Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Możliwości Polski w zakresie importu i eksportu gazu ziemnego systematycznie rosną. Już dziś są znacznie większe, niż jeszcze kilka lat temu. Prawdziwa rewolucja powinna jednak nastąpić do 2023 r. Wówczas grupa Gaz-System, do której należą gazociągi przesyłowe w naszym kraju i terminal LNG w Świnoujściu, chce zrealizować kilka dużych inwestycji. Chodzi zwłaszcza o rozbudowę gazoportu i budowę Baltic-Pipe, czyli rury łączącej nasz kraj ze złożami w Norwegii. Do tego należy dodać realizację interkonektórów (gazociągów dwukierunkowych) na granicy z Litwą, Ukrainą, Słowacją i Czechami. Nawet jeśli nie wszystkie te inwestycje zostaną zrealizowane, możliwości importu błękitnego paliwa do Polski i jego eksportu do państw ościennych mocno wzrosną. Powinny na tym zyskać m.in. spółki notowane na GPW, w tym m.in. grupa PGNiG.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Płocka spółka szacuje, że import błękitnego paliwa realizowany od 2018 r. do 2020 r. lub 2021 r. będzie ją dodatkowo kosztował około 290 mln dol. Chodzi o dostawy z Rosji do Polski przeprowadzane w ramach tzw. kontraktu jamalskiego.
Chodzi o prace rozpoznania geologiczno-hydrologicznego dla projektów: GG-2 „Odra”, Retków i Gaworzyce. Ten etap powinien być zrealizowany do końca 2027 r. Cała inwestycja może potrwać kilkanaście lat i będzie kosztować minimum 9 mld zł.
Dziś wygasa ostatni kontrakt na import ropy z Rosji do czeskich rafinerii koncernu. Dostaw faktycznie zaprzestano już w marcu. Od jutra Orlen i cały nasz region nie będzie związany żadnymi umowami dotyczącymi rosyjskiego surowca.
Chodzi przede wszystkim o różnego rodzaju jednostki pływające służące do budowy i serwisowania morskich farm wiatrowych. Zwiększy się również flota statków do transportu gazu ziemnego i paliw płynnych.
W Polsce ponad połowę tego gazu cieplarnianego wytwarza energetyka. Jednocześnie jest to sektor, który ma największe możliwości redukcji emisji metanu. Dużą rolę do odegrania mają tu również spółki giełdowe, choć nie wszystkie chcą o tym mówić.
Shell oświadczył w czwartek, że nie ma zamiaru składać oferty na będącego w opałach brytyjskiego konkurenta BP po tym, jak „Wall Street Journal” doniósł o rozmowach o przejęciu między dwoma gigantami naftowymi.