Co czeka branżę budowlaną? Prezesi odpowiadają

Budownictwo › Kontynuacja inwestycyjnego boomu i popytu na usługi, a z drugiej strony niewystarczający potencjał wykonawczy branży. Zarabianie w takich warunkach będzie sztuką.

Aktualizacja: 15.12.2018 11:43 Publikacja: 15.12.2018 11:32

Popyt na usługi budowlane jest ogromny. Boom napędza wzrost kosztów, a wykonawcy i inwestorzy dyskut

Popyt na usługi budowlane jest ogromny. Boom napędza wzrost kosztów, a wykonawcy i inwestorzy dyskutują, kto powinien zostać tym obciążony.

Foto: Lamus Antykwariaty Warszawskie

W ciągu dziesięciu miesięcy tego roku produkcja budowlano-montażowa w Polsce była o 17,9 proc. wyższa niż przed rokiem, kiedy to notowany był wzrost o 12,9 proc. W całym ubiegłym roku rynek urósł o 12,1 proc. wobec 14,1 proc. spadku w złym dla branży 2016 r.

Chociaż sektor budowlany od dłuższego czasu wyraźnie odbija, spółki na nim działające nie są dobrze postrzegane przez inwestorów. Indeks WIG-budownictwo od szczytu w maju 2017 r. skurczył się o prawie 50 proc., do 1,86 tys. pkt – poziomu nawet niższego niż w wakacje 2014 r., kiedy rozpoczęła się faza wzrostowa notowań. W skali roku wyceny zdecydowanej większość spółek spadły w dwucyfrowym tempie, nawet o 60–70 proc.

Krzysztof Pado, analityk DM BDM, zwraca uwagę, że wskaźnik cen produkcji budowlanej znajduje się na ścieżce wzrostowej, a ostatnia przecena na rynku surowców może rodzić nadzieje na spadek koszyka cen materiałów budowlanych, przy czym na lokalnych rynkach nie musi być to szybki trend. Na ceny nadal negatywnie rzutować będą koszty energii i wynagrodzeń, a także utrzymujący się wysoki popyt (analityk spodziewa się dalszego wzrostu rynku w 2019 r.).

Selektywne podejście do zleceń

– Mocną stroną rynku budowlanego jest dużo inwestycji prywatnych, samorządowych i na szczeblu krajowym. Cieszy stabilność inwestycji mieszkaniowych – deweloperzy nadal budują dużo osiedli w związku z popytem na nowe mieszkania. Polska to wielki plac budowy. Stabilna gospodarka daje podstawy do prowadzenia inwestycji, a dzięki niskim stopom procentowym koszt pozyskania funduszy na inwestycje nie jest wysoki – wylicza Leszek Gołąbiecki, prezes Grupy Unibep, działającej w kilku obszarach budownictwa: m.in. kubaturowym, przemysłowym i drogowym.

Krzysztof Figat, szef kontrolowanego pośrednio przez Skarb Państwa Polimeksu-Mostostalu specjalizującego się w budownictwie dla energetyki i przemysłu, zwraca uwagę, że firma badawcza SPECTIS prognozuje, że w tym roku wartość polskiego rynku budowlanego po raz pierwszy przekroczy 200 mld zł, co czyni go jednym z większych w Europie.

– W najlepszej sytuacji znajdują się spółki o zdywersyfikowanym portfelu produktowym, które potrafią wykorzystać efekty synergii i pełen potencjał organizacji. Zróżnicowanie rynków, dostarczanie rozwiązań specjalistycznych daje szansę na uzyskanie lepszych wyników niż średnia dla branży – uważa Figat.

Jerzy Mirgos, prezes i główny akcjonariusz Grupy Mirbud – podobnie „uniwersalnej" jak Unibep – podkreśla, że zauważalne jest duże ożywienie na rynku, a zwiększona aktywność inwestycyjna zdecydowanie pozytywnie wpływa na bieżące wyniki spółek działających w obszarze budownictwa kubaturowego, w szczególności przemysłowego i usługowego.

– Te kontrakty charakteryzują się krótkim terminem realizacji, do 12 miesięcy, więc łatwiej jest uwzględniać wzrost cen materiałów i podwykonawców przy składaniu ofert – mówi Mirgos. – Zakładam, że w najbliższych dwóch latach poziom inwestycji się utrzyma, dzięki czemu firmy budowlane nie powinny odczuwać braku zamówień. Również utrzymujący się wysoki popyt na usługi budowlane nie wpłynie na obniżanie cen podwykonawców. Większość firm uwzględnia już realia cenowe w przetargach i zakłada satysfakcjonujące marże oraz możliwy dalszy wzrost kosztów – dodaje.

Menedżer wskazuje, że unieważnianie przetargów ze względu na to, że oferty firm są wyższe od budżetów inwestorskich, stwarza okazje. – Te kontrakty nie przepadają: często po korekcie budżetu są ogłaszane ponownie. Długofalowo takie przesunięcia w rozpoczynaniu projektów mogą mieć pozytywny wpływ na rynek, bo skala inwestycji jest dziś tak wielka, że firmy, przy ograniczonych mocach przerobowych, nie byłyby w stanie tego wszystkiego zrealizować – podkreśla Mirgos.

Wiesław Nowak, prezes i główny akcjonariusz ZUE, specjalizującego się w budowie infrastruktury szynowej, po stronie rynkowych plusów wymienia dużą liczbę przetargów i zleceń na rynku infrastruktury kolejowej i tramwajowej, W dalszej perspektywie paliwem tego segmentu rynku będą: kolejny program inwestycyjny PKP PLK po 2023 r. oraz program utrzymaniowy, szeroko zakrojone plany miast w zakresie rozbudowy i modernizacji sieci tramwajowych, wreszcie inwestycje kolejowe związane z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego.

Konieczna waloryzacja

Wyzwań jednak nie brakuje. Prezes Mirgos wskazuje, że słabą stroną rynku jest budownictwo drogowe i infrastrukturalne, a szczególnie istotny wzrost kosztów realizacji przy braku ustawowej waloryzacji.

– Problem dotyczy przede wszystkim umów zawieranych w 2016 r. i na początku 2017 r., gdy na rynku budowlanym trwała jeszcze stagnacja. W tamtym okresie nikt nie przewidywał aż tak znacznego wzrostu cen. Obecnie toczy się wiele rozmów z przedstawicielami resortu infrastruktury, GDDKiA, PKP PLK czy ostatnio NIK-u w kwestii waloryzacji umów zawieranych w tamtym okresie. Ważne, by ten wskaźnik nie odnosił się do inflacji, którą pokazuje GUS, a do inflacji branżowej. To pozwoliłoby ustabilizować sytuację na rynku robót infrastrukturalnych. Rozmowy są jednak ciężkie i osobiście zakładam, że nie przyniosą efektu, który zadowoli firmy – mówi Mirgos.

Prezes Gołąbiecki dodaje, że na rynku brakuje jednak rąk do pracy, więc firmy posiłkują się, pozyskując pracowników nie tylko z Ukrainy czy Białorusi, ale nawet z tak egzotycznych kierunków jak Indie, Nepal, Pakistan czy Bangladesz. Z jednej strony pozwala to zasypać lukę, ale z drugiej stwarza problemy np. z bezpieczeństwem na budowach.

– Według opinii specjalistów w 2019 r. branża doświadczy dalszego wzrostu kosztów w wyniku podwyższenia płac, gwałtownego wzrostu cen energii elektrycznej, niestabilności cen paliw. Już obecnie narastają opóźnienia płatnicze w budownictwie, maleją wskaźniki płynności w branży, szybko wzrasta liczba upadłości małych i średnich firm podwykonawczych – mówi prezes Figat. – W najbliższych dwóch latach ujawniać się będą kolejne zagrożenia: dalszy wzrost kosztów podobny do tych z 2012 r. Mimo składanych deklaracji nie ma wzoru warunków kontraktowych gwarantujących sprawiedliwy podziały ryzyka między inwestora i wykonawcę, co odczuwają w szczególności największe spółki budowlane, które angażują się w największe, wieloletnie kontrakty z bardzo szerokim katalogiem ryzyka – dodaje.

Menedżer wskazuje, że w branży narasta obniżenie płynności finansowej z uwagi na większą ostrożność instytucji finansowych w angażowanie się w sektor budowlany – szczególnie dotyczy to gwarancji budowlanych.

Prezes Nowak mówi, że problemem są przedłużające się procedury przetargowe, przez co zamiast systematycznego planowania prac dochodzi do spiętrzeń, co przekłada się na problemy z dostępem do usług transportowych. Palącą kwestią jest wspomniana już waloryzacja wynagrodzenia w kontraktach – dawnych i przyszłych.

– W opinii branży obecne zapisy w umowach dotyczące waloryzacji są martwe i przenoszą praktycznie całe ryzyko związane z rosnącymi kosztami realizacji kontraktów na wykonawców. Zleceniodawcy i wykonawcy przedstawiają różne szacunki dotyczące wzrostu kosztów. Na przykład w ocenie PKP PLK, koszty realizacji projektów zwiększyły się o 20–30 proc., a według firm wykonawczych dynamika wzrostu wynosi znacznie ponad 30 proc. – podsumowuje Nowak.

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?