– Przynajmniej patrząc na to z góry, z wyjątkiem danych o rzeczywistej inflacji, dane makroekonomiczne z Niemiec niosą ze sobą odległy posmak ryzyka deflacji – powiedział Carsten Brzeski, globalny dyrektor ds. makroekonomii w ING.
Dostępne dane regionalne pokazują, że wzrost niemieckiej inflacji rozkładał się na wiele komponentów i był hamowany jedynie przez spowolnienie inflacji w sektorze żywności i energii. Inflacja usług, kolejny ważny wskaźnik krajowej presji inflacyjnej, w wielu krajach związkowych wyniosła 3 proc.
Zdaniem Brzeskiego silniejsze euro i wciąż korzystny wpływ bazy energetycznej powinny w nadchodzących miesiącach obniżyć inflację w Niemczech do poziomu 2 proc., a nawet poniżej. Jednocześnie pogarszający się rynek pracy i sztuczna inteligencja będą dodatkowo hamować wzrost płac. – Wreszcie, choć intuicyjnie amerykańskie cła powinny również wywierać presję dezinflacyjną na Europę z powodu nadwyżki mocy produkcyjnych i niższej sprzedaży w USA, firmy działające globalnie mogą nadal próbować podnosić ceny w Europie, aby zrekompensować spadek zysków w USA – stwierdził Brzeski.
Inflacja w eurostrefie też zapewne wzrośnie
Inflacja w Niemczech może być wskazówką co do rozwoju sytuacji inflacyjnej w strefie euro, której publikacja planowana jest na środę. Inflacja przyspieszyła również we Francji, Włoszech i Hiszpanii.
Analitycy spodziewają się, że inflacja w strefie euro we wrześniu wzrośnie do 2,2 proc. z 2,0 proc. w poprzednim miesiącu, co jest celem Europejskiego Banku Centralnego.
EBC pozostawił w tym miesiącu stopy procentowe bez zmian, utrzymując optymistyczne nastawienie do gospodarki i sygnalizując, że nie spieszy się z ponownym obniżaniem stóp.