Michał Stajniak, X-Trade Brokers: Cena ropy na razie pozostanie w trendzie bocznym

#PROSTOzPARKIETU. Michał Stajniak: ożywienie gospodarcze kluczowe dla „czarnego złota”

Aktualizacja: 21.01.2020 16:23 Publikacja: 21.01.2020 15:36

Michał Stajniak, analityk X-Trade Brokers

Michał Stajniak, analityk X-Trade Brokers

Foto: parkiet.com

Wiele razy, kiedy rozmawialiśmy w Parkiet TV na temat tego, co będzie się działo z ropą naftową, mówił pan, że ważne w tym kontekście jest porozumienie handlowe między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Mamy porozumienie pierwszej fazy. Czy zmienia coś ono z perspektywy rynku ropy naftowej?

Nie zmienia to sytuacji na rynku ropy. Ma ono drugorzędne znaczenie. Porozumienie to jest o tyle mało istotne, o ile nie zmienia perspektyw wzrostu gospodarczego. Nie ma w nim bowiem zapisów dotyczących znacznej redukcji ceł i nie zmienia to perspektywy tego, co będzie się działo w gospodarce chińskiej. Z drugiej strony nie ma mowy również o cięciu ceł ze strony chińskiej, jest jedynie obietnica zwiększonego importu produktów amerykańskich przez Chiny. Skoro więc nie ma eliminowania barier, to sytuacja pod względem gospodarczym się nie zmienia. Oczywiście mamy euforię, która przekłada się na rynki finansowe, ale niekoniecznie przekłada się już ona na realny popyt.

Porozumienie pierwszej fazy może jednak być dobrym wstępem do tego właściwego unormowania relacji handlowych między USA a Chinami.

Teoretycznie tak. Z drugiej strony trzeba jednak pamiętać, że mamy bardzo ciekawy rok, jeśli chodzi o politykę. Tematem numer jeden są oczywiście wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Trzeba też pamiętać, ile czasu i wysiłku kosztowało porozumienie pierwszej fazy. Trudno więc spodziewać się, żeby do kolejnego porozumienia doszło tuż przed wyborami w Stanach Zjednoczonych, szczególnie że obie strony nie wyrażają teraz zbyt dużej chęci współpracy. Owszem, jest mowa, że już zaczynają się negocjacje, natomiast ich finalizacji należy się spodziewać raczej po wyborach. Tym bardziej że Chinom też się nie spieszy. Poza tym, aby móc mówić o kolejnym porozumieniu, to pierwsze musi faktycznie funkcjonować.

Czyli spodziewane odbicie globalnej gospodarki i jego wpływ na rynek ropy naftowej stoją pod znakiem zapytania?

Jakieś sygnały ożywienia mamy, w szczególności w Europie czy też Azji, ale jeśli spojrzymy chociażby na niemiecki indeks PMI, który jest bliżej 40 niż 50 pkt, to mimo wszystko ciężko jest mówić o ożywieniu. Raczej można mówić o powolnym wychodzeniu z recesji przemysłowej, ale to też nie spowoduje, że popyt na ropę naftową nagle wzrośnie. To natomiast jest czynnik, który jest potrzebny do stałego odbicia cen. Owszem, mamy co jakiś czas do czynienia z szokami podażowymi na rynku ropy, ale ich wpływ jest tylko chwilowy.

W geopolityce dzieje się natomiast naprawdę dużo. Kilka tygodni temu żyliśmy chociażby sprawą Iranu.

Owszem, natomiast, jak się okazało, z dużej chmury mały deszcz. Zaczęto prognozować, że ropa może kosztować 100 dolarów za baryłkę w związku z możliwą blokadą przez Iran cieśniny Ormuz, która jest kluczowa dla rynku ropy. Codziennie przepływa tamtędy 20 mln baryłek ropy. Jak jednak wiemy, do tego nie doszło. Słowa o trzeciej wojnie światowej też okazały się na wyrost. Warto w tym kontekście prześledzić poprzednie konflikty Stanów Zjednoczonych z krajami Bliskiego Wschodu. Mieliśmy do czynienia z szybkimi akcjami militarnymi i one przekłady się jedynie na krótkie wzrosty na rynku ropy naftowej. Z podobną sytuacją mamy do czynienia teraz. Inna sprawa, że Iran tak naprawdę niewiele może zrobić. W ubiegłym roku tamtejsza gospodarka skurczyła się o prawie 10 proc. Europa z kolei nie za bardzo chce pomagać. Iran owszem mógłby zdecydować się na wojnę zaczepną. Tak naprawdę bowiem najlepszą informacją będzie dla niego przegrana Trumpa w wyborach. Nie można więc wykluczyć, że w tej sprawie podjęte zostaną jakieś działania i tuż przed wyborami zobaczymy jakiś szok podażowy, który wywinduje ceny ropy naftowej, i tym samym benzyny, co przełoży się na niezadowolenie amerykańskiego społeczeństwa. Z drugiej strony Trump zrobi wszystko, aby wybory wygrać, co oznacza, że będzie namawiał cały świat do większej produkcji ropy. Szykuje nam się więc bardzo ciekawy rok. Osobiście wydaje mi się, że w tym półroczu osiągnęliśmy już szczyt, jeżeli chodzi o cenę ropy.

W ostatnich dniach doszedł jeszcze jeden element niepewności w postaci Libii. W tym przypadku wpływ na cenę ropy również będzie jedynie chwilowy?

Raczej tak. Libia też nie jest jakimś dużym producentem ropy. W tym przypadku można mówić o powtórce z rozrywki. Mamy więc do czynienia z czynnikiem, który może oddziaływać na ceny ropy jedynie krótkoterminowo. Nie spodziewałbym się, aby cena ropy powróciła dzięki temu do trendu wzrostowego. Oczekiwałbym raczej konsolidacji przez najbliższych kilka miesięcy.

To zadam inne pytanie... co musi się stać, abyśmy znowu widzieli wzrosty na rynku ropy naftowej?

Oczywiście możemy mieć do czynienia z szokami podażowymi, ale nawet takie wydarzenia jak te związane z Arabią Saudyjską w ubiegłym roku miały krótkotrwałą siłę rażenia. Jeśli ropa ma faktycznie drożeć, to przede wszystkim potrzebne jest ożywienie gospodarcze. Liczy się bowiem głównie to, jak będzie wyglądała strona popytowa. Prognozy mówią natomiast jedynie o niewielkim wzroście popytu, a wydaje się, że i tak one są optymistyczne. Biorąc pod uwagę fakt, że podaż nadal ma rosnąć, to na chwilę obecną układ sił wydaje się klarowny.

A co z działaniami OPEC? Czy siła rażenia tej organizacji spadła?

OPEC ma problem w postaci Stanów Zjednoczonych, które są teraz największym producentem ropy na świecie. Owszem, widać, że aktywność wiertnicza w Stanach Zjednoczonych spada, natomiast fakt, że mamy ograniczenie produkcji w ramach OPEC, utrzymuje ceny. Jest to więc bardzo korzystna informacja dla amerykańskich konsumentów. To powoduje też, że OPEC nie ma zbyt dużego pola do popisu. Jedyne, co może zrobić, to zerwać obecne porozumienie, ale wtedy cena ropy spadnie poniżej 40 dolarów za baryłkę.

To wydaje się chyba mało realnym scenariuszem?

Niekoniecznie. Trzeba bowiem przypomnieć sobie rok 2014 czy też 2015. Wtedy mieliśmy próbę „przyduszenia" amerykańskich łupków przez Arabię Saudyjską. OPEC wówczas nie reagował i cena ropy spadła. Wtedy jednak produkcja ropy z łupków się utrzymała, a trzeba pamiętać, że w tym momencie jest ona nawet dwa razy większa niż 5 lat temu. Nie wydaje mi się natomiast, aby OPEC próbował zdusić tę produkcję. PRT

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności