WIG20 zaczyna odrabiać straty do S&P 500

W ostatnich miesiącach polskie indeksy zachowywały się słabiej od tych z krajów rozwiniętych. Czas na odwrócenie trendu?

Aktualizacja: 13.02.2017 04:33 Publikacja: 02.12.2012 16:57

WIG20 zaczyna odrabiać straty do S&P 500

Foto: GG Parkiet

Przez wiele lat indeks największych polskich spółek wiernie naśladował ruchy nowojorskiego S&P 500. Jednak od kilku lat podobieństwo zachowania się obu indeksów jest wyraźnie mniejsze. WIG20 od dna bessy z 2009 r. nie odrobił nawet połowy strat względem szczytu hossy z 2007 r. Tymczasem S&P 500 wrócił na ścieżkę wzrostu i od historycznego maksimum sprzed pięciu lat dzieli go tylko teraz 155 pkt (a pod koniec września różnica wynosiła tylko 100 pkt – niespełna 7 proc.). W ostatnich pięciu latach równie mocno jak S&P 500 zyskiwały także Dow Jones i Nasdaq.

Jak zaznacza Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ, w ciągu kilku lat przed kryzysem nasza giełda rosła szybciej niż parkiety w USA. – Było to pokłosiem znacznych napływów kapitału na rynki wschodzące w ramach poszukiwania atrakcyjnych stóp zwrotu. Wtedy bezpieczeństwem lokat nikt specjalnie się nie przejmował. Liczyły się przede wszystkim wysokie zyski. Te największe były możliwe do osiągnięcia w krajach BRIC oraz innych państwach wschodzących, do których zalicza się Polska – mówi Bugaj.

WIG20 może zacząć odrabiać to, czego nie udało mu się odrobić po bessie z 2008 r. Na koniec tego roku indeks może sięgnąć około 2500 pkt | Sobiesław Kozłowski, ekspert ds. rynków akcji, DM Raiffeisen Bank

Korelacja między polskimi a amerykańskimi indeksami wciąż jest istotna, ale zwyżki na GPW nie są tak znaczne jak na rynku amerykańskim. Od dołka bessy w marcu 2009 r. do dzisiaj WIG20 poszedł w górę o około 75 proc., natomiast S&P 500 o około 105 proc. Również niemiecki DAX po krachu ruszył na północ szybciej niż polski indeks i zyskał nieco ponad 102 proc. – Wydaje się, że zwiększenie rozbieżności między indeksami polskimi a amerykańskimi i niemieckimi wynika stąd, że w okresie niepewności inwestorzy poszukiwali bezpiecznych przystani. Lokowali więc pieniądze nie tylko w obligacje emitowane przez rządy USA i Niemiec, ale też inwestowali na rynkach akcji tych krajów – wyjaśnia Sobiesław Kozłowski, ekspert ds. rynku akcji w DM Raiffeisen Banku. – Wpłynęło to na dużo lepsze zachowanie indeksów, takich jak S&P 500 czy DAX. Dane z realnej gospodarki miały nieco mniejsze znaczenie. Inwestorom bardziej chodziło o poszukiwanie bezpiecznej przystani, dlatego zyskiwały akcje oraz obligacje niemieckie i amerykańskie – dodaje Kozłowski.

Szanse na wzrosty polskich indeksów

Jednak nasza giełda jest silniejsza od takich parkietów jak włoski czy hiszpański. – Pewne zaburzenia w stopach zwrotu w ostatnich latach są efektem kryzysu europejskiego i przez to preferowania akcji na rynkach bazowych, czyli w USA oraz Niemczech. Te państwa uznawane są za najbezpieczniejsze, a peryferia, w tym niestety Polska, pozostają w niełasce – zaznacza Bugaj. Zdaniem Kozłowskiego obecnie może istnieć szansa na odwrócenie zjawiska rosnących indeksów w krajach rozwiniętych i drepczących w miejscu lub notujących niewielkie zwyżki giełd rynków wschodzących. – Odwrócenie tego procesu może się odbyć poprzez transfer przynajmniej części kapitału z akcji w państwach rozwiniętych na rynki krajów rozwijających się, takich jak Polska. Gdyby taki proces faktycznie się rozpoczął, to indeksy te zachowywałyby się gorzej niż WIG20 i wskaźniki innych rynków wschodzących – mówi Kozłowski.

Możemy rozpocząć na krajowym parkiecie cykliczną hossę, dla której impulsem mogą być obniżki stóp procentowych | Łukasz Bugaj, analityk, Dom Maklerski BOŚ

Czy proces ten już się rozpoczął? W ciągu ostatniego miesiąca wartość S&P500 praktycznie się nie zmieniła, DAX zyskał nieco ponad 2 proc, podczas gdy WIG20 urósł o prawie 4 proc. Eksperci podkreślają, że amerykańskim indeksom ciąży obawa o słynny już klif fiskalny w USA?(podwyżki podatków i cięcia wydatków publicznych). Dodatkowym czynnikiem osłabiającym giełdy w USA była reelekcja prezydenta Obamy. Dlatego do tego, czy polski indeks utrzyma relatywnie większą siłę także w kolejnych tygodniach i miesiącach, trzeba podchodzić ostrożnie. Tym bardziej że ostatnie dane makroekonomiczne potwierdzają tezę o mocniejszym od oczekiwanego spowolnieniu naszej gospodarki.

– Zakładam, że na koniec roku WIG20 może osiągnąć około 2500 pkt. Trochę nam do tego poziomu brakuje, ale łagodzenie polityki pieniężnej sprzyja indeksom giełdowym, więc jest szansa. WIG20 może zacząć odrabiać to, czego nie udało mu się odrobić po bessie z 2008 r. Czynnikiem uwiarygodniającym ten scenariusz jest pierwsza obniżka stóp procentowych przez RPP, która może być początkiem całego cyklu łagodzenia polityki pieniężnej – uważa Kozłowski.

Również Bugaj upatruje szans na hossę w obniżkach stóp procentowych, które doprowadzą do spadku atrakcyjności lokat bankowych. – Kapitał krajowy w poszukiwaniu większych stóp zwrotu niż na nisko oprocentowanych lokatach może przychylniejszym okiem spojrzeć na akcje, co skutkować powinno napływami aktywów do funduszy agresywnych – wyjaśnia Bugaj.

W typowym cyklu koniunkturalnym rosnące indeksy towarzyszą wzrostowi gospodarczemu. W przypadku spowolnienia giełda również zniżkuje. – Zachowanie w ostatnich latach indeksów DAX i S&P500 to zaprzeczenie tej zależności. W porównaniu z nimi nasze indeksy zachowały się konwencjonalnie. Teraz te indeksy są być może trochę za wysoko, a wyceny polskich spółek są bardziej atrakcyjne. Dlatego bardziej oczekiwałbym wzrostu naszych indeksów – podkreśla analityk DM Raiffeisen Banku.

WIG20 i Hang Seng idą ramię w ramię

Co ciekawe, indeks naszych największych spółek zachowuje się bardzo podobnie do wskaźnika Hang Seng giełdy w Hongkongu. – Są dwie główne przyczyny ich dużej korelacji. Po pierwsze WIG20 i HSI są w jednym koszyku dla inwestorów globalnych. Jeżeli zmienia się nastawienie na pozytywne odnośnie do krajów rozwijających się, to wtedy oba te indeksy mogą zyskiwać, bo alokacja w portfelu inwestorów globalnych zwiększa się na te rynki. Jeśli rośnie globalna awersja do ryzyka, to udział akcji z krajów wschodzących w portfelach inwestorów może maleć na rzecz krajów rozwiniętych – wyjaśnia Kozłowski. Drugi czynnik, który wpływa na wysoką korelację, to wielkość udziału inwestorów zagranicznych w obrotach na GPW, który wynosi blisko 50 proc. Jeżeli lepiej postrzegają oni perspektywy krajów rozwijających się i zwiększają alokację, to wywierają duży wpływ również na polską giełdę.

Zdaniem Kozłowskiego duża korelacja może być wskazówką dla inwestorów. – Wprawdzie były pewne okresy rozbieżności między zachowaniem WIG20 i HSI, ale kierunek był ten sam. Jeśli jeden z nich rósł lub spadał, z dużym prawdopodobieństwem można było założyć, że drugi będzie zachowywał się tak samo – zaznacza ekspert.

Kierunki ruchów WIG20 i S&P500 te same, ale o różnej skali

Powyższy wykres pokazuje zachowanie indeksu WIG20 na tle amerykańskiego S&P500 z ostatnich 12 lat. Od początku 2000 r. do końca 2002 r. wyraźnie widać silną korelację zarówno pod względem kierunków ruchów, jak i ich wielkości. Jednakże skutki pękającej na światowych giełdach bańki internetowej szybciej dotknęły warszawski parkiet. W analizowanym okresie WIG20 zaliczył swój dołek na początku października 2001 r. Do tego momentu stracił 48 proc., a S&P500 spadł w tym czasie o 38 proc. Do mocnej przeceny obu indeksów we wrześniu 2001 r. przyczynił się atak terrorystyczny na WTC i Pentagon. Światowa hossa, która rozpoczęła się na początku 2003 r., większe żniwa przyniosła inwestorom lokującym środki w akcje polskich blue chips. Z wartości ok. 1100 punktów w lutym 2003 r., w ciągu ponad 4,5 roku hossa wyniosła WIG20 do historycznego maksimum 3917 pkt pod koniec października 2007 r. Wzrost wyniósł więc 256 proc. Wprawdzie S&P500 podążał wtedy w tym samym kierunku, ale zwyżka była znacznie mniejsza i wyniosła „zaledwie" 89 proc. Większa skala hossy polskiego indeksu po części wyjaśnia, dlaczego w mniejszym stopniu niż S&P500 odrobił straty po bessie wywołanej kryzysem finansowym. WIG20 obecnie jest ok. 64 proc. poniżej szczytu sprzed pięciu lat, natomiast amerykańskiemu indeksowi do sufitu brakuje zaledwie 10 proc.

Korelacja z DAX mniejsza...

Wprawdzie kurs indeksu 30 największych niemieckich spółek podąża zwykle w tym samym kierunku co WIG20, to skala zwyżek i spadków była wyraźnie większa w przypadku polskiego indeksu. W czasie hossy z lat 2003–2007 WIG20 zyskał około 220 proc. Natomiast DAX w tym samym czasie zanotował wzrost o 183 proc. Potwierdza to teorię, że w czasie hossy rynki wschodzące rosną szybciej niż dojrzałe. Jednak bessa oznacza dla nich większe spadki. Od szczytu z 2007 r. do dołka z marca 2009 r. WIG20 osunął się o 65 proc., a DAX „tylko" o 54 proc.

... z HSI nadal wysoka

Podobieństwo zachowania indeksu polskich blue chips z Hang Seng Index, notowanym w Hongkongu, jest uderzające. Mimo że obie giełdy dzielą tysiące kilometrów, zaliczają się do tego samego koszyka rynków wschodzących. To właśnie ten fakt determinuje niemal identyczne ich zachowanie. Kiedy wśród globalnych graczy rośnie awersja do ryzyka, kursy zarówno WIG20, jak i HSI solidarnie kierują się w dół. I odwrotnie. W czasie dobrej koniunktury inwestorzy lokują swój kapitał na rynkach wschodzących, windując w górę lokalne indeksy.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?