Kłopoty Niemiec ze sformowaniem koalicji zdolnej utworzyć rząd zostały przesłonięte przez bardzo dobre dane gospodarcze, ale impas i ewentualne kolejne wybory to nie najlepsza perspektywa.
Euro zyskuje, DAX się waha
Fiasko negocjacji w sprawie koalicji niemieckich partii, która byłaby w stanie utworzyć sprawnie działający rząd, wprowadziło nieco zamieszania na rynkach finansowych. Byłoby ono z pewnością znacznie większe, gdyby jednocześnie nie pojawiły się kolejne bardzo dobre dane potwierdzające ożywienie gospodarcze w strefie euro i w samych Niemczech. Euro traciło na wartości jedynie w pierwszych dniach minionego tygodnia, będąc pod wpływem niewesołych wieści ze świata polityki. Na dłuższą metę kłopoty z utworzeniem stabilnego rządu w Niemczech oraz obawy związane z osłabieniem pozycji Angeli Merkel to zdecydowanie mało optymistyczna perspektywa dla całej Europy. Na szczęście kondycja gospodarki Niemiec i całej strefy euro jest na tyle dobra, że niewiele jest w stanie jej zaszkodzić. A w razie czego zawsze można liczyć na wsparcie ze strony EBC, o czym w poniedziałek zapewnił Mario Draghi. W kolejnych dniach wspólnej walucie pomogły gołębio zinterpretowane sygnały z amerykańskiej Rezerwy Federalnej. W efekcie już w środę kurs euro podskoczył powyżej poziomu 1,18 USD i wszystko wskazuje na to, że nastroje może popsuć jedynie ostateczne potwierdzenie, że zakończenie politycznego pata w Niemczech może wymagać rozpisania kolejnych wyborów. Problem w tym, że nie ma gwarancji, iż w ich wyniku sytuacja się poprawi.
Przed większymi dylematami stają inwestorzy we Frankfurcie. Z jednej strony DAX miałby chęć iść w górę, w reakcji na bardzo dobre dane makroekonomiczne, z drugiej zaś hamująco na tę tendencję wpływają wahania notowań euro. Z krótkoterminowej perspektywy ten ostatni czynnik wydaje się decydować o kierunku ruchu na rynku akcji. Niemal każdego dnia widać było ujemną korelację między kursem euro i indeksem giełdy we Frankfurcie. W efekcie DAX wciąż boryka się z poziomem 13 tys. pkt i nie pozostaje nic innego, jak czekać na to, co z tego wyniknie. Do rozstrzygnięć mogą się przyczynić wydarzenia w Stanach Zjednoczonych, gdzie wciąż trwa oczekiwanie na ostateczny efekt zmagań w kwestii reformy podatkowej. Na razie inwestorzy zdają się być dobrej myśli, o czym może świadczyć bliskie spotkanie S&P 500 z poziomem 2600 pkt, obserwowane we wtorek i w środę, przed świąteczną przerwą na Wall Street.
Nie tylko dolar pomaga surowcom
Wyraźną poprawę nastrojów rynki surowcowe zawdzięczają z jednej strony osłabieniu amerykańskiej waluty, z drugiej zaś optymistycznym informacjom dotyczącym kondycji światowej gospodarki. W przypadku ropy naftowej dochodzi oczywiście trzeci czynnik, czyli oczekiwanie na zbliżające się posiedzenie OPEC. Choć w tej ostatniej kwestii zapowiedzi i przecieków jest wyjątkowo mało, jako pewnik przyjmuje się przedłużenie obowiązywania porozumienia w sprawie limitów wydobycia, niewiadomą zaś może być jedynie czasowa perspektywa oraz ewentualne modyfikacje limitów produkcji surowca. Jeśli nie będzie pozytywnych niespodzianek, można się spodziewać spadkowej korekty dotychczasowych tendencji cen surowca. W miniony czwartek notowania WTI przekroczyły 58 USD za baryłkę i znalazły się na poziome najwyższym od końca czerwca. Cena surowca Brent doszła do ponad 63 USD, ale nie była w stanie dotrzeć do niedawnego szczytu z pierwszych dni listopada.