Od końca marca warszawski rynek akcji znajduje się w układzie spadkowym. W ciągu ostatnich 12 tygodni WIG20 spadł o 12,3 proc. i we wtorek ponownie zaatakował lokalne wsparcie 1750 pkt. Oprócz dużych spółek słabością rażą też maluchy. Indeks sWIG80 spadł od połowy maja o 5,9 proc., przełamał wsparcia 13 600 i 13 400 pkt, a we wtorek dotarł do najniższego poziomu od 17 marca. Postanowiliśmy zapytać analityków, czy w związku z ostatnią wyprzedażą nasz rynek czeka pogłębienie przeceny i czy warto teraz stawiać na spółki, które wyznaczają długoterminowe rekordy notowań.
Scenariusze dla blue chips
– Technicznie WIG20 pozostaje w trendzie spadkowym. Od kwietnia mamy sekwencję niższych szczytów i dołków, co jest książkowym określeniem rynku niedźwiedzia. Niestety, w czerwcu nie udało się wyprowadzić indeksu ponad majowe szczyty, dlatego nastawienie pozostaje negatywne – mówi Tomasz Wiśniewski, główny analityk Alpari. Zdaniem eksperta na Wall Street przyszedł czas sporej korekty, która będzie nas dotykać podwójnie. – Scenariuszem bazowym dla indeksu polskich blue chips są niestety spadki. Pomóc nam może jedynie pozostanie Wielkiej Brytanii w UE. Jest to jednak wielka niewiadoma. Pamiętajmy też, że w momencie, kiedy podane zostaną wyniki referendum, technika zejdzie na dalszy plan – dodaje Wiśniewski. Większym optymistą jest Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku. Jego zdaniem czerwiec może być kluczowy i przynieść zmianę nastawienia do naszego rynku. – Zarówno WIG20, jak i WIG20USD, czyli benchmark, przez pryzmat którego zagranica postrzega nasz rynek, zaczęły testować poziomy widziane w połowie grudnia, kiedy to średnioterminowa fala spadkowa wykonała pierwsze zatrzymanie w poszukiwaniu denka. W czerwcu 2016 r. indeksy ponownie wyhamowały spadki na wysokości kluczowego minimum z końca ubiegłego roku i jeśli sytuacja w najbliższych dniach będzie sprzyjać bykom, przełom półrocza może się okazać zbawienny dla byków. Na wsparciach (jeszcze) przebywa WIG, który kurczowo trzyma się 61,8-proc. zniesienia tegorocznej zwyżki, dając techniczne podstawy do tego, aby pozostać optymistą nad Wisłą – tłumaczy ekspert.
Mateusz Namysł, analityk Raiffeisen Brokers, ostrzega, że nad naszym rynkiem wciąż krążą ryzyka lokalne i globalne. – Spadki na giełdach europejskich, kwestia ustawy frankowej, referendum ws. Brexitu, pojawiające się spekulacje o konsolidacji OFE – to tylko niektóre zagrożenia. W związku z ich nagromadzeniem presja na giełdzie może się utrzymywać aż do czasu wyjaśnienia wyżej wymienionych kwestii, a gdzie się znajdziemy – zależy od tego, jakie będą rzeczywiste rozstrzygnięcia – mówi Namysł.
Słabość „maluchów"
O ile do słabości spółek o największej kapitalizacji zdążyliśmy się już przyzwyczaić, o tyle „maluchy" przynoszą ostatnio negatywne zaskoczenie. Skala spadku sWIG80 sprawia, że zasadne staje się pytanie, czy to wciąż tylko korekta trendu wzrostowego czy jednak zmiana tendencji? – Jeżeli weźmiemy pod uwagę cały ostatni trend wzrostowy trwający na sWIG80 od stycznia, to nie jest jeszcze tak źle. Pomimo tego, że spadki były ostatnio bardzo mocne, to ciągle utrzymujemy się w ryzach korekty. Nie znieśliśmy nawet 50 proc. ostatniej fali wzrostowej, co jest jeszcze pozytywnym sygnałem. Oceniam, że ze zmianą tendencji na niedźwiedzią będziemy mieli do czynienia w momencie zejścia poniżej 13 000 pkt – mówi Wiśniewski. Z tezą mówiącą o korekcie zgadza się Neidek, choć eksperta niepokoi słabość niemieckich maluchów. – Indeks sDAX jeszcze w ubiegłym tygodniu mógł się pochwalić historycznymi wycenami, a już dzisiaj jest poniżej zeszłorocznych szczytów. Skala i tempo deprecjacji mogą wskazywać na powstawanie nowej, spadkowej fali o zasięgu zagrażającym tegorocznym minimom, jednakże na razie kluczowe wsparcia wciąż są utrzymane przez niemiecki indeks. Wraz z przeceną nad Menem pokazała się czerwień nad Wisłą, gdzie sWIG80 w łatwy sposób wykonał kilkusetpunktową korektę. Jak na razie za wcześnie jest na to, aby mówić o impulsie bessy, gdyż MA200d, 38,2-proc. kanał oraz styczniowy szczyt tworzą strefę wsparcia, do której zbliżył się benchmark, dlatego też właściwa terminologia nakazuje posługiwać się słowem „korekta".
Mateusz Namysł zwraca jednak uwagę, że małym spółkom nie pomaga niska płynność i ogólnie kiepskie nastroje na GPW. – Mimo atrakcyjnych wycen wskaźnikowych dla części małych spółek inwestorzy nie decydują się na zakupy. Należy pamiętać, że małe spółki nie przeciwstawią się same dominującej tendencji, jednak gdy dojdzie do odbicia, to właśnie wśród tych spółek trzeba będzie szukać przecenionych perełek z dużą możliwością zarobku – mówi ekspert.