Gdybym miał w kilku słowach podsumować ostatni tydzień na giełdowych parkietach, to powiedziałabym: kontynuacja ruchów bocznych. Na zdecydowanej większości indeksów, może z wyjątkiem argentyńskiego Mervala, amerykańskiego Nasdaq Composite czy naszego sWIG80, od kilku tygodni utrzymuje się ruch horyzontalny.

Ktoś powie, że lepsza płaska korekta niż mocny spadek. Racja, ale na coraz większej liczbie wykresów pojawia się tytułowa formacja lub inne formacje odwrócenia. To może sugerować, że ów mocny spadek dopiero przed nami. Wiem, że ostrzegam przed tym już któryś raz. Niemniej w kontekście napływających danych makro z różnych krajów i niepokojących statystyk dotyczących epidemii w Rosji, Brazylii czy Meksyku ten scenariusz wciąż wydaje się bardzo realny. A że giełda wymaga cierpliwości, to aktywacja tego negatywnego sygnału ma prawo w czasie się przesuwać, choć oczywiście przesądzona nie jest.

Przechodząc już do analizy technicznej. Boczny układ w przypadku WIG20 klaruje się od połowy kwietnia. Mimo ostatnich wahań indeks dużych spółek utrzymał się w konsolidacji między 1680 i 1570 pkt, która mniej więcej pokrywa się ze zniesieniami 50/38,2 proc. Fibonacciego. W minionym tygodniu dolna banda została przetestowana, co pokazuje, że niedźwiedzie badają teren. Przypominam, że przy górnej granicy tej konsolidacji jest podwójny szczyt, a dołek go oddzielający to 1554 pkt. Ten ostatni poziom stanowi więc poziom sygnalny i pozostaje kluczowym wsparciem na najbliższe dni.

Podwójny szczyt widać też na wykresie S&P 500. Powstał przy poziomie 2950 pkt. Dołek szczyty oddzielający to 2797 pkt i – co istotne – pułap ten został w ostatnich dniach zaatakowany. Taka sama formacja odwracająca trend pojawiła się na wykresie moskiewskiego RST. W tym przypadku układ jest jednak dość duży, bo szczyty są przy 1170 pkt, a dołek przy 992 pkt. Do tego ostatniego sporo brakuje, ale indeks wyraźnie ostatnio zmniejszył zmienność i porusza się w bok. A skoro już o ruchach bocznych mowa, to warto zerknąć na DAX. Wprawdzie nie ma tutaj podwójnego szczytu na wykresie, ale zarysowuje się coś na kształt głowy z ramionami. Kwietniowy szczyt nie został bowiem przebity przez majową falę wzrostową (miała ona znacznie niższy zasięg), co dało niedźwiedziom pretekst do testu lokalnych dołków (linii szyi). To jest sygnał ostrzegawczy. Podobny wysyła CAC40, który od 7 kwietnia do niedawna był przyklejony do 4500 pkt, ale w minionym tygodniu oddalił się od niego w dół na ponad 300 pkt.

Jak zatem widać, niemoc popytu rozlała się dość szeroko po światowych rynkach. I choć wciąż wsparcia są trzymane, to moim zdaniem ryzyko ich przełamania pozostaje wysokie. Zwłaszcza że mamy „sell in may...".