Wprawdzie, szczególnie po ostatniej korekcie, sami uważamy, że powinny one stanowić istotną część portfela przez resztę roku, ale tego typu sytuacje są zawsze okazją, by zrewaluować swoje podejście do struktury portfela akcyjnego i zastanowić się nad jego dywersyfikacją.

Zastanawiając się, który inny region geograficzny prezentuje się najciekawiej, od początku lipca nasuwa się ta sama odpowiedź, w dodatku coraz wyraźniej – Azja. Gdy w Chinach w lutym wybuchła epidemia koronawirusa, będącego wówczas jeszcze problemem o charakterze lokalnym, wieloletnie obserwacje dotyczące oficjalnych danych z tamtejszej gospodarki czy generalnie wiarygodności władz Państwa Środka nakazywały daleko posuniętą ostrożność. Później uważaliśmy, że silniejsza reakcja monetarna, a przede wszystkim fiskalna, w Europie i USA dawała przewagę rynkom rozwiniętym. W punkcie wycenowym, w którym jesteśmy obecnie, w tym momencie pandemii i przy tych danych makro, które aktualnie znamy, Azja wygląda niezwykle interesująco.

W kolejnych kwartałach zachowanie rynków będzie w naszej opinii bardziej zdeterminowane przez szybkość powrotu do wzrostu gospodarczego i jego siłę niż politykę gospodarczą. Podczas gdy w Europie ledwo rozpoczęte ożywienie zaczyna niepokojąco hamować, w USA wydaje się silne, ale następujące po znacznie głębszym spadku PKB w 2Q2020, w Chinach możemy spodziewać się powrotu gospodarki do poziomów z 2019 r. jeszcze w tym roku. W większości krajów na świecie nastąpi to zapewne trzy, cztery kwartały później. Pomijając nawet zaskakująco dobre wczorajsze oficjalne statystyki sierpniowej sprzedaży detalicznej (dodatnia dynamika) i produkcji przemysłowej, na długiej liście wskaźników alternatywnych trudno znaleźć takie, które wyraźnie kwestionowałyby obraz szerokiego odbicia w Państwie Środka, zaskakującego dla nas szczególnie w kontekście turbulencji tej gospodarki w ubiegłym roku. Sierpniowa dynamika eksportu, zbliżająca się do poziomów dwucyfrowych, jest najwyższa od 17 miesięcy, tyle że wówczas za chwilowe wybicie odpowiadały efekty kalendarzowe. Za symptomatyczne można uznać, że podczas gdy amerykańskie władze robią wszystko, by podtrzymać hossę na S&P 500 i Nasdaq, chińska agencja informacyjna Xinhua poinformowała ostatnio, że władze będą przeciwdziałać gorączce na ChiNext po tym, gdy indeks urósł przejściowo ponad 60 proc. YTD – Bloomberg określił to zjawisko jako „Xinhua Call", odnosząc się oczywiście do „Powell Put" na Wall Street.