Rok temu entuzjazm na giełdzie wiosną wyparował. Teraz może być inaczej

Przed rokiem wiosenna pora nie tylko nie przyniosła trwałej odwilży na giełdzie, ale co gorsza zmroziła wcześniejsze zapędy optymistów.

Aktualizacja: 15.02.2017 05:27 Publikacja: 03.03.2013 13:33

Rok temu entuzjazm na giełdzie wiosną wyparował. Teraz może być inaczej

Foto: GG Parkiet

Przedłużająca się korekta spadkowa na warszawskim parkiecie, rewidująca wcześniejszy, niemal powszechny optymizm co do koniunktury giełdowej w tym roku, w dużym stopniu przypomina sytuację, z jaką mieliśmy do czynienia przed rokiem. Tak jak teraz, indeksy mocno poszły najpierw w górę pod wpływem nadziei na ożywienie gospodarcze, po czym jednak rozbudzone oczekiwania spotkały się z dużym rozczarowaniem.

WIG20, który na początku lutego 2012 r. ustanowił trzymiesięczne maksimum, na wiosnę zaczął się stopniowo osuwać, aż wreszcie w maju pogłębił dołek minibessy z 2011 r. Tym razem WIG20 skasował już większość fali zwyżkowej z IV kw. ub.r. Pojawia się pytanie, czy i teraz optymizm całkowicie wyparuje z rynku, a indeks blue chips zaneguje wcześniejsze pozytywne sygnały. Zresztą pytanie to dotyczy nie tylko WIG20, ale także licznego grona małych spółek.

Poniżej analizujemy podobieństwa, które łączą obecną sytuację z tą sprzed roku – a przez to skłaniają do sceptycyzmu – jak i kluczowe różnice, które pozwalają mieć nadzieję na to, że tym razem będzie inaczej, czyli że skończy się jedynie na korekcie, po której indeksy zmobilizują się do ataku na szczyty.

[email protected]

Podobieństwa z sytuacją sprzed roku, kiedy nadzieje spotkały się z rozczarowaniem...

Wzrost wskaźników takich jak PMI i Ifo znów rozbudził nadzieje na ożywienie. Ale czy trwale?

* Przed rokiem gwałtowny i zaskakujący dla większości uczestników rynku wyskok indeksów, przede wszystkim tych kojarzonych z małymi spółkami (sWIG80 i WIG-Plus w ciągu dwóch miesięcy wystrzeliły w górę o 30 proc.), początkowo zdawał się nie mieć żadnego uzasadnienia fundamentalnego. Z czasem takie wytłumaczenie się jednak pojawiło. Jak się okazało na początku lutego ub.r., w styczniu gwałtownie w górę poszedł wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu. Jego skok o 3,4 pkt okazał się największy od ponad dwóch lat i w jego efekcie PMI nagle przesunął się sporo powyżej granicy 50 pkt. Temu towarzyszyła trwająca od paru miesięcy wyraźna zwyżka wskaźnika instytutu Ifo, obrazującego nastroje niemieckich przedsiębiorców. Te dwa wskaźniki są tradycyjnie mocno skorelowane z kursami polskich akcji, zwłaszcza małych spółek. Dodatkowo w marcu ub.r. nadzieje na ożywienie gospodarcze wsparł również wskaźnik wyprzedzający OECD. Niestety, już po paru miesiącach okazało się, że wszystkie te pozytywne sygnały były przedwczesne. W kwietniu PMI znów znalazł się poniżej granicy 50 pkt, wskaźnik Ifo powrócił do trendu spadkowego, a wskaźnik OECD uległ negatywnej rewizji wstecz (sięgające daleko w przeszłość rewizje to największa słabość tego indykatora). Nic dziwnego, że załamała się także poprawa nastrojów na giełdzie. Pytanie, czy takiego scenariusza nie należy się obawiać również obecnie. Nie ma gwarancji, że sygnalizowane od paru miesięcy zwyżki wskaźników PMI, Ifo i OECD okażą się trwałe.

WIG20 osłabł wcześniej niż małe spółki

* Z punktu widzenia analizy technicznej jedną z cech wspólnych obecnej sytuacji i tej sprzed roku jest fakt, że jako pierwszy sygnały słabości zaczął wysyłać WIG20. Jego zniżka wystartowała już na początku tego roku, podczas gdy sWIG80 zaczął słabnąć dopiero na początku lutego. Przed rokiem WIG20 ustanowił szczyt na początku lutego, a indeksy „maluchów" rosły jeszcze przez pół miesiąca, po czym przez kolejne cztery tygodnie stały w miejscu, zanim doszło do załamania trendu wzrostowego. Przed rokiem trafnym ostrzeżeniem technicznym przed zwrotem na rynku okazała się formacja podwójnego szczytu, widoczna m.in. na wykresie sWIG80. W tym roku też mamy do czynienia z „podejrzanymi" formacjami. Na wykresie sWIG80 kształtuje się coś w rodzaju zniżkującego trójkąta prostokątnego, mWIG40 straszy zaś formacją przypominającą głowę z ramionami. Wyjątkowo mocny jest natomiast gromadzący prawie 200 firm WIG-Plus, który w ostatnich dniach zmobilizował się nawet do ustanowienia nowych tegorocznych szczytów.

...oraz zasadnicze różnice, czyli powód do optymizmu

Spadające stopy procentowe

* O ile w skali światowej już przed rokiem można było mówić o łagodnej polityce pieniężnej, to w naszym kraju kierunek zmian stóp procentowych jest teraz odwrotny w stosunku do sytuacji sprzed roku. Wiosną 2012 r., mimo rosnących obaw przed spowolnieniem gospodarczym (któremu typowo towarzyszy spadek inflacji), RPP nie tylko nie chciała słyszeć o obniżce kosztów pieniądza, ale co gorsza popełniła jeden z największych błędów w swojej historii, w maju nieoczekiwanie podwyższając stopy (z 4,5 do 4,75 proc.). Był to swoisty gwóźdź do trumny dla i tak słabnących już nadziei rynkowych na ożywienie gospodarcze. Obecnie polityka pieniężna zdecydowanie bardziej sprzyja koniunkturze giełdowej. Od listopada ub.r. mieliśmy do czynienia z czterema obniżkami stóp, z 4,75 do 3,75 proc. O ile przed rokiem rentowność obligacji 5-letnich sięgała całkiem atrakcyjnego dla inwestujących poziomu 5 proc., to w ostatnich miesiącach oscyluje wokół 3,5 proc. Konkurencja dla akcji znacznie więc osłabła, a z czasem obniżki kosztów pieniądza powinny mocno wesprzeć gospodarkę i zyski spółek giełdowych. Aby to zobrazować, zobaczmy, co działo się z kursami akcji po obniżce stóp o jedną piątą, czyli o tyle, o ile w ostatnich miesiącach. Z sytuacją taką inwestorzy na GPW mieli do czynienia dotąd cztery razy: w lipcu 1998 r., sierpniu 2001 r., czerwcu 2005 r. oraz styczniu 2009 r. Przeciętnie rzecz biorąc w ciągu 12 miesięcy od tego wydarzenia WIG rósł o 28 proc., a w ciągu dwóch lat zyskiwał 76 proc. W żadnym z przypadków po upływie takiego czasu nie odnotowano spadku indeksu.

Twarde dane makro w historycznym dołku cyklu koniunkturalnego

* Poniedziałkowe dane o sprzedaży detalicznej w naszym kraju mile zaskoczyły większość ekonomistów. Rok do roku wzrost wyniósł 3,1 proc., podczas gdy spodziewano się zwyżki o niespełna 1 proc. wobec grudniowego spadku o 2,5 proc. O zaskoczeniu trudno jednak mówić w świetle naszych badań, których wyniki zaprezentowaliśmy w analizie z 26 stycznia. Poniżej prezentujemy zaktualizowany wykres z wynikami tych dociekań. Jak widać, z historycznego punktu widzenia dynamika sprzedaży detalicznej powinna właśnie teraz wychodzić z cyklicznego dołka – i być może z początkiem tego procesu mamy już do czynienia. Dokładnie takie same wnioski dotyczą produkcji przemysłowej. Do tego dochodzą dane z rynku pracy. Co prawda dane o zmianach zatrudnienia mają zbyt krótką historię, by szukać uśrednionej, modelowej ścieżki (tak jak w przypadku sprzedaży detalicznej i produkcji), ale jest na tyle długa, by dopatrzyć się podobieństwa z 2009 rokiem. Ostatni spadek rocznej dynamiki zatrudnienia pod kreskę można porównać z podobnym wydarzeniem z lutego 2009 r. Łatwo sprawdzić, że paradoksalnie to właśnie w lutym 2009 r. skończyła się bessa na GPW.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?