Chińscy regulatorzy mocno poluzowali bankom restrykcje na udzielanie kredytów hipotecznych, co ma wspomóc rynek w kontekście kryzysu wokół deweloperskiego giganta China Evergrande Group – donosi agencja Bloomberga. Duże banki miały dostać pod koniec września wytyczne, by przyspieszyć zatwierdzanie pożyczek hipotecznych w czwartym kwartale. Pozwolono im również na emisję instrumentów finansowych opartych na kredytach hipotecznych.

Groźba bankructwa Evergrande, jednego z największych chińskich deweloperów, już zaczęła zniechęcać wielu Chińczyków do inwestowania w nieruchomości. Według China Real Estate Information Corp. łączna sprzedaż 100 największych deweloperów w Państwie Środka spadła we wrześniu aż o 36 proc. r./r. I trudno się temu dziwić, wszak 1,6 mln gospodarstw domowych zapłaciło Evergrande za mieszkania, które mogą nigdy nie zostać zbudowane, a bankructwo zagraża również kilku innym firmom deweloperskim. Problemy ze spłatą długów mają m.in. spółki Fantasia Holdings i Sinic Holdings Group.

Władze Chin starają się więc przywrócić zaufanie do krajowego rynku mieszkaniowego. Yi Gang, prezes Ludowego Banku Chin, spotkał się pod koniec września z przedstawicielami 24 dużych instytucji finansowych i nakazał im współpracować z władzami lokalnymi, by „wspólnie utrzymać stabilny i zdrowy rozwój rynku nieruchomości, a także chronić prawa oraz interesy konsumentów". W piątek chiński bank centralny zapewniał natomiast, że problemy Evergrande to „szczególny przypadek" i że reszta deweloperów z Państwa Środka ma „stabilną sytuację".

Analitycy wskazują, że przywracanie zaufania do deweloperów może wymagać większych wysiłków. – Dalsze luzowanie polityki powinno zależeć od tego, czy sprzedaż nieruchomości poprawi się w odniesieniu do obecnego, słabego poziomu. Potencjalni kupcy mogą wciąż mieć obawy przed kupowaniem mieszkań w przedpłacie od mocno zadłużonych deweloperów – twierdzi Patrick Wong, analityk Bloomberg Intelligence.

Tymczasem chińskie banki i biura maklerskie sprzedają coraz bardziej skomplikowane i ryzykowne produkty finansowe, podobne do tych, które przynosiły europejskim bankom straty. Jeden z tych produktów, nazywany „kulą śnieżną" i powiązany z indeksem giełdowym, jest przedstawiany inwestorom jako instrument zapewniający nawet 20-proc. roczną stopę zwrotu – o ile nie dojdzie do korekty na giełdach. Podobny instrument przyniósł w 2018 r. bankowi Natixis 300 mln USD strat. Według nieoficjalnych doniesień w Chinach sprzedano inwestorom „kule śnieżne" za łącznie 68 mld USD. HK