Wujek Sam wyrzuca w błoto setki miliardów dolarów

USA mogą ciąć swój budżet tak, aby nie uderzyć w gospodarkę, nie zaszkodzić siłom zbrojnym ani nie pogorszyć sytuacji biednych. Wystarczy choć trochę ograniczyć olbrzymie marnotrawstwo.

Aktualizacja: 15.02.2017 04:03 Publikacja: 17.03.2013 08:14

Wujek Sam wyrzuca w błoto setki miliardów dolarów

Foto: Archiwum

Biały Dom i Kongres od ponad dwóch lat prowadzą spór na temat długoterminowych reform fiskalnych. Ten konflikt zaowocował m.in. „uderzeniem" USA w limit zadłużenia latem 2011 r., pozbawieniem Stanów Zjednoczonych najwyższego ratingu AAA przez agencję S&P, wraz z początkiem 2013 r. groził upadkiem z tzw. klifu fiskalnego, a na początku marca doprowadził do wdrożenia procedury tzw. automatycznych cięć fiskalnych wartych 85 mld USD. Stan finansów publicznych USA mocno pogorszył się w ciągu ostatniej dekady. O ile w 2003 r. amerykański dług publiczny wynosił 60,4 proc. PKB, to w 2013 r. może sięgnąć 112 proc. PKB. Republikanie i demokraci zażarcie kłócą się, jak powstrzymać fiskalną chorobę. Republikanie uważają, że podwyżki podatków proponowane przez demokratów uderzą w przedsiębiorców, a przez to w ożywienie gospodarcze, a cięcia wydatków na obronę osłabią supermocarstwową pozycję USA. Demokraci sądzą zaś, że proponowane przez republikanów cięcia wydatków socjalnych pogłębią biedę i nierówności społeczne w Ameryce. Kwestia tego, co ciąć, jest kluczowa. Jak wynika z wyliczeń Heritage Foundation, gdyby poziom wydatków państwa zredukować do przedrecesyjnego, czyli 25 tys. USD na gospodarstwo domowe, to udałoby się do 2019 r. zbilansować budżet bez konieczności podnoszenia podatków. Obie strony politycznego sporu w USA nie dostrzegają tego, że jest duże pole do kompromisu. Ograniczając marnotrawstwo w amerykańskich wydatkach budżetowych, mogą zmniejszyć budżet tak, aby w małym stopniu ucierpiały zarówno zdolności obronne USA, jak i zwykli, ciężko pracujący obywatele.

Obywatelskie propozycje cięć

O ile Kongres i administracja prezydenta Obamy mają olbrzymie problemy ze zidentyfikowaniem obszarów w budżecie, w których mogłoby dojść do znaczących cięć, to think tanki, organizacje pozarządowe i „zaniepokojeni obywatele" potrafią to bardzo skutecznie zrobić. Organizacja Obywatele przeciwko Rządowemu Marnotrawstwu (CAGW) od 1993 r. corocznie przedstawia raport wskazujący, na jakich programach, urzędach i projektach rząd może zaoszczędzić. Chwali się, że przez ostatnie 20 lat jej rekomendacje pozwoliły zaoszczędzić podatnikom 1,3 bln USD. Najnowszy raport „Prime Cuts", z propozycjami na rok fiskalny 2013, zawiera 557 propozycji pozwalających ściąć budżet w tym roku aż o 580,6 mld USD, a w ciągu najbliższych pięciu lat o 1,8 bln USD (Heritage Foundation w swoim uznawanym za radykalny zbiorze propozycji fiskalnych na 2012 r. przedstawiła plan cięć opiewających na 343 mld USD). To o wiele więcej niż wymuszone, automatyczne cięcia fiskalne opiewające na 85 mld USD. Będą to również cięcia „inteligentniejsze", gdyż skupiają się one wyłącznie na nieefektywnych bądź dublujących się programach rządowych. – „Prime Cuts" jest lekturą obowiązkową dla podatników, mediów i ustawodawców – twierdzi Tom Schatz, prezes CAGW.

Na czym można zaoszczędzić według CAGW? Przyjrzymy się wydatkom Departamentu Rolnictwa. Samo tylko zlikwidowanie agencji Rural Utilities Service mogłoby przynieść w tym roku 9,6 mld USD, a w ciągu pięciu lat 48,1 mld USD. Agencja ta została założona w 1935 r. i miała za zadanie elektryfikację amerykańskiej wsi. Zadanie to zostało wykonane już wiele lat temu, ale agencja dostała z czasem nowe zadania takie jak zapewnianie farmerom dostępu do szerokopasmowego Internetu czy rozbudowa sieci kanalizacyjnej w małych miasteczkach. Niestety RUS to zbiurokratyzowany moloch, który wykonuje te zadania mniej efektywniej niż sektor prywatny. Audyt przeprowadzony przez Departament Rolnictwa wskazuje np., że z 854 projektów związanych z oczyszczaniem ścieków, na które RUS przyznała granty warte łącznie 3,3 mld USD, tylko 22 zostały zakończone o czasie, a wszystkie zrealizowane projekty doprowadziły do powstania jedynie 415 miejsc pracy. Departament Rolnictwa mógłby również zlikwidować część subsydiów i dotacji. Np. likwidacja subsydiów na cukier pozwoliłaby zaoszczędzić w rok 1,2 mld USD, a w pięć lat 6 mld USD. Obecnie rząd USA wyznacza cenę minimalną cukru na amerykańskim rynku, która jest niemal dwa razy wyższa od średniej ceny tego surowca na światowych rynkach. „Rząd ustala również ograniczenia na rynku, które limitują, ile cukru mogą sprzedać poszczególni producenci. System jest nadzorowany i administrowany przez mały kartel firm przetwarzających cukier. (...) Program subsydiów jest często usprawiedliwiany jako wsparcie dla drobnych farmerów, ale 60 proc. jego funduszów idzie do najbogatszego 1 proc. farmerów" – czytamy w raporcie CAGW.

Raport CAGW skupia się głównie na dziedzictwie programów rozpoczętych dziesiątki lat temu przez rząd USA, które kiedyś może były efektywne, ale w nowych realiach społeczno-gospodarczych nie spełniają już swoich zadań. Wiele z tych projektów jest ostojami korupcji i marnotrawstwa. Najbardziej rażącym przykładem jest przedsiębiorstwo kolejowe Amtrak. Rząd spodziewał się, że zacznie ono przynosić zyski już w roku jego powstania, czyli w 1971 r. Jak dotąd ta prognoza się nie spełniła. W 2008 r. Amerykanie dopłacali 32 USD do każdego pasażera Amtraku. Na bilecie kupionym na trasę Nowy Orlean – Los Angeles Amtrak traci 437 USD. Za taką cenę można kupić bilet lotniczy w obie strony na taką samą trasę. W latach 2002–2012 Amtrak stracił 834 mln USD na samym cateringu w wagonach. Głównym powodem tych strat były kradzieże dokonywane przez pracowników. Eliminując federalne dotacje do Amtraku, można oszczędzić 1,4 mld USD rocznie, a w pięć lat 7,1 mld USD. – Jestem osobiście zawstydzony, że pomogłem stworzyć coś takiego – przyznaje Anthony Haswell, współtwórca programu Amtrak.

Pieniądze za nic

O tym, jakie marnotrawstwo panuje w amerykańskiej administracji, mówi raport Rządowego Biura Audytu (GAO) z 2011 r. Wskazuje on obszary, na których urzędy i agencje dublują swoje zadania. Wynika z niego np., że aż 56 programów realizowanych przez 20 agencji zajmuje się walką z „finansowym analfabetyzmem". 82 programy w 10 agencjach zajmują się poprawą kwalifikacji nauczycieli, choć setki takich projektów jest realizowanych na szczeblu lokalnym. 20 programów walczy z bezdomnością i jak na razie odnosi na tym polu niewielkie sukcesy. 80 programów zajmuje się problemami transportowymi „wykluczonych". 15 agencji nadzoruje przestrzeganie przez biznes 30 ustaw dotyczących żywności. „Część tego nadzoru nie ma żadnego sensu" – przyznaje GAO. Raport tej organizacji mówi, że niektóre rządowe agencje i urzędy miały nawet kłopoty z wytłumaczeniem inspektorom, czym się zajmują.

– Wydajemy co roku biliony dolarów i nikt nie wie, na co one idą. Władza wykonawcza nie wie. Władza ustawodawcza nie wie. Nikt nie wie – przyznaje republikański kongresmen Tom Coburn. Jest on specjalistą od tropienia przykładów rządowego marnotrawstwa. Co roku na swojej stronie internetowej publikuje listę najbardziej kuriozalnych wydatków publicznych. (W ramce obok podajemy kilka szokujących przykładów z ostatnich lat.) Jest on również autorem raportu „Departament Wszystkiego" mówiącego, że Departament Obrony wydaje setki miliardów dolarów na projekty kompletnie niezwiązane z wojskowością. Te zbędne koszty wynoszą 212 mld USD i są większe od PKB takich krajów, jak Izrael czy Zjednoczone Emiraty Arabskie (a nieco mniejsze od PKB Portugalii). Jego zdaniem można by, bez najmniejszej szkody dla zdolności obronnych USA, obciąć budżet Departamentu Obrony w ciągu 10 lat o 69,7 mld USD.

Coburn podaje w swoim raporcie wiele szokujących przykładów na marnotrawstwo pieniędzy przez Pentagon. Na przykład w 2012 r., mimo zaangażowania w wojnę w Afganistanie, armia wydała na karabiny szturmowe i snajperskie, erkaemy, cekaemy, strzelby i granatniki prawie 700 mln USD, czyli ponad dwa razy mniej niż rocznie wydaje na utrzymanie sieci sklepów spożywczych. Najpotężniejsze siły zbrojne świata prowadzą na całym świecie 254 sklepy wielkopowierzchniowych dla swoich żołnierzy. To dziesiąta pod względem wielkości sieć sprzedaży detalicznej w USA. Prowadzą ją, bo pozwalają im na to przepisy z 1825 r., czyli z czasów posterunków wojskowych broniących osadników przed napadami Indian.

Czasem jednak mamy do czynienia nie z marnotrawstwem, ale ze zwyczajnym złodziejstwem. Koszty projektów badawczych nad nowymi broniami są regularnie zawyżane przez firmy biorące udział w tych projektach, a Pentagon ma problemy nawet z ustaleniem adresów firm będących jego dłużnikami z czasów operacji „Iracka wolność". Wszystko to przypomina więc takie filmy, jak „Buffallo Soldiers" czy „Złoto dla zuchwałych". Ale również w „cywilnej" części budżetu pieniądze są rozkradane na dużą skalę. Pierwszy przykład z brzegu: w 2010 r. w ramach programu opieki medycznej Medicare wypłacono nieuprawnione świadczenia sięgające 47,9 mld USD, czyli 9 proc. budżetu tego funduszu (dane te nie obejmują wyłudzonych refundacji za leki). Raport inspektora generalnego Departamentu Zdrowia ze stycznia 2013 r. mówi, że w latach 2009–2011 wypłacono z Medicare 91,6 mln USD 2,5 tys. nielegalnym imigrantom oraz 33,6 mln USD nieuprawnionym do tego 11,6 tys. więźniom. Departament Zdrowia przyznaje, że nie wie, jak odzyskiwać te pieniądze, ale pracuje nad jakimś planem, by już nie wyciekały. Samo uszczelnienie takich wycieków może dać więc rządowi USA dziesiątki miliardów.

Stajnia Augiasza

Obcięcie niepotrzebnych wydatków jest oczywiście zadaniem tytanicznym, gdyż uderza w interesy wielu wpływowych grup żyjących z rządowych pieniędzy. Niezadowolone mogą być różne rolnicze lobby, związki zawodowe, urzędnicy, firmy budowlane korzystające z rządowych kontraktów, uniwersytety, wojskowi kontraktorzy itd. Z bałaganu w amerykańskim budżecie od lat korzystają również agencje wywiadowcze i wojsko, które mogą w ten sposób zamaskować swoje „czarne programy", np. prace nad egzotycznymi broniami. Delikatność tej materii może zilustrować historyczny przykład. Senator Harry Truman kierował w czasie II wojny światowej specjalną komisją mającą badać defraudacje w siłach zbrojnych. Natrafił wówczas na ślad olbrzymiego projektu, na który poszło wiele milionów dolarów nie przynosząc widocznych efektów. Gdy drążył temat, otrzymywał bardzo pokrętne wyjaśnienia. Gotował się już na składanie doniesień do prokuratury, gdy nagle w kwietniu 1945 r. zmarł prezydent Franklin Delano Roosevelt. Truman został jego następcą. Poinformowano go wówczas, że podejrzany program, który śledził z taką zaciętością, to Projekt Manhattan, czyli program budowy pierwszej amerykańskiej bomby atomowej.

Na co amerykański rząd wydaje pieniądze podatników. Szokujące przykłady

Panienki i alkohol

* Nie chodzi tu bynajmniej o to, jak niektórzy federalni urzędnicy spędzają wolne chwile. Narodowy Instytut ds. Nadużywania Alkoholu i Alkoholizmu (NIAA, część Narodowego Instytutu Zdrowia) wydał w 2009 r. 2,6 mln USD na program badawczy mający uczyć chińskie prostytutki (nazywane w oficjalnych dokumentach „żeńskimi pracownicami seksualnymi") rozsądnego picia. Skuteczność tego programu nie jest jeszcze znana, ale zapewne wielu badaczy chętnie wzięłoby grant na dalsze badania w tej kwestii.

Marokański kurs garncarstwa

* USAID, czyli amerykańska rządowa agencja zajmująca się zagraniczną pomocą humanitarną, wydała 27 mln USD na program rozwojowy w Maroku, którego ważną częścią były kursy garncarstwa. Problem w tym, że uczono na nich lepienia garnków za pomocą materiałów, które nie są dostępne lokalnie, a tłumacze na tym kursie nie mówili płynnie po angielsku.

Bony żywnościowe dla gangsta raperów

* Departament Rolnictwa wydał w 2012 r. 4,5 mld USD na bony żywnościowe, które zostały następnie wykorzystane niezgodnie z przeznaczeniem. Program ten miał pierwotnie umożliwić biednym rodzinom (często z murzyńskich i latynoskich gett) kupowanie zdrowych posiłków dla dzieci, tak by nie musiały wyjadać szczawiu z nasypów kolejowych. W praktyce bony żywnościowe służą do kupowania innych produktów a często również jako rodzaj nieoficjalnej waluty i są wymieniane na alkohol, narkotyki, a nawet broń.

Nieświadome wzmacnianie arsenału nuklearnego putinowskiej Rosji

* 15 mln USD ze starego, zimnowojennego programu kontroli zbrojeń realizowanego przez Departament Energii pomogło prawdopodobnie w rekrutacji naukowców do rosyjskiego programu nuklearnego. Jakby tego było mało, program ten nakładał się na kilka innych programów kontroli zbrojeń nuklearnych.

Badania nad życiem religijnym Klingonów

* Departament Obrony często pracuje nad rzeczami bardziej przyziemnymi, niż znajdowanie skuteczniejszych sposobów uśmiercania wrogów Ameryki. Jego granty dostali m.in. naukowcy pracujący nad aplikacją na smartfony przypominającą o przerwie na kawę czy też badacze usiłujący znaleźć związek pomiędzy politycznymi zachowaniami ludzi a tym, jak pływają złote rybki. 1,5 mln USD wydano na projekt zmierzający do udoskonalenia suszonej wołowiny („beef jerky"). Pentagon chciał, by była płaska i dostępna w smakach: indyka, wędzonej szynki, salami i boczku. Wojsko wydało również pieniądze na projekty mające zbadać, jakiego koloru były pióra archyopteryksa (domniemanego ogniwa pośredniego między dinozaurami a ptakami), czy też analizować różnice w regionalnych slangach używanych na Twitterze. DARPA, czyli legendarna agencja pracująca nad najbardziej futurystycznymi technologiami, wydała natomiast 100 tys. USD na seminarium poświęcone filozoficzno-społecznym aspektom podróży międzygwiezdnych. Zaproszono na nie aktorów z serialu „Star Trek", a jeden z panelistów wygłosił teologiczną prelekcję pt. „Czy Jezus umarł też za Klingonów?"

Badania nad oczywistościami

* Narodowy Instytut Zdrowia wydał 548,7 tys. USD na badania wskazujące, że osoby po trzydziestce, które ostro piją, czują się niedojrzałe. Narodowa Fundacja Nauki przeznaczyła 350 tys. USD na badania dowodzące, że golfiści radzą sobie lepiej, jeśli wyobrażają sobie, że dołek jest większy. Ta sama instytucja wydała również 1,2 mln USD na grant mający sprawdzić, czy starsi ludzie powinni grać w „World of Warcraft".

Musical o globalnym ociepleniu

* Narodowa Fundacja Nauki hojnie wspiera też sztukę. Wydała więc 445,4 tys. USD na musical o biodywersyfikacji i globalnym ociepleniu. Bezlitosne nowojorskie recenzje teatralne mówią jednak, że musical ten był nudny i potrzebował ulepszeń.

Przestawianie biurek w siedzibie SEC i zagubione laptopy Departamentu Handlu

* Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), czyli regulator amerykańskich rynków kapitałowych, wydała w 2009 r. 3,9 mln USD na rearanżację mebli (czyli przestawianie biurek) w swojej waszyngtońskiej siedzibie. Tymczasem Departament Handlu zgubił w latach 2001–2006 aż 1137 laptopów, z których wiele zawierało dyski z poufnymi danymi.

Fikcyjne uczelnie

* Śledczy z Kongresu USA sprawdzający zasadność grantów przyznawanych przez Departament Edukacji stworzyli fikcyjną uczelnię i zdołali uzyskać dla niej 55 tys. USD wsparcia od rządu.

Walka z otyłością za pomocą marchewkowych graffiti

* 13 tys. USD z rządowych funduszów przeznaczonych na walkę z otyłością poszło na stworzenie wielkiego muralu przedstawiającego marchewki. Mural ten miał zwracać uwagę osobom otyłym na konieczność jedzenia warzyw.

Rzeźby z brązu

* Jedno z miast w stanie Iowa użyło 145 tys. USD z rządowych dotacji przeznaczonych na rozwój infrastruktury drogowej, by stworzyć park rzeźb z brązu dedykowany żonie prezydenta USA?Herberta Hoovera.

Piasek na plaży

* Rząd USA przeznaczył w 2009 r. 3 mld USD, by pokrywać plaże nową warstwą piasku (choć piasek jest tam i tak nanoszony przez ocean).

[email protected]

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?