Raport o zatrudnieniu jest najważniejszy, gdy gospodarka zmienia bieg, podobnie jak po wydarzeniach z 11 września 2001 roku i podczas wyborów prezydenckich w 2004 roku. Podczas wyborów rynki nie tylko obstawiają ekonomiczne konsekwencje raportu, ale także jak liczba nowych miejsc pracy wpłynie na wynik wyborów. Inwestorzy wykorzystują raport o zatrudnieniu jako jedną z kilku ważnych wskazówek do przewidywania przyszłości stóp procentowych.
Według wielu ekspertów, Raport o sytuacji zatrudnienia Biura Statystyki Pracy (BLS) jest najważniejszym ogłoszeniem danych ekonomicznych w całym miesiącu. Dla tych, którzy są bezrobotni i szukają, jest to zrozumiałe. Ale są i tacy, którzy twierdzą, że dane o zatrudnieniu są wsteczne i mają niewielkie znaczenie dla rynków.
W danych za czerwiec było kilka interesujących ciekawostek. Zatrudnienie poza rolnictwem zwiększyło się o 850.000. Wypoczynek i hotelarstwo stanowiły ponad 40 proc. tego wzrostu całości, kontynuując serię silnych wzrostów od lutego. Ale wciąż jest jeszcze sporo miejsca, zanim zatrudnienie wróci do poziomu sprzed pandemii. Zatrudnienie poza rolnictwem pozostaje -4,4 proc. poniżej szczytu z lutego 2020 r. Wypoczynek i hotelarstwo są o 12,9 proc. niższe niż wtedy.
Tymczasem czerwcowa stopa bezrobocia wzrosła do 5,9 proc. z 5,8 proc. w maju i może wydawać się, że zmierza w złym kierunku. Ale ten wzrost wynikał z tego, że więcej osób bez pracy twierdziło, że szukało pracy w ciągu miesiąca. Zwiększyło to liczbę osób, które BLS uważa za bezrobotne w porównaniu z „zniechęconymi". Ale to nie znaczy, że tyle osób straciło pracę. Zwłaszcza że najszersza miara bezrobocia BLS, stopa „U-6", która obejmuje zniechęconych pracowników i osoby zatrudnione w niepełnym wymiarze godzin z powodów ekonomicznych (tych, którzy chcą pracy na pełny etat, ale nie mogą jej znaleźć), spadła do 9,8 proc. w porównaniu z 10,2 proc. w maju. Choć jest wciąż powyżej poziomu sprzed pandemii -poniżej 7 proc., duży spadek od szczytu 22,9 proc. w kwietniu 2020 r. sugeruje sporą poprawę na rynku pracy.
A jak to wpływa na giełdy? W zeszłym roku akcje osiągnęły najniższy poziom 23 marca, zanim spadły jakiekolwiek odczyty gospodarcze, na miesiąc przed ogłoszeniem przez Biuro Analiz Ekonomicznych (BEA) spadku PKB w I kw. 2020 r., a siedem miesięcy przed opublikowaniem PKB w III kw. 2020 r. Ożywienie pojawił się dopiero w maju 2020 r. (o czym BLS poinformował na początku czerwca 2020 r.). To samo dotyczy ożywienia po recesji w latach 2007 – 2009 i 1990 – 1991. Akcje spadły 9 marca 2009 r., ale PKB spadł dopiero w drugim kwartale 2009 r. (co BEA podała pod koniec lipca 2009 r.). Zatrudnienia poza rolnictwem zaczęło się poprawiać dopiero w marcu 2010 r. Na początku kryzysu na początku lat 90. akcje spadły 11 października 1990 r., a spadek PKB nastąpił dopiero w pierwszym kwartale 1991 r. Zatrudnienie nie spadło w czerwcu 1991 r. Recesja w 2001 r. była nieco inna. Uchwalenie ustawy Sarbanesa-Oxleya przedłużyło bessę poza koniec płytkiej recesji. Jednak praca wciąż pozostawała w tyle za nimi. Płace nie osiągnęły najniższego poziomu do sierpnia 2003 roku.
Jak podkrteslaja analitycy, akcje są wiodącym wskaźnikiem, generalnie pokazującym z dużym wyprzedzeniem przed jakimikolwiek danymi gospodarczymi, zwłaszcza opóźnionymi raportami pracowniczymi. Inwestorzy powinni pamiętać, że miejsca pracy po prostu nie są czynnikiem wahania dla akcji, jak wielu uważa.