Ceny odrobiły już około połowy zakresu zniżki z czwartego kwartału poprzedniego roku, jednak odrabianie strat przychodziło temu surowcowi ostatnio coraz trudniej. Strona popytowa przeważa na rynku ropy już od końcówki ubiegłego roku. Kupujących wspierały cięcia wydobycia w krajach OPEC, głównie w Arabii Saudyjskiej, a dodatkową zachętą do stawiania na wzrost cen były ograniczenia w produkcji ropy w Iranie oraz Wenezueli, czyli w krajach objętych amerykańskimi sankcjami. OPEC, wraz z kilkoma krajami spoza kartelu, w tym Rosją, w ubiegłym roku zadecydowało o obniżeniu produkcji ropy łącznie o 1,2 mln baryłek.

Ten ruch miał na celu ustabilizowanie cen poprzez dążenie do zapewnienia równowagi na światowym rynku tego surowca w obliczu rosnącej produkcji w USA. Ruch OPEC okazał się skuteczny, ale wielu inwestorów w dalszym ciągu obawia się, że może być niewystarczający, aby utrzymać wzrost cen. Te wątpliwości wynikają z obaw dotyczących spadku popytu na ropę na świecie. W ostatnich tygodniach pojawiały się rozczarowujące dane makro z gospodarki USA oraz Chin, a więc dwóch niezwykle ważnych krajów pod kątem popytu na ropę naftową. Na razie zapotrzebowanie na ropę w obu tych państwach nie wykazuje oznak spowolnienia, ale nie można mieć pewności, że kolejne miesiące nie będą pod tym względem gorsze. ¶