Można mieć oczywiście nadzieję, że wnioski z wiosennego zamknięcia zostaną wyciągnięte i użyte zostaną środki, które realnie działają. Istnieje jednak obawa, że w przypadku dalszego przyspieszenia skali zachorowań działania staną się coraz bardziej chaotyczne, co nie pozostanie bez wpływu na poranione organizmy gospodarek.

Co ciekawe, obecna reakcja rynków daleka jest od tego, co mogliśmy obserwować w marcu. Przede wszystkim wpływa na to mniejsza niepewność, część inwestorów oswoiła się z sytuacją. Dodatkowo nagły wzrost zachorowań może przesunąć spory polityczne na dalszy plan, co w przypadku sytuacji w Stanach Zjednoczonych było największą przyczyną spadków we wrześniu. Dużo silniej zareagowała na obecną sytuację Europa, która jest bardziej wrażliwa na kolejny lockdown. Poziom amunicji pakietów fiskalnych i monetarnych też wydaje się niższy, chociaż w dalszym ciągu inwestorzy żyją nadzieją na nowy program wsparcia, który ma wystartować w 2021 r.

Również spadki na GPW nie wydają się tak dramatyczne, chociaż tradycyjnie WIG20 rozpoczął spadki wcześniej niż pozostałe indeksy. Wskaźnikowi dużych spółek pomogło wejście do niego Allegro, które zanotowało najlepszy debiut na giełdzie od wielu lat w przypadku tak dużych podmiotów. Niestety, techniczna sytuacja indeksu w dalszym ciągu nie wygląda zachęcająco. Na plus dla rynków wschodzących przemawiają bardzo niewymagające wyceny. Pytanie jednak, czy w otoczeniu ewentualnej rynkowej paniki ten czynnik będzie miał duże znaczenie.

Dla rynku akcji w USA kluczowym czynnikiem, poza zbliżającymi się wyborami prezydenckimi, będą wyniki spółek za III kwartał. Po mocno mieszanych publikacjach banków amerykańskie indeksy zatrzymały swój marsz w kierunku nowych szczytów. Inwestorzy czekają na wyniki dużych spółek technologicznych. W tym tygodniu poznamy rezultaty Intela, IBM, Netflixa, Tesli, w kolejnym Google'a, Apple'a i Facebooka. To może nadać trend rynkom do końca miesiąca.

A z początkiem listopada wybory. Ewentualna wygrana Bidena może zostać różnie odebrana przez rynki. Ale pamiętajmy, że takie same obawy były cztery lata temu przed elekcją Donalda Trumpa. W zasadzie każdy scenariusz jest możliwy i w każdym z nich inwestorzy mogą odnaleźć pozytywy. ¶