Przed tygodniem prezes Fed Jerome Powell powiedział uczestnikom rynku, co mają robić – nie obawiać się polityki Fed i kupować ryzyko. Z perspektywy ostatnich tygodni wygląda to na zwrot banku centralnego o 180 stopni, wszak w grudniu za podwyżką stóp procentowych stało przekonanie, że wszystko jest w porządku. Jeśli jednak Fed chce dalej realizować swoją strategię, musi przyjąć reguły gry narzucone przez rynek. A ten pod koniec ubiegłego roku jasno określił swój punkt widzenia – Fed zabija ożywienie i hossę na Wall Street. Fed mogą dziwić rozterki rynku (pomimo dobrych danych makro), ale jeśli będzie upierał się przy swoim, to rynki zagwarantują samospełniającą się prognozę. Dlatego Fed uznał, że odpuści sobie na jakiś czas promowanie dalszych podwyżek i poczeka, aż rynki powrócą do normalności. Odbicie rynku akcji tylko pomoże w realizacji cyklu zacieśniania.

Zastopowanie restrykcyjnej polityki Fed powinno ucieszyć prezydenta Trumpa, który otwarcie krytykował wcześniejsze stanowisko banku. Ale czy na pewno? Póki trwała hossa na Wall Street, Trump nie miał problemów z przypisywaniem sobie zasług za taki stan rzeczy, podczas gdy za korektę mógł otwarcie winić Fed. Teraz stracił kozła ofiarnego, tymczasem każdy rajd aktywów potrzebuje świeżego paliwa, w przeciwnym wypadku zastój przerodzi się w realizację zysków i powrót wątpliwości. Trump nie może sobie na to pozwolić, szczególnie że dwa najistotniejsze czynniki ryzyka są silnie z nim powiązane: wojna handlowa z Chinami i government shutdown. W minionym tygodniu widzieliśmy, jak doniesienia o postępach w negocjacjach USA–Chiny wspierały poprawę nastrojów. Może dziwić, skąd takie nagłe ocieplenie relacji, kiedy jeszcze kilka tygodni temu USA gotowe były drastycznie zaostrzyć politykę celną? Jeśli jednak spojrzymy na to pod kątem chęci stabilizacji rynków (by było się czym chwalić w prezydenckich tweetach), złagodzenie retoryki ma większy sens. Trump lubi pokazywać swoją przewagę nad przeciwnikami, ale jest bardziej zdeterminowany, kiedy trzeba unikać odpowiedzialności za problemy lub dostarczyć szybkie rozwiązania. Obawy o eskalację wojen handlowych zostały wyciszone, ale government shutdown jeszcze trwa. Pracownicy administracji publicznej nie otrzymali swoich pensji, a oprawa medialna nie spodoba się Trumpowi, który będzie szukał korzystnego (dla siebie) wyjścia z sytuacji.

Sądzę, że jesteśmy blisko pojawienia się kolejnego pozytywnego impulsu dla rynków w postaci działań na rzecz przerwania government shutdown. Wymieniana w tym tygodniu opcja ogłoszenia stanu wyjątkowego może i rozjuszy demokratów, ale dla rynków ważniejsze będzie uwolnienie z impasu kwestii finansowania budżetu. Lokomotywa pędzi, a palacz już ma gotową szuflę z węglem. ¶

Konrad Białas główny ekonomista, TMS Brokers