc. Gwałtowna przecena jest efektem rynkowych obaw o zmiany w zasadach wykorzystania tych uprawnień na terenie Unii Europejskiej.

Generalnie podobnie jak z uprawnieniami EUA, również w przypadku certyfikatów CER i ERU (Emission Reduction Unit) okazało się, że jest ich na rynku zbyt wiele. W tym przypadku mechanizm działania był jednak inny – nie doszacowano ilości wygenerowanych w tym czasie jednostek poświadczonej redukcji emisji. A trzeba mieć świadomość, że to zalew jednostek CER i ERU przyczynił się do przecen na rynku certyfikatów EUA (przy spełnieniu określonych wymagań przedsiębiorcy mogli uprawnienia wymieniać z jednych na drugie).

Dodatkowo trwa niepewność przed konferencją klimatyczną ONZ w Katarze, w Doha, która odbędzie się na przełomie listopada i grudnia. Coraz częściej pojawiają się sygnały, że rynek przestał ufać systemom handlu prawami do emisji i zwłaszcza przy próbach kolejnych politycznych interwencji może się to zakończyć całkowitą erozją poszczególnych systemów.

Co ta sytuacja oznacza dla polskich firm?

Z?punktu widzenia polskiego przedsiębiorcy, który jest objęty systemem unijnego handlu prawami do emisji CO2, czyli elektrowni, cementowni czy zakładu hutniczego, obecna sytuacja jest dobrym sygnałem. Jasno już bowiem widać, że nie ma ryzyka gigantycznego wzrostu cen uprawnień. Obecnie obawy dotyczą raczej wysokiej zmienności cen na rynku.

Pewne informacje co do tego, czy na pewno część uprawnień do emisji zostanie z rynku wycofana, będziemy mieli prawdopodobnie dopiero w lutym 2013 r. Zdaniem ekspertów nawet jeśli kroki zapowiadane przez KE zostaną podjęte, będzie to oznaczało, że za jedną tonę wyemitowanego CO2 przedsiębiorcy zapłacą w przedziale 8–12 euro. To oznacza również, że nie pojawi się zapowiadana przez koncerny presja na wzrost cen energii od początku 2013 r.

[email protected]

Najważniejsze pojęcia rynku CO2

AAU

* Jednostka przyznanej emisji w systemie globalnym) – to ekwiwalent jednej tony CO2 na podstawie protokołu z Kioto.

CER

* Certified Emission Reductions – jednostki poświadczonej redukcji emisji. Podobnie jak EUA, można je kupić. Tym sposobem można spełnić prawny obowiązek dotyczący emisji w Europie. Certyfikat CER w stosunku do EUA mają się jak 1:1.

ERU

* Emission Reduction Unit – jednostki redukcji emisji.

EUA

* European Union Allowances – zbywalne prawa do emisji CO2; jedno EUA uprawnia do emisji jednej tony CO2.

EU ETS

* European Union Greenhouse Gas Emission Trading Scheme – wspólnotowy system handlu emisjami. Zasady jego funkcjonowania określa Dyrektywa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości zmieniona Dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/29/WE z 23 kwietnia 2009 r.

Protokół z Kioto

* Protokół Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu z 11 grudnia 1997 roku. Wszedł w życie 16 lutego 2005 roku. Pierwszy okres zobowiązań protokołu upływa w 2012 roku. Nowa umowa międzynarodowa musi zostać opracowana, przyjęta i ratyfikowana do tego czasu.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?