Nie ma wątpliwości, że najsłabszym segmentem warszawskiej giełdy pozostaje aktualnie dość wąskie grono blue chips. WIG20 jest sporo poniżej szczytu z pierwszych dni stycznia (2634 pkt w trakcie sesji i 2628 pkt w cenach zamknięcia). Ujemna stopa zwrotu liczona od początku roku (ang. year-to-date, YTD) mocno kontrastuje z osiągnięciami głównych indeksów największych rynków rozwiniętych na świecie.Z drugiej strony pocieszające jest przynajmniej to, że WIG20 podjął próbę zakończenia okresu słabości. Kluczowym wydarzeniem była zwyżka z 5 marca, która pozwoliła indeksowi na wyrwanie się z kanału spadkowego. Od tego czasu WIG20 porusza się dla odmiany w wąskim kanale zwyżkowym. Sęk w tym, że nawet jeśli indeks utrzyma się w tym kanale, to tempo zwyżki jest tak słabe, że powrót do szczytu z początku stycznia musiałby zająć kilka tygodni. Czy tyle czasu dadzą naszym blue chips giełdy zachodnie, zanim dojdzie tam do korekty?Na szczęście spółki z WIG20 to jedynie wycinek całego rynku, na którym mają miejsce pozytywne zjawiska, których trudno byłoby się domyślić z wykresu tego indeksu. Kojarzony z małymi firmami sWIG80 pod koniec tygodnia otarł się o szczyt trendu wzrostowego. Jeszcze lepiej poradził sobie mWIG40, który już kilka dni temu z impetem przełamał dotychczasowe maksimum i wspiął się na poziom najwyższy od początku sierpnia 2011 r. Akurat w tym przypadku podtrzymanie impetu w krótkim okresie będzie kwestią problematyczną, bo indeks od dziś traci jedną z lokomotyw zwyżki, czyli Eurocash, który w 1/5 odpowiada za ostatni wystrzał (lepsze było tylko LPP). Spółka przechodzi do WIG20. Na marginesie, wydaje się, że mWIG40 na dłuższą metę ma wbudowaną pewną przewagę nad WIG20. Aby wejść do WIG20, spółki muszą wykazać się siłą w ramach mWIG40, dodając punktów do jego wartości. Z kolei będąc już w WIG20 niekiedy wyczerpują swój potencjał.Niemniej o tym, że poprawa koniunktury nabrała szerszego charakteru, świadczą również nowe szczyty trendu zwyżkowego w wykonaniu gromadzącego prawie 200 małych spółek indeksu WIG-Plus.