Ponieważ pierwsze dwa miesiące 2018 r. na polskim rynku kapitałowym były udane, w szczególności jeżeli chodzi o WIG20, tak jak początek 2019 r., tym razem głównie w segmencie sWIG80, to część inwestorów może rozważać powyższą sentencję w kwestii fatalnej czy bardzo słabej reszty 2018 r. dla średnich i małych spółek. Kontynuując komentarz w konwencji powiedzeń, zaakcentowałbym, że nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy.

Stawiam tezę, że ubiegły rok to bessa płynnościowa na GPW, dla bolesnego przypomnienia wyrażonego przez spadek sWIG80 o 27 proc. przy wzroście PKB Polski o 5,1 proc. Pozytywną stroną powyższej sytuacji jest to, że wyceny spółek według C/WK, w szczególności małych, spadły do poziomów bliskich wieloletniemu dołkowi z 2009 r. Oczywiście niedźwiedzio nastawieni inwestorzy mogą akcentować, że skoro jest tanio, to zawsze może być taniej. Jednakże kumulacja wezwań do sprzedaży akcji spółek historycznie dobrze sygnalizowała dołki, ponieważ branżowi inwestorzy co do zasady znają długoterminowe wartości spółek.

Kwintesencją aberracji rynku jest kazus PCM, którego akcja na początku 2018 r. kosztowała blisko 30 zł, osiągnęła dno na 5,50 zł, aby w batalii trzech wzywających powrócić do blisko 22,50 zł aktualnie.

Obóz pesymistów może nucić: to nie tak miało być, zupełnie nie tak. Ale co się stało? W ujęciu globalnym wystarczy wspomnieć, że Fed uległ rynkom i aktualnie całkowicie wycofał się z podwyżek stopy procentowej w 2019 r.

W ujęciu krajowym warto zaakcentować, że najlepsze fundusze akcji za styczeń–luty mają wyraźnie dwucyfrowe stopy zwrotu, w wyniku czego luty był pierwszym od wielu miesięcy z dodatnim saldem napływów do funduszy akcji. Fundamentalnym potwierdzeniem nadmiernego pesymizmu może być dynamika produkcji przemysłowej na poziomie +6,9 proc. wobec oczekiwań +4,8 proc., czyli wyraźnie powyżej oczekiwań. I co najważniejsze, w sprzeczności z najniższym od 2013 r. PMI dla Polski. Języczkiem u wagi może być jeszcze poważne ograniczenie lub opóźnienie drugiego największego czynnika ryzyka, czyli brexitu. Więc może jednak pomimo pesymizmu inwestorów coraz wyraźniej będzie można usłyszeć na GPW: a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój...