Przyszły rok będzie testem dla aktywnego zarządzania

Fundusze pasywne zyskują coraz większą popularność – rosną aktywa i udziały w rynku. Coraz więcej klientów znajdują także na polskim rynku, który ma jednak swoją specyfikę.

Publikacja: 29.12.2020 13:00

Przyszły rok będzie testem dla aktywnego zarządzania

Foto: Adobestock

Nowy rok otworzy sporo możliwości przed zarządzającymi. Nie każdy jednak będzie mógł je wykorzystać.

Wyniki na korzyść ETF-ów

Od blisko dwóch lat na krajowym rynku funduszy dość szybko rośnie liczba nowych funduszy pasywnych, jak WIG20 Total Return (WIG20 powiększony o dywidendę) czy mWIG40TR. Niebawem w ramach tej samej rodziny produktów ruszą fundusze na amerykańskie S&P 500 i Nasdaq. Bogatą ofertę funduszy pasywnych mają TFI PZU oraz PKO TFI. Oczywiście działają trzy ETF-y Lyxora na indeksy S&P 500, DAX oraz WIG20. Polscy inwestorzy coraz mocniej interesują się tanimi funduszami pasywnymi, które na Zachodzie zyskały ogromną popularność. Ich główną zaletą poza niską „ceną" jest zazwyczaj prosta i jasna konstrukcja oraz wyniki. We wrześniu globalne aktywa funduszy ETF oraz instrumentów typu ETP przekroczyły po raz pierwszy 7 bln dolarów, a w samych Stanach Zjednoczonych funkcjonuje ponad 2 tys. ETF-ów.

W ostatnim czasie często można się spotkać z opinią, że w tak zmiennych czasach jak ten rok lepiej od funduszy naśladujących indeksy będą sobie radzić fundusze zarządzane aktywnie. Jak do tej pory prezentują się wyniki?

Średnia stopa zwrotu od początku roku w zagranicznych funduszach akcji amerykańskich (jednostki najczęściej w USD, dane z serwisu analizy.pl) sięga 21,6 proc. (na 22 grudnia). Najsłabsze fundusze, złożone najczęściej ze spółek dochodowych, straciły od kilku do kilkunastu procent. Wyniki najlepszych sięgają jednak nawet 60 proc. Proste fundusze ETF na S&P 500 przyniosły zaś po blisko 17 proc., dla Nasdaq po niemal 47 proc., a dla Russell 2000 po około 21 proc. W dłuższym terminie, w ciągu pięciu lat, średni wynik funduszy zarządzanych aktywnie to 89 proc., przy czym wynik najlepszego to blisko 196 proc. Najsłabszy przyniósł jednak zaledwie 14 proc. zysku. Naśladując indeks Nasdaq, można było zarobić 184 proc., a S&P 500 95 proc.

Krajowy rynek akcji ma jednak swoją specyfikę i przewaga funduszy pasywnych nad aktywnymi nie jest tak oczywista, natomiast rozstrzał w wynikach tych drugich jest ogromny. Dla przykładu średni wynik w grupie akcji polskich uniwersalnych od początku roku to 0,8 proc. zysku przy blisko 4-proc. spadku WIG. Jednak różnica między najlepszym a najsłabszym w grupie to aż 62 pkt proc. Podobnie wygląda sytuacja w funduszach akcji małych i średnich spółek. Inną kwestią jest jednak wspomniana aktywność polskich funduszy.

GG Parkiet

Jak zauważa Michał Krajczewski, kierownik zespołu ds. doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas, podejście do debaty i porównania pasywnego oraz aktywnego zarządzania zależy w dużej mierze od indywidualnych celów i potrzeb inwestorów, niekoniecznie od bieżących warunków rynkowych. – Osoby poszukujące ekspozycji na globalne rynki, inwestujące długoterminowo powinny budować swój portfel bardziej przy użyciu funduszy pasywnych. Fundusze zarządzane aktywnie mogą być odpowiedniejsze dla bardziej aktywnych inwestorów, częściej zmieniających np. alokację w portfelu i mających czas oraz środki na dokonanie analizy, który z aktywnie zarządzanych funduszy wybrać – mówi. – Rozpatrując kwestię wyboru funduszu zarządzanego pasywnie albo aktywnie przez pryzmat warunków rynkowych, zauważmy, że fundusze aktywne mogą dać szansę na wyższą stopę zwrotu na bardziej zmiennym rynku, ale równocześnie przy wyższym ryzyku. Przykładowo w minionym roku znacząco lepiej od indeksów akcji zachowywały się fundusze spółek technologicznych i wzrostowych – inwestycje w tym sektorze okazały się odporne na zawirowania związane z pandemią koronawirusa – mówi Krajczewski. Jak dodaje, z drugiej strony oczekiwane odbicie gospodarcze w 2021 r. może doprowadzić do silniejszej rotacji inwestorów ze spółek wzrostowych do cyklicznych, a więc zwiększa się ryzyko relatywnie gorszego zachowania funduszy z ekspozycją na dany sektor. Dobrym pomysłem może być budowa portfela, którego głównym elementem są fundusze pasywne, a fundusze zarządzane aktywnie stanowić będą dodatek dający szansę na poprawę osiąganej stopy zwrotu.

Pasywność funduszy aktywnych

– Wbrew temu, co twierdzą niektórzy, ostatnie lata nie dowodzą, że fundusze pasywne będą utrzymywały permanentną przewagę nad aktywnie zarządzanymi. Okresy generowania dodatniej i ujemnej alfy przez ogół aktywnych zarządzających mogą trwać nawet dekadę, ale jest to kwestia jak najbardziej cykliczna – ocenia Kamil Cisowski, dyrektor działu analiz i doradztwa inwestycyjnego DI Xelion. – Trend przepływów do ETF-ów raczej się nie zatrzyma, ale z czasem będzie wspierał zdolność aktywnych zarządzających do generowania wyników lepszych od pasywnych rozwiązań, zapewne w otoczeniu, w którym w obu grupach produktów wystąpią dodatnie przepływy netto, a ETF-y umocnią swoją aktualną pozycję, ułatwiając rozgrywanie ich przyszłych zakupów – twierdzi Cisowski.

Jego zdaniem na rynku amerykańskim relatywna słabość funduszy pasywnych musi oznaczać przełom w zachowaniu spółek FAAMG na tle reszty rynku. – Jest on możliwy w przyszłym roku w scenariuszu bardzo pozytywnym lub bardzo negatywnym – w pierwszym lepiej mogą się zachować najbardziej przecenione w tym roku sektory, w drugim mówilibyśmy o zakończeniu z jakichś powodów wieloletniej hossy w sektorze technologicznym, która moim zdaniem musiałaby się wiązać z prawdziwą, a nie liczoną w tygodniach, bessą – przewiduje ekspert DI Xelion. Według Cisowskiego koniem trojańskim dla ETF-ów może się okazać Tesla, na której fundusze aktywnie zarządzane zarobiły w tym roku krocie, a teraz będą mogły sprzedać ją po rekordowych wycenach dzięki jej wejściu do S&P 500.

Z kolei Karol Matczak, dyrektor departamentu doradztwa inwestycyjnego w mBanku, twierdzi, że na wielu rynkach pojawiają się coraz większe okazje dla aktywnych zarządzających, np. rynek chiński, który staje się bardzo ciekawym miejscem do inwestowania, co widać chociażby w różnicach w wycenie tych samych walorów na giełdzie w Hongkongu i Szanghaju. – Aktywność jednak kosztuje uczestników w postaci opłaty za zarządzanie i poprzez koszty transakcji. Cała sztuka to odpowiednie wyważenie, by koszty transakcji nie pochłaniały korzyści z nich. Patrząc z tej perspektywy, dochodzimy do wniosku, że są miejsca, gdzie aktywność popłaca, oraz takie, gdzie jest zbędna. Fundusze indeksowe z kolei przy minimalnych kosztach dają ekspozycję na globalny wzrost gospodarczy, np. w USA, i tu aktywne szukanie anomalii czy pojedynczych spółek jest trudniejsze. Taka pasywna ekspozycja może stanowić część portfela – mówi Matczak. Jego zdaniem potężne napływy do pasywnych funduszy ETF stworzą coraz więcej okazji dla aktywnie zarządzających, którzy potrafią mocno odejść od benchmarku i postawić na pewne tematy inwestycyjne.

Jak może wyglądać polski rynek? Cisowski spodziewa się olbrzymiego rozwarstwienia wyników aktywnych zarządzających. – Przyszły rok będzie też poważnym testem dla historycznie najlepszych z nich – osób, które zazwyczaj przez lata utrzymywały strategiczne przeważenie CD Projektu czy całego szeroko rozumianego sektora producentów gier. Jeżeli on się wybroni, stopy zwrotu wysoko powyżej indeksów nie będą rzadkością. Rozwiązaniom pasywnym może pomóc za to dobre zachowanie sektora bankowego, które przy obecnych wycenach wydaje nam się bardzo możliwe. Kolejnym istotnym zagadnieniem jest kwestia dalszego zachowania KGHM, zgaduję, że jest to obecnie w portfelach najsilniej aktywnie niedoważona spółka – przyznaje Cisowski.

Jak zauważa Matczak, ze względu na niskie obroty na GPW efektywna aktywność funduszy akcji polskich jest mocno ograniczona tak naprawdę do kilku największych spółek. – Niestety, niewiele podmiotów jest w stanie przynosić z takich transakcji wartość dodaną klientom, biorąc pod uwagę koszty zarządzania. Tutaj nawet bardzo dobre kompetencje zarządzających mogą nie wystarczyć – twierdzi ekspert mBanku. Jego zdaniem na krajowym rynku będą pojawiać się pewne anomalie, jednak, aby je wykorzystać, aktywa muszą być ograniczone, aby dać elastyczność. – Nie można np. aktywnie inwestować w małe spółki mając w portfelu kilkaset milionów złotych – mówi. – Konsekwencją niskiej płynności są przypadki, że fundusze nie były w stanie upłynnić nietrafionych inwestycji w małe spółki. Dlatego tak jak w poprzednich latach, w 2021 r. należy koncentrować się na płynnych indeksach. Sam fakt, że niektóre bardziej egzotyczne indeksy rosną, nie uzasadnia innego podejścia, bo przecie nic nie trwa wiecznie – podkreśla Matczak.

Strategie indeksowe. Rośnie liczba funduszy

W tej chwili na polskim rynku mamy 27 funduszy pasywnych (w drodze są kolejne dwa). Duża część z nich działa już od lat. To m.in. fundusze zarabiające na spadkach bądź wzroście indeksów, jednak są to produkty bardzo drogie dla inwestorów. Dla przykładu uczestnicy Quercus short w 2019 r. ponieśli łączne koszty (TER) w wysokości 3,7 proc., Quercus lev 3,6 proc., natomiast inwestycja w Ipopema Short Equity kosztowała 4 proc. Na ich tle realizujące podobną strategię fundusze Beta Securities są znacznie tańsze – za zarządzanie pobierają 1 proc.

Szeroką ofertę funduszy pasywnych ma TFI PZU poprzez platformę inPZU. Znajdziemy tu produkty z ekspozycją na krajowy rynek akcji oraz akcji rynków rozwiniętych. Do tego na inPZU jest kilka funduszy obligacji. Fundusze inPZU pobierają 0,5 proc. za zarządzanie, a łączne koszty dla uczestników w 2019 r. nie przekroczyły 0,6 proc. Odrobinę droższe, pobierające 0,7 proc. za zarządzanie, są fundusze indeksowe w ofercie PKO TFI. Tutaj do wyboru mamy pięć funduszy akcji (w tym cztery papierów zagranicznych) oraz jeden fundusz obligacji.

Największym funduszem indeksowym jest NN Indeks Odpowiedzialnego Inwestowania, który zarządza aktywami w wysokości 1,3 mld zł, czyli niemal połową wszystkich aktywów w funduszach indeksowych. W jego przypadku opłata za zarządzanie to 0,8 proc.

W listopadzie Komisja Nadzoru Finansowego zaakceptowała prospekty dwóch kolejnych funduszy Beta ETF utworzonych przez Beta Securities i AgioFunds TFI, które będą odzwierciedlać amerykańskie indeksy Nasdaq 100 oraz S&P 500 z uwzględnieniem dywidend netto wypłacanych przez spółki. Fundusze będą miały zabezpieczenie walutowe złotego do dolara. Zgodnie z zapowiedziami certyfikaty trafią do obrotu na GPW w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Twórcy nowych funduszy przewidują, że Beta ETF Nasdaq-100 zadebiutuje w styczniu, a Beta ETF S&P 500 na początku lutego. Wysokość opłat według zapisów prospektów może wynieść maksymalnie 0,9 proc. w skali roku. Platy Beta Securities i AgioFunds TFI przewidują utworzenie wkrótce jeszcze jednego funduszu – tym razem obligacji. PAAN

Fundusze inwestycyjne
Nie wszyscy powiernicy łapią się na rynkowe tempo
Fundusze inwestycyjne
Jeszcze nie czas na fundusze obligacji długoterminowych
Fundusze inwestycyjne
Potężne napływy do funduszy rynku pieniężnego
Fundusze inwestycyjne
Fundusze absolutnej stopy zwrotu – ktoś jeszcze o nich pamięta?
Fundusze inwestycyjne
Buczek: fundusze dłużne zarobią po 8 proc.
Fundusze inwestycyjne
Wdrażanie ESG w polskich funduszach idzie po łebkach