Nowe dołki kursów – zachęta czy przestroga?

Wciąż nie brakuje akcji, których notowania ustanawiają nawet wieloletnie minima. Przyglądamy się niektórym z nich pod kątem długofalowych trendów w wynikach finansowych

Aktualizacja: 14.02.2017 15:23 Publikacja: 19.11.2012 05:00

Nowe dołki kursów – zachęta czy przestroga?

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Przed tygodniem wzięliśmy pod lupę najnowsze wyniki finansowe spółek o wyjątkowo wysokich wycenach rynkowych. Kursy części z nich systematycznie ustanawiają nowe szczyty, choć nie ma pewności, jak długo jeszcze będą trwały pozytywne trendy. Ze względu na tę niepewność i wysokie wyceny akcji część inwestorów okazji upatruje raczej w walorach, które ostatnio są w niełasce na rynku.

Tym razem postanowiliśmy więc przyjrzeć się pod kątem najnowszych wyników kwartalnych właśnie tej drugiej grupie spółek. Na warsztat wzięliśmy sześć wybranych firm, których kursy ustanowiły w ostatnich dniach co najmniej 52-tygodniowe dołki (informacje na ten temat można codziennie znaleźć w naszej tabeli notowań). To najlepszy dowód na to, że akcje te nie cieszą się wzięciem.

[email protected]

Kupować czy trzymać się z daleka?

Wśród inwestorów panuje odwieczny spór na temat tego, czy warto postępować wbrew rynkowi i kupować takie taniejące walory. Z jednej strony obóz zwolenników analizy technicznej stanowczo radzi się trzymać od nich z daleka ze względu na groźbę pogłębienia strat. Tu na myśl przychodzi słynne zalecenie „ucinaj straty i pozwól rosnąć zyskom". Nie wszyscy zgadzają się jednak z tak stanowczym stanowiskiem. O ile jeszcze w przypadku słabo zdywersyfikowanego portfela inwestycyjnego (złożonego z akcji paru spółek) kupowanie taniejących walorów wiązać się może faktycznie z ogromnym ryzykiem, o tyle wraz ze zwiększaniem liczby papierów w portfelu rosną szanse na skorzystanie z przyszłego odbicia kursów. Nawet jeśli któraś ze spółek zbankrutuje, to niektóre walory mogą zrekompensować to ponadprzeciętnymi stopami zwrotu. Oczywiście kupowanie akcji tylko dlatego, że ich kursy spadają, samo w sobie jest mało sensowną strategią. Bardzo istotne jest, dlaczego akcje tanieją, czy jest szansa na odwrócenie negatywnego trendu oraz wreszcie czy walory są tanie w zestawieniu z parametrami finansowymi firm.

Mały eksperyment

Aby zobrazować te sprzeczne poglądy, sięgnijmy po prosty przykład. Rok temu na ostatniej sesji listopada 18 spółek odnotowało co najmniej 52-tygodniowe minima kursów. Na potwierdzenie przestróg analityków technicznych wskazać można przykłady akcji, które mimo ustanowienia takich dołków, przez kolejny rok potaniały jeszcze bardziej. W niektórych przypadkach straty sięgały 60–80 proc., tak więc „łapanie spadających noży" mogło się okazać bardzo bolesne. Jednocześnie jeśli ową grupę 18 spółek przesiać pod kątem określonych kryteriów fundamentalnych, to wyłania się zupełnie inne oblicze strategii kupowania taniejących walorów. Przykładowo wśród owej osiemnastki znaleźliśmy cztery spółki spełniające dwa wymogi: wskaźnik cena/zysk poniżej 10 (a zarazem dodatni) oraz wskaźnik cena/wartość księgowa poniżej 1,0. Okazuje się, że akcje owej czwórki przyniosły średnio prawie 7 proc. zysku.

Podobnie jak owe 18 spółek sprzed roku, tak też sześć omówionych obok wybranych firm jest mocno urozmaiconych pod względem sytuacji fundamentalnej i wyceny rynkowej (analizujemy je w kolejności podyktowanej przez kapitalizację giełdową). I jeszcze jedna uwaga – wszędzie przez zyski czy przychody na akcję rozumiemy?kroczącą sumę z czterech kwartałów.

JSW – blue chip w niełasce kusi niską wyceną

W tym roku kurs Jastrzębskiej Spółki Węglowej sprawuje się słabo w porównaniu z głównymi indeksami GPW. Notowania firmy w ostatnich dniach naruszyły dołek z początku września i znalazły się w okolicy historycznego minimum z października 2011 r. Jak przecena akcji ma się do najnowszych wyników finansowych? JSW jest zdecydowanie największą firmą z naszego zestawienia, dysponującą największym potencjałem ekonomicznym. Na plus przemawiają: w miarę stabilny zysk na akcję (17–20 zł w ostatnich czterech kwartałach), rekordowa wartość księgowa na akcję (73,5 zł), wysoka rentowność (wskaźnik rentowności kapitałów własnych, ROE, wynosi 25 proc.). Spółka kusi jednocześnie niską wyceną rynkową (wskaźnik cena/zysk poniżej 5). Prezes JSW zapowiada jednak ciężkie czasy w przyszłym roku.

Kruszwica – koniec niekorzystnego trendu czy chwilowa poprawa?

Po bardzo nieudanym II kwartale, tym razem producent tłuszczów roślinnych pokazał się z nieco lepszej strony. Wynik na akcję zaczął podnosić się z najniższego od lat poziomu położonego głęboko pod kreską. Pojawia się pytanie: czy jest to już oznaka odwrócenia niekorzystnej tendencji, czy może chwilowa poprawa na wzór tej z II kw. ub.r.? Pesymiści mogą obawiać się, że trudno szybko będzie odwrócić trend, który trwa już od trzech lat. Na plus przemawia za to bez wątpienia systematyczny wzrost przychodów ze sprzedaży, które w minionym kwartale ustanowiły nowy rekord. Akcje Kruszwicy kosztują najmniej od dziewięciu lat, co odzwierciedla pogorszenie wyników finansowych. Niestety wycena rynkowa walorów nie jest tak niska, by można było ją uznać za wyjątkowo atrakcyjną na tle innych spółek. Wskaźnik C/WK wynosi niespełna 1,0.

Pekaes – od lat topnieje wartość księgowa

Podstawową zaletą spółki transportowej jest niska wycena akcji mierzona wskaźnikiem cena/wartość księgowa, który wynosi zaledwie ok. 0,5. Poza tym trudno jednak wskazać inne czynniki mogące świadczyć o atrakcyjności firmy. Zysk na akcję Pekaesu cechuje się na przestrzeni czasu silną zmiennością. O ile w minionym roku wyniki były wyjątkowo dobre (co było jednak efektem zdarzeń jednorazowych w postaci sprzedaży warszawskich nieruchomości), o tyle w tym roku spółka wraca do „normy" z poprzednich lat, czyli do strat. Właśnie ze względu na częste przebywanie wyników pod kreską Pekaes cechuje się bardzo zniechęcającym zjawiskiem, jakim jest systematyczne obniżanie się wartości księgowej (kapitałów własnych). Względną stabilność widać jedynie, jeśli chodzi o przychody ze sprzedaży, które w ostatnich latach oscylują w przedziale 14–19 zł na akcję.

Bumech – dynamiczny rozwój to przeszłość?

Trendy widoczne w wynikach spółki z branży maszynowej należą do najciekawszych spośród analizowanych przez nas firm. Do niedawna Bumech mógł się pochwalić wyjątkowo dynamicznym wzrostem przychodów – w przeliczeniu na akcję przez trzy lata urosły o prawie 60 proc. Ostatni kwartał przyniósł jednak regres. Już znacznie wcześniej wyhamował zresztą przyrost zysku na akcję, który od siedmiu kwartałów utknął w miejscu. Niepokój inwestorów może budzić stopniowe obniżanie się wskaźnika rentowności ROE. Być może właśnie to sprawiło, że akcje kosztują najmniej od lutego 2010 r. Niemniej dzięki utrzymywaniu się wyników na plusie systematycznie przyrastają kapitały własne. Zachętą dla inwestorów może być coraz bardziej atrakcyjna wycena rynkowa. Zarówno pod względem wskaźnika C/Z, jak i C/WK Bumech należy do stosunkowo tanich spółek.

Chemoservis-Dwory – szkodzi dekoniunktura w przemyśle

Od sierpnia ub.r. kurs spółki oferującej m.in. usługi remontowe i instalacyjne dla przemysłu utrzymywał się nad wsparciem na wysokości 20 zł. W ostatnich dniach bariera ta jednak pękła, w efekcie czego notowania ustanowiły historyczne minimum. Niechęć inwestorów można uzasadnić na kilka sposobów. Po pierwsze, zysk na akcję obniżył się do poziomu najniższego od siedmiu kwartałów i jest już ledwie nad kreską. Po drugie, spadek zysków jest konsekwencją załamania przychodów ze sprzedaży w ostatnim kwartale. W ten sposób została zahamowana trwająca od lat seria nieprzerwanego wzrostu sprzedaży. Po trzecie wreszcie, wartość księgowa Chemoservisu obniżyła się do poziomu najniższego od 11 kwartałów. Spółce, ze względu na jej typowo cykliczny charakter, ewidentnie nie sprzyja pogarszająca się koniunktura w przemyśle.

Miraculum – w dół po równi pochyłej

Kurs producenta kosmetyków niemal od początku swej giełdowej historii w 2007 r. jest w trendzie spadkowym. Kapitalizacja spółki skurczyła się z prawie 150 mln zł do ok. 20 mln zł. Powody takiego stanu rzeczy nietrudno wskazać, przyglądając się rezultatom finansowym. Wynik netto na akcję od czterech kwartałów jest ujemny i co gorsza jest coraz bardziej pod kreską. Straty są największe od 2010 roku. Ów rok jest o tyle pamiętny dla akcjonariuszy Miraculum, że właśnie wtedy spółka (nosząca wówczas nazwę Kolastyna) pod ciężarem strat zgłosiła wniosek o upadłość. Skończyło się na układzie z wierzycielami, ale poza systematycznym wzrostem przychodów nie widać powodów do optymizmu. Malejąca wartość księgowa sprawia, że mimo obniżania się kursu akcji, wskaźnik C/WK wcale nie jest na atrakcyjnym poziomie (wynosi ok. 1,0).

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?