Początek tego roku w segmencie największych spółek naszego parkietu można uznać za relatywnie udany. WIG20 jest 3,7 proc. na plusie. Szczególnie obiecujący był styczeń, kiedy to WIG20 zyskał 4,5 proc. W lutym sytuacja nieco się pogorszyła i na razie indeks największych spółek jest na niewielkim minusie. Niewykluczone jednak, że jest to preludium do tego, co może dziać się na rynku w kolejnych miesiącach. Nad akcjami największych spółek wisi ryzyko podaży ze strony globalnych inwestorów, dla których punktem odniesienia jest indeks MSCI Emerging Markets.
Efekt pośredni
W ubiegłym roku nasz rynek żył przede wszystkim przetasowaniami w indeksach FTSE Russell. Te dotknęły nas bezpośrednio, gdyż Polska została zakwalifikowana do grona rynków rozwiniętych. To wiązało się z dostosowaniem portfeli zarówno inwestorów aktywnych, jak i pasywnych, dla których odniesieniem jest właśnie klasyfikacji autorstwa FTSE Russell.
Już jednak przy okazji ubiegłorocznej rewizji wielu ekspertów wskazywało, że wpływ tego wydarzenia na nasz rynek będzie ograniczony. Z perspektywy globalnych inwestorów zdecydowanie ważniejsza jest bowiem klasyfikacja rynków tej organizacji, która tworzy indeksy MSCI. Tutaj, jeśli chodzi o Polskę, nic się nie zmienia. Od wielu lat jesteśmy zaliczani do grona rynków rozwijających się i na razie nie zanosi się na to, aby miało dojść do roszady.
W tym roku indeks MSCI EM czekają jednak inne zmiany. Co prawda nie dotkną one bezpośrednio Polski, ale ich pośredni wpływ na nasz rynek może być niebagatelny. O co dokładnie chodzi? W tym roku do MSCI EM dołączą dwa kraje: Arabia Saudyjska oraz Argentyna. Ale to nie wszystko. Do końca tego miesiąca wyjaśnić ma się także kwestia ograniczeń inwestycyjnych dla chińskich spółek klasy A. Obecnie ograniczenie to wynosi 5 proc., jednak w powszechnej opinii rynku należy się spodziewać przesunięcia tego poziomu do 20 proc. Przetasowania w MSCI EM oznaczają, że inwestorzy globalni inwestujący na rynkach rozwijających się będą musieli dostosować swoje portfele do nowego układu sił w MSCI EM. W praktyce oznacza to większe zainteresowanie akcjami z Arabii Saudyjskiej, Argentyny oraz walorami z Chin, kosztem innych rynków, w tym m.in. rynku polskiego.
Odpływ kapitału
Proces zmian w indeksie MSCI EM ma być rozłożony na dwa etapy. Pierwszy z nich przypada na maj (włączana jest Argentyna i w I etapie Arabia Saudyjska i akcje chińskie), drugi zaś na sierpień (drugi etap awansu Arabii Saudyjskiej oraz zwiększenie znaczenia akcji chińskich). Analitycy Trigon DM szacują, że w maju udział Polski w MSCI EM spadnie z 1,06 proc. do 1,03 proc., w sierpniu zaś do 1,01 proc. I chociaż procentowy spadek udziału Polski w indeksie rynków rozwijających się wydaje się niewielki, to jeśli chodzi o realne przepływy pieniężne liczby robią już zdecydowanie większe wrażenie.