Kiedy rozmawialiśmy we wrześniu, mówiłeś, że giełdom należy się korekta spadkowa. Te korekty nawet jeśli jednak były, to ich skala była niewielka i bardzo krótka. Inwestorzy mogą odetchnąć z ulgą?
Tego, co się działo od tamtej pory nie traktuję w kategoriach korekty. My przeprosiliśmy się z rynkiem na początku października. Zwiększyliśmy alokację, ale przede wszystkim na rynku polskim, na co też wskazywały nasze algorytmy. Nie chcieliśmy zaś w większym stopniu partycypować w tym, co dzieje się w obszarze amerykańskiej technologii, bo wydaje nam się, że jest po prostu bardzo drogo.
Czy więc, jeśli chodzi o rynek amerykański, to stoicie z boku i czekacie na coś większego?
W tej branży nie można stać z boku, mówić, że rynek jest w błędzie i tym samym przegapić wzrosty. Konsekwencją takiego podejścia jest całkowity brak partycypacji w tak dobrym roku, jak ten. My mamy to szczęście, że bardzo dobrze wyszła nam pierwsza połowa roku i dlatego czekaliśmy na korektę. Tak naprawdę dopiero od września mamy problem z tym, gdzie rzeczywiście są wyceny. Spodziewam się, że coś „większego” zobaczymy raczej w I półroczu 2026 r. Teraz na korzyść rynku działa sezonowość, chociażby ta grudniowa. W takich realiach ciężko jest zakładać jakieś większe spadki.
Piotr Kaźmierkiewicz z BM Pekao nie tak dawno mówił u nas w programie, że S&P 500 do 2030 r. przebije 12 tys. pkt, a motorem napędowym tego wzrostu będą nakłady inwestycyjne na AI. Ten scenariusz jest realny?
Szczerze mówiąc, nie interesują mnie prognozy w okresie czterech–pięciu lat. Dla mnie liczy się kolejny kwartał. Sama prognoza jest oczywiście realna biorąc pod uwagę, jak historycznie wyglądały wzrosty na amerykańskim rynku. Mówiąc jednak o sztucznej inteligencji, to ja mam też pewne wątpliwości związane z jej monetyzacją. Oczywiście jest ona przełomowa, ale nie zmienia to faktu, że wiele osób jeszcze się sparzy inwestując w ten przełom.
Eksperci starają się porównywać to, co się dzieje ze sztuczną inteligencją z bańką dot-com. Twoim zdaniem takie porównania są uprawnione, a jeśli tak, to na jakim etapie bańki AI teraz jesteśmy?
Przyznam, że mi ostatnio brakuje jakiegoś większego przełomu. W tym roku od strony inwestycyjnej było to, co wydarzyło się w lutym, kiedy Chińczycy pokazali DeepSeek. Problem w tym, że to nie jest pozytywny przełom z perspektywy tych, którzy kupują amerykańskie akcje technologiczne. Też na razie można mieć wątpliwości dotyczące faktycznie istotnej wartości dodanej związanej ze sztuczną inteligencją, co zresztą widzimy też u nas. Warto więc postawić sobie pytanie, czy firmy faktycznie będą płacić duże pieniądze za komercyjne zastosowanie sztucznej inteligencji.