Dłuto w portfelu

To ostatnia szansa, żeby kupić dobrą rzeźbę w okazyjnej cenie. Rynek dopiero u nas powstaje.

Aktualizacja: 11.02.2017 09:46 Publikacja: 02.11.2013 13:26

Nasz rynek ceni wczesne dzieła Ksawerego Dunikowskiego. Tu „Madonna” z 1911 roku, która osiąga cenę

Nasz rynek ceni wczesne dzieła Ksawerego Dunikowskiego. Tu „Madonna” z 1911 roku, która osiąga cenę ok. 40–50 tys. zł.

Foto: GG Parkiet, Janusz Miliszkiewicz Janusz Miliszkiewicz

Opłaca się znać specyficzne zagrożenia tego rynku. Rzeźba tradycyjnie stanowi u nas ułamkowy procent oferty na aukcjach, gdzie dominuje malarstwo. Fakt ten powoduje, że nie ma ustalonej transakcjami hierarchii cen. Ceny są przypadkowe, podobnie jak asortyment. Wiele cen jest okazyjnie niskich.

W Polsce panuje, moim zdaniem, wyjątkowo niska kultura handlu rzeźbą. Rynek zalany jest wtórnymi, współczesnymi odlewami cenionych dzieł z przeszłości. Nikt tego żywiołu nie nadzoruje, nie ewidencjonuje. W handlu antykwarycznym krążą też metalowe gadżety na wyrost nazywane rzeźbami.

7 listopada w Desie Unicum (www.desa.pl) odbędzie się aukcja polskiej rzeźby współczesnej. Zainteresowały mnie dzieła np. Hasiora, Alfonsa Karnego, Henryka Kuny, Barbary Falender. Wielki urok ma niewielka rzeźba z 1905 roku „Śpiący pies" Antoniego Madeyskiego (2 tys. zł). Są trzy kompozycje Magdaleny Abakanowicz, w cenach od 3 do 180 tys. zł.  Są prace modnych autorów, stale obecnych na rynku, jak np. Bolesław Biegas czy Igor Mitoraj. Budzi respekt wysoka estymacja pracy Krzysztofa M. Bednarskiego (140–200 tys. zł).

Poszukiwana Katarzyna Kobro

W 2004 roku Rempex zapoczątkował planowe tworzenie rynku rzeźby. Odbyła się wtedy pierwsza z sześciu specjalistycznych aukcji tylko rzeźby. Warto zdobyć katalogi i wyniki tamtych licytacji, żeby trafnie ocenić popyt, podaż i ceny. Po lekturze katalogów dostrzeżemy przypadkowość cen i asortymentu. Nierzadko na przestrzeni np. 10 lat możemy zauważyć dowolność cen tej samej lub porównywalnej rzeźby.

Na pierwszej aukcji rzeźby w Rempeksie był np. kunsztowny „Paw" z brązu Bronisława Chromego za 11 tys. zł. Teraz w Desie Unicum jest nieco większy paw za cenę wywoławczą 30 tys. zł, z wysoką estymacją 50–70 tys. zł. Czy wyraźnie wyższa po 10 latach cena oznacza, że wzrosło zainteresowanie rzeźbą? Pokażą to kolejne licytacje.

Jak wygląda rynek po blisko 10 latach od pierwszej aukcji? – Niewielu jest kolekcjonerów. Szukają przede wszystkim oryginalnych odlewów z epoki. Najbardziej poszukiwani autorzy to np. Katarzyna Kobro, Alina Szapocznikow, August Zamoyski – mówi Marek Lengiewicz z Rempeksu. – Rynek zalany jest metalową galanterią, importowanymi dekoracyjnymi figurami, odlewanymi w Europie w tysiącach egzemplarzy pod koniec XIX wieku lub w pierwszej połowie XX wieku. Zrezygnowaliśmy z tematycznych aukcji rzeźby. Mogły się odbywać najczęściej raz na rok. Właściciele skarżyli się, że zbyt długo czekać muszą na aukcję. Oferujemy rzeźby na każdej comiesięcznej aukcji – informuje  Lengiewicz.

Grażyna Kulczyk kolekcjonuje rzeźby

W katalogu zbiorów Grażyny Kulczyk zachwycają najlepsze kompozycje np. Aliny Szapocznikow, Magdaleny Abakanowicz, Barbary Falender. Andrzej Starmach na wystawie swojej kolekcji w Muzeum Narodowym w Krakowie w 2009 roku zaprezentował m.in. „Akt stojący" z 1948, oryginalną gipsową rzeźbę Katarzyny Kobro. Deweloper Marek Roefler pasjonuje się kubizmem i formizmem. W założonym przez siebie Muzeum artystów Ecole de Paris w Konstancinie (www.villalafleur.pl) ma słynny portret malarza Louisa Marcoussisa wykonany przez Augusta Zamoyskiego. W służbowym gabinecie poustawiał rzeźby Alberta  Lambrta Ruckiego. Adwokat Paweł Wasylkowski zbiera przede wszystkim kresowe pamiątki, ale zgromadził także kubistyczne drewniane rzeźby autorów ze środowiska Antoniego Kenara.

Ale w naszych dziejach kolekcjonerów rzeźby było niewielu. Może w sumie pięciu? Jednym z najwybitniejszych był Bronisław Krystall (1887–1983). Kupował wczesne dzieła Dunikowskiego. Był mecenasem Henryka Kuny, fundował artyście kloce z hebanowego drewna i najlepsze dłuta. Miał w swoich zbiorach sztandarowe dzieła Kuny, które zdobią galerię Muzeum Narodowego w Warszawie. Chciał założyć przed wojną muzeum rzeźby.

Były w handlu dzieła muzealnej klasy. Rempex na drugiej aukcji wystawił za 1,3 mln zł „Tancerkę" Antonia Canovy, którą po wojnie (do 2005 roku) wystawiało stołeczne Muzeum Narodowe.

Jednak rynek od 10 lat zalewa przede wszystkim powódź współczesnych odlewów prac nieżyjących artystów. Pominę wady prawne (dzieje się to nierzadko bez wiedzy i zgody właścicieli praw autorskich). Pominę kwestię, że nikt nie nadzoruje, nie ewidencjonuje  liczby wykonanych odlewów. Katastrofą dla mnie jako miłośnika sztuki jest fakt, że rzeźby często odlane są niefachowo, mają tandetnie położoną patynę.

Rzeźba to sztuka z natury rzeczy powielana. Można zgodnie z prawem odlać określoną liczbę egzemplarzy, które powinny być numerowane i sygnowane w odlewie. Nie przeszkadza mi, że jest 10 lub 20 takich samych rzeźb. Katastrofą natomiast jest przypadkowa patyna, kładziona nierzadko przez tandeciarzy. Patyna to światło, dzięki niej rzeźba „oddycha". Patyna nie powinna optycznie odstawać od bryły.

Madonna za 300 tys. zł

Wspomniana pierwsza aukcja w Rempeksie ma historyczny charakter nie tylko dlatego, że jest pierwsza. Wystawiono tam (cena wyw. 290 tys. zł) „Madonnę z Dzieciątkiem" z XV stulecia, pochodzącą z kościoła Najświętszej Marii Panny w Gdańsku. W katalogu umieszczono adnotację, że dzieło wyrzeźbione w lipowym drewnie wcześniej oferowano na aukcji Vickreya w 2002 roku, ale zostało tam zakwestionowane przez policję jako pochodzące z historycznej świątyni. Wyrok sądu potwierdził własność osoby wstawiającej rzeźbę do komisowej sprzedaży.

To fakt ważny dla potencjalnych klientów krajowego oficjalnego rynku sztuki i antyków oraz jarmarków staroci. W Polsce w wyniku zmiany ustroju i przesunięcia granic po 1945 roku zdewastowano wiele świątyń i domów. W handlu krąży mnóstwo rzeźb, których status prawny może budzić wątpliwości. Warto przed zakupem zdawać sobie sprawę z tego zagrożenia.

Tego typu zdarzenia, jak opisane od lat powtarzają się w Rempeksie, bowiem firma ta świadomie i celowo handluje starą rzeźbą sakralną, aby uchronić ją przed zniszczeniem lub nielegalnym wywozem z Polski. W lipcu tego roku wystawiono na aukcji trzy rozkoszne, pulchniutkie putta z alabastru (wyc. 290 tys. zł). Stworzył je wybitny artysta Frederic Gross st. (1540–1589) dla kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu. Putta pochodzą z kolekcji  wybitnego artysty Henryka Tomaszewskiego, twórcy pantomimy. Jednak ich status prawny wymagał potwierdzenia wyrokiem sądowym.

– Przed laty na jarmarku staroci przypadkiem zobaczyłem piękną gotycką drewnianą rzeźbę o religijnej treści. Zapytałem nieznanego mi sprzedawcę, czy zdaje sobie sprawę, że jakaś świątynia lub muzeum mogą zgłosić roszczenia do tej klasy dzieła? Handlarz wystraszył się, przyznał mi rację, schwycił rzeźbę i roztrzaskał ją o bruk. Tak przestała istnieć. Uważam, że lepiej, aby tego typu dzieła były oficjalnie oferowane w handlu. Tam zostaną naukowo opisane, uwiecznione dla przyszłych pokoleń. W przeciwnym razie pozostaną nieznane, będą oferowane tylko na czarnym rynku, zostaną celowo zniszczone lub nielegalnie wywiezione z kraju. Nie powinniśmy z góry zakładać złych intencji sprzedawcy! Policja, prokuratury i sądy powinny realistycznie brać pod uwagę naszą skomplikowaną historię po 1945 roku –  powiedział „Parkietowi" Marek Lengiewicz.

Warto zainteresować się rzeźbą artystów nieprofesjonalnych. Mieliśmy prawdziwych geniuszy, np. Stanisława Hołdę, Józefa Lurkę, Stanisława Mikę, Helenę Szczypawkę-Ptaszyńską, Romana Śledzia. Jako pierwszy ich arcydzieła gromadził legendarny kolekcjoner Ludwig Zimmerer, niemiecki dziennikarz pracujący w PRL. Warto odwiedzić na krakowskim Kazimierzu galerię sztuki nieprofesjonalnej wielkiego kolekcjonera Leszka Macaka. Podstawowa lektura to dostępna tylko w antykwariatach monografia Aleksandra Jackowskiego „Sztuka zwana naiwną".

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?