Aż 15 proc. zyskał w ciągu ostatnich trzech miesięcy mWIG40, indeks średnich spółek, a minimalnie mniejszą stopę zwrotu miał sWIG80. WIG20 na tym tle wypada dość mizernie, w tym samym czasie był bowiem minimalnie pod kreską. Analitycy nie mają wątpliwości: rozjazd indeksów może jeszcze potrwać, a sygnałów nadejścia bessy w przypadku mniejszych indeksów próżno szukać. Lepiej ulokować tam swój kapitał.
Wiele przyczyn jednego problemu
Analitycy znajdują wiele przyczyn spadku korelacji między segmentami giełdy. I tak np. Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, zwraca uwagę na cykl gospodarczy. – W okolicach jego dna lepiej inwestować w średnie i mniejsze spółki – przekonuje i tłumaczy: – To one najszybciej mogą odczuć poprawę koniunktury gospodarczej. Ponadto słabsze zachowanie blue chips może być związane z niekorzystną sytuacją na większości rynków wschodzących.
Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ, zauważa natomiast problem z ekspansją części dużych spółek. Jego zdaniem w najbliższych kwartałach zyski tych emitentów nie będą się zauważalnie poprawiać.
– Ponadto sezon dywidendowy jest w tym roku lekko rozczarowujący, szczególnie inwestorzy zagraniczni są rozczarowani poziomem wypłacanych dywidend i obawiają się, że w kolejnych latach trudno będzie liczyć na ich duży wzrost – zauważa. – Kursy obniża również negatywna presja wynikająca ze spadku cen surowców oraz powszechna niechęć inwestorów do rynków wschodzących. Dlatego tak dobrze prezentował się ostatnio segment średnich spółek, gdyż dostrzec można tam dalszy potencjał wzrostowy przy nie tak złej płynności akcji. W sektorze dużych spółek trudno o potencjał wzrostowy i potrzebny jest zwrot rynkowych nastrojów o 180 stopni, aby można było liczyć na hossę – zaznacza Łukasz Bugaj.
Do listy przyczyn tak dużych różnic między indeksami poszczególnych segmentów rynku Jacek Wojton, zarządzający subfunduszem akcji w Copernicus TFI, dodaje niepewność związaną z OFE.