Tomek Jaroszek, Doradca TV. Jak zaplanować emeryturę w wieku 30 lat?

Tomek Jaroszek, twórca bloga Doradca TV, był gościem Piotra Zająca we wtorkowym programie „Prosto z parkietu”. Tematem rozmowy było długoterminowe oszczędzanie.

Aktualizacja: 06.08.2019 15:49 Publikacja: 06.08.2019 14:37

Tomek Jaroszek, twórca bloga Doradca TV

Tomek Jaroszek, twórca bloga Doradca TV

Foto: parkiet.com

Myślisz, że pokolenie milenialsów w ogóle myśli o emeryturze? Czy tak odległa perspektywa to jest w ogóle poza zasięgiem ich wyobraźni?

Wydaje mi się, że dla 20-latka to jest temat zupełnie abstrakcyjny, natomiast zbliżając się do 30-tki chyba powoli sobie uświadamiamy, że jednak tę przyszłość wypadałoby zaplanować. I tak z upływem czasu ta świadomość się zwiększa. Zwróciłbym też uwagę, że żyjemy w czasach relatywnie dobrej koniunktury, a jak wiadomo trudno myśleć o długoterminowym oszczędzaniu czy budowaniu defensywanego portfela, gdy na rynku jest dobrze – mamy pracę, rosną pensję, na niektórych rynkach trwa hossa, itd. W takich okolicznościach naprawdę ciężko sobie wyobrazić, że za trzy dekady pójdziemy na emeryturę, a wypłacana nam wówczas stawka kolorowo się nie zapowiada.

Wygląda na to, że mamy dwa wyjścia. Albo zadbamy o tę finansową przyszłość sami, albo pozostawimy to państwu. Szkopuł w tym, że ta druga opcja ma dość mocno nadszarpnięte zaufanie. Na konferencji Wall Street, przy okazji debaty o PPK, widać było ile ten projekt wzbudza emocji. Osoby w wieku 25-35 lat nie ufają państwu.

Mam ogromny żal do wszystkich polityków, którzy przeprowadzili taki, a nie inny demontaż OFE. Abstrahując już od samego produktu, sposób w jaki komunikowano to społeczeństwu sugeruje po prostu, że państwo może w każdej chwili zmienić zasady gry. Ludzie czują się ograbieni z tych środków. I w tym kontekście nie dziwie się, że tego zaufania nie ma. Zwłaszcza, że temat OFE nie został jeszcze sfinalizowany, a rząd ruszył już z kolejnym projektem. Po serii spotkań dotyczących PPK, w których miałem ostatnio okazję uczestniczyć, wynika, że wszyscy z automatu traktują ten program jako następcę OFE. Chociaż przyglądając się szczegółowo zasadom PPK widać wiele różnic już w podstawowych założeniach, jak chociażby to, że uczestnictwo jest jednak dobrowolne. Ponadto zwrócę uwagę, że zgromadzone w ten sposób pieniądze będą potem wypłacane tylko przez 10 lat. Tymczasem średnio na emeryturze jest się 17-20 lat. Dlatego uważam, że PPK jest de facto produktem III filaru, a nie następcą OFE.

Bez względu na to, czy ufamy państwu czy nie, trzeba sprawy brać we własne ręce?

Tak, ale z tym jest problem. Wiele badań naszego społeczeństwa pokazuje, że nawet jak zwiększamy oszczędności, to nie z myślą o emeryturze. Raczej są to cele typu mieszkanie, auto, wakacje. Wygląda więc na to, że wprawdzie denerwujemy się na państwo w tym temacie, ale nie kwapimy się do tego, by zadbać o tę sprawę samodzielnie. Utrata zaufania nie przekuwa się w indywidualna troskę o emerytalny filar, tylko raczej w realizację krótkoterminowych celów. To jest trochę przerażające. Bo przecież długoterminowe oszczędzanie to jest kwestia pewnej umowy społecznej, która będzie wpływać w przyszłości i na sytuację gospodarczą i demograficzną. Jeśli to zaniedbamy, to zapłacimy za to za jakiś czas w innej formie...

Skoro na państwo liczyć możemy tylko częściowo albo wcale, to spróbujmy zbudować taki portfel na 30 lat. To nie jest łatwa sprawa. Trzeba mieć opracowaną strategię i liczyć się z tym, że trzeba będzie dokonywać w niej pewnych zmian. Zgodzisz się ze mną, że w pierwszej kolejności należy sobie uświadomić, że to muszą być regularnie odkładane, konkretne stawki?

Systematyczność jest dosyć kluczowa. Ponadto, często koncentrujemy się tylko na stopach zwrotu, a zapominamy o wielkości kapitału. Myślę, że ta wielkość odkładanej stawki powinna zależeć od naszej zamożności. Jeśli mamy dobry okres w swojej karierze i dochody są wyższe, to warto odkładać więcej. Niech ta stopa oszczędności zmienia się proporcjonalnie do wysokości naszych zarobków. Niestety często jest tak, że im więcej masz tym więcej wydajesz. Dlatego potrzebna jest świadomość i samodyscyplina.

Ludzie trochę nie zdają sobie z tego sprawy, jak pieniądze mogą w czasie pracować. 300 zł odkładane co miesiąc przez 30 lat, przy stopie proc. 4 proc. rocznie daje nam wejście w wiek emerytalny z kwotą 210 tys. zł na koncie. A gdyby ta średnia roczna stopa zwrotu sięgała 10 proc., to kwota rośnie do 684 tys.

Te kalkulatory świetnie działają na wyobraźnie i polecam wszystkim przeprowadzanie takich symulacji. Zwłaszcza osobom młodszym. Bo my tu mówimy o perspektywie 30-letniej, ale jeśli 20-latek ma przed sobą 40-lat systematycznego oszczędzania, to te wszystkie wyliczenia będą znacznie bardziej atrakcyjne. Kluczowe jest jednak to, w co te pieniądze lokować.

No właśnie. Wypracować 4 proc. a 10 proc. rocznie to ogromna różnica. Jak się za to zabrać?

Musimy sobie uczciwie przyznać, że czytelnicy „Parkietu" są w tym temacie bardzo dobrze zorientowani i wiedzą, jaką ofertę ma w tym zakresie rynek kapitałowy. Gorzej jest natomiast z osobami, które nigdy nie inwestowały i zupełnie nie znają się na rzeczy. Moje rozwiązanie to portfel dywidendowy, zamknięty w ramach IKE, by mieć tarczę podatkową. Ograniczam się do polskich spółek, ale mam możliwość zabezpieczania tych pozycji kontraktami. I tu już wkraczam w „zabawy", które są dedykowane osobom, które się tym interesują i sprawnie na rynkach się poruszają. Natomiast ci, którym termin „dywidenda" nic nie mówi, muszą po prostu zdać się na gotowe produkty, dostępne na rynku. Nie oszukujmy się – nie nauczymy wszystkich inwestować samodzielnie. Dla nich potrzebny jest jakiś pośrednik z konkretnym instrumentem inwestycyjnym. Jeśli nie chcemy, by tym pośrednikiem było państwo, to niestety, ale na rynku prywatnym nie ma wiele rozwiązań dedykowanym oszczędzaniu na emeryturę. Bo okazuje się, że instytucjom bardzo trudno skonstruować tego typu produkt. Ja mam cichą nadzieje, że zaczniemy inwestować pasywnie, że rozrusza się rynek ETFów.

Dzięki nim możliwa jest samodzielna replikacja giełdowych indeksów. Sprawdziłem, że w ciągu ostatnich 28 lat WIG20 zyskał 2070 proc., a S&P500 około 900 proc. Oczywiście trzeba brać pod uwagę cykliczne fluktuacje, ale tak czy inaczej jest to w miarę prosty sposób na ekspozycję na rynek akcji.

Zgadza się. Ale mam wrażenie, że świadomość wśród nieinwestorów jest niska, a poza tym oferta giełdy w tym zakresie jest wciąż uboga. Przydałoby się coś więcej niż WIG20 – średni i małe spółki, może jakiś wskaźnik sektorowy. Wraz z poszerzaniem oferty powinna iść też szeroko zakrojona akcja edukacyjna. Poza tym trzeba się zastanowić, czy portfel dostosowywać do naszego wieku, czy do sytuacji rynkowej. Widać więc, jak bardzo złożony jest to problem.

Cała rozmowa dostępna na youtube.com/parkiettv

Inwestycje
Goldman Sachs podniósł prognozę ceny złota
Inwestycje
Złoto nie traci apetytu na rekordy. Napięcie na Bliskim Wschodzie wspiera notowania kruszcu
Inwestycje
Słabnie „Barbiemania”, Europa wraca do łask inwestorów
Inwestycje
Ropa naftowa po 100 USD za baryłkę? Goldman Sachs: raczej nie w tym roku
Inwestycje
Skąd się wziął nagły wzrost ceny złota?
Inwestycje
Polscy inwestorzy głosują tak, by nie szkodzić swoim inwestycjom