W historii GPW mogliśmy dotąd obserwować pięć bess, rozumianych jako okres co najmniej 20-proc. spadku wartości WIG, licząc od lokalnego szczytu do lokalnego dołka, w ciągu przynajmniej kilku miesięcy. Trzymając się tej reguły, jesteśmy w trakcie szóstego rynku niedźwiedzia – licząc od wiosennego szczytu, spadki WIG sięgnęły bowiem aż 24 proc. Osiem z dziewięciu ostatnich miesięcy przyniosło spadek kursu indeksu. Niestety, styczeń (-4,8 proc.) był najgorszym okresem w całym cyklu.
Słaby styczeń = słaby rok?
Pierwszy miesiąc tego roku był zarazem jednym z najgorszych w całej historii GPW. Gorsze styczniowe stopy zwrotu pojawiły się tylko trzykrotnie: w 1995, 2008 i 2009 – w każdym z tych przypadków na GPW panowała zaawansowana bessa.
Na rynku nie brakuje opinii, że styczniowe spadki są jedynie zapowiedzią przeceny w kolejnych miesiącach, a w rezultacie w całym 2016 r. A co na to statystyka? Okazuje się, że w przeszłości słabe zachowanie WIG w styczniu nie oznaczało z automatu, że cały rok również przyniesie przecenę indeksu (patrz tabela obok). W ciągu ostatnich 21 lat (okres 1995–2015) styczniowy kierunek WIG pokrywał się z całorocznym kierunkiem indeksu tylko 12-krotnie (czyli w 57 proc. przypadków).
W przeszłości dużo większą „wartość prognostyczną" miało wyciąganie wniosków wynikających z zachowania WIG w trakcie pierwszych pięciu sesji stycznia. Tzw. wskaźnik pierwszych pięciu sesji stycznia (First Five Days of January Indicator) ma wielu wyznawców na Wall Street. „Zasada" głosi, że jeśli w ciągu pierwszych pięciu noworocznych sesji indeksy idą w górę, to automatycznie rośnie prawdopodobieństwo tego, że również cały rok będzie udany. Analogicznie: spadek na początku stycznia sugeruje, że także w całym roku będzie nieciekawie. W polskich warunkach opisana „reguła" jak dotąd sprawdzała się z zaskakująco wysoką skutecznością. W ciągu ostatnich 21 lat kierunek zmian WIG na pięciu sesjach oraz w całym roku zgadzał się aż 18-krotnie (czyli w 86 proc. przypadków). Kierunki zmian nie pokryły się tylko trzykrotnie: w 2000, 2005 oraz 2007 r.
Druzgocące statystyki
Tegoroczny marazm panujący na GPW dotyczy przytłaczającej większości emitentów. Tylko 80 z 384 spółek zaliczanych do szerokiego WIG jest na plusie, co oznacza, że tylko co piąta inwestycja dała zarobić. Statystyki dla poszczególnych indeksów (WIG20, mWIG40, sWIG80) również są fatalne. W styczniu zdrożało tylko sześć spółek z WIG20, zaledwie osiem z mWIG40 oraz tylko dziesięć z sWIG80. Co dalej? Niestety, zdaniem analityków perspektywy GPW nie są kolorowe.