Wtorkowe odrobienie poniedziałkowych strat przez Wall Street przygotowało grunt pod zwyżki w Europie i po zachowawczym początku WIG20 podporządkował się presji wzrostowej z rynków bazowych.

Mieszanka rosnącego o przeszło 1 procent DAX-a i zwyżki kontraktów na amerykańskie średnie pozwoliły GPW podnieść WIG20 o przeszło 1 procent. W finale umocnienie zostało zredukowane do 0,9 procent, ale wzrostu starczyło do przeniesienia indeksu w rejon 2242 pkt. Kolejna sesja w korelacji z rynkami bazowymi nie pozwala na stawianie akcentów na lokalne zmienne, ale nie ma wątpliwości, iż niezależnie od ostatniego podniesienia zmienności na bazie impulsów z otoczenia, rynek zdobył się na granie również lokalnych układów technicznych.

Na dwóch poprzednich sesjach bykom udało się wybronić wsparcia w rejonie 2200 pkt. i utrzymać wykres WIG20 w granicach konsolidacji 2300-2200 pkt. Dziś gra została przeniesiona do środka konsolidacji i nawet przy ostatnim wzroście zmienności popyt zbudował margines błędu, który sprzyja przedłużeniu trendu bocznego na kolejne sesje.

Powrót do środka konsolidacji oznacza też, iż zmiana WIG20 wobec zamknięcia maja, gdzie można lokować początek trendu bocznego, wynosi teraz tylko 0,4 procent. Inaczej mówić niezależnie od globalnych układów WIG20 pozostaje w kontakcie z poziomami, wokół których oscyluje od przełomu maja i czerwca. Niezależnie od lokalnych zmiennych w trakcie kolejnych sesji rynek zachowa wrażliwość na kondycję giełd bazowych i korelacja z otoczeniem będzie zmienną, której nie warto ignorować, ale tylko jakiś poważny impuls spadkowy lub wzrostowy będzie zagrożeniem dla trendu bocznego na wykresie WIG20.