Chiny stały się symbolem zmiany układu sił w gospodarce światowej. W powszechnym mniemaniu większość produkcji przemysłowej, zwłaszcza z zakresu dóbr konsumpcyjnych, powstaje właśnie w tym kraju. Udział Państwa Środka w globalnym handlu zagranicznym stał się na tyle znaczący, że straszenie chińską dominacją ekonomiczną weszło do standardowego repertuaru proroków końca zachodniej cywilizacji. Chiński model gospodarczy to także koronny argument wszelkiej maści etatystów i przeciwników wolnej konkurencji. W końcu koniunktura gospodarcza w tym kraju stała się jednym z wyznaczników sytuacji na wielu rynkach towarowych, zwłaszcza metali przemysłowych.
Wzrost znaczenia Chin to efekt przemyślanej polityki Komunistycznej Partii Chin, która w 1978 r. porzuciła rewolucję kulturalną i autarkię na rzecz większej otwartości. W połowie lat 70. ubiegłego stulecia Pekin przypominał dzisiejszy Phenian, a jak podają autorzy znakomitej książki „Red Capitalism: The Fragile Financial Foundation od China's Extraordinary Rise", Carl E. Walter i Fraser J.T. Howie, gdy w 1976 r. delegacja chińska wyruszała na posiedzenie ONZ do Nowego Jorku, z trudem udało się w całym kraju zebrać 36 tys. USD na pokrycie kosztów tej eskapady.
Polityka otwarcia zasadzała się na porzuceniu części socjalistycznych pryncypiów na rzecz bardziej pragmatycznego podejścia do kwestii ekonomicznych. Reformy – znacznie bardziej skuteczna wersja gorbaczowskiej pieriestrojki – doprowadziły do częściowego otwarcia kraju na napływ zagranicznego kapitału z jednej strony, z drugiej zaś na stworzeniu instytucjonalnej bazy umożliwiającej częściowe funkcjonowanie mechanizmów rynkowych. Partia nie byłaby sobą, gdyby zezwoliła na niekontrolowany rozwój rynku, dlatego inwestycje zagraniczne mogły odbywać się w wyznaczonych miejscach i w formie Joint Venture z chińskimi przedsiębiorstwami państwowymi. Z czasem wolnych stref ekonomicznych było coraz więcej, zaś kapitał z zagranicy mógł działać bardziej niezależnie.
Pod kontrolą państwa
W żadnym momencie KPCh nie zrezygnowała jednak z centralnego planowania, choć zmienić się musiała nieco sama formuła. Dlatego chińskie państwo zachowało kontrolne udziały we wszystkich firmach, które trafiły na światowe giełdy. Zachowało także kontrolę nad przepływem pieniądza w gospodarce. Oznacza to w praktyce podporządkowanie systemu bankowego i rynku papierów wartościowych celom gospodarczym wyznaczanym przez państwo. Charakterystyczne dla systemów etatystycznych utożsamianie interesów narodowych z własnością państwową musi owocować ograniczonym zaufaniem do własności prywatnej. Bardzo dobrze znają Polacy to zjawisko z autopsji. Wciąż pokutuje wszak pojęcie „prywaciarza" jako czegoś gorszego i nie do końca uczciwego. W Chinach nieufność do prywatnej własności jest zinstytucjonalizowana. Obszarem, na którym widać to szczególnie dobrze, jest sfera finansowania działalności gospodarczej.
Duże chińskie banki, wyodrębnione z banku centralnego w 1994 r. w ramach pierwszej fazy reform wprowadzających „rynek wewnątrz systemu", kredytują wyłącznie przedsiębiorstwa państwowe. Partia toleruje prywatną inicjatywę, jednak nie aż do tego stopnia, aby zezwolić na odpływ kapitału z sektora publicznego do sektora prywatnego.