Pośród G-10 najsłabszy jest dolar australijski tracący ponad 0,2 proc., dalej mamy jena z niecałymi 0,2 proc. "Najgorzej" wypadają korony skandynawskie, które pozostają stabilne. Rynek, zatem bardziej się stabilizuje czekając na nowe impulsy. Dzisiejszy kalendarz jest jednak dość ubogi - o godz. 16:00 mamy w USA publikację wskaźników wyprzedzających w gospodarce LEI od Conference Board za wrzesień, a później wypowiedzi kilku członków FED (Logan, Kashkari, Schmid). W piątek Raphael Bostic z FED, który ma w tym roku prawo głosu w FOMC przyznał, że kolejne obniżki stóp powinny być wyważone.
Dzisiaj rano Ludowy Bank Chin obniżył roczną i 5-letnią stopę pożyczkową o 25 punktów baz., co było w zasadzie zgodne z oczekiwaniami i nie przełożyło się zbytnio na sentyment na rynkach. Nieco inaczej wygląda sytuacja z ryzykiem geopolitycznym wokół sytuacji na Bliskim Wschodzie - po informacjach o ataku Hezbollahu - drony uderzyły w okolice willi izraelskiego premiera Netanjahu - w górę poszły ceny złota (wyraźnie ponad 2700 USD za uncję kruszcu). Rynek ma pewne obawy, co do tego, jak zachowa się Izrael wobec Iranu, chociaż nie ma obecnie doniesień, aby Tel-Aviv miał zmienić "ustalenia" z Amerykanami, zakładające, że na razie nie będzie eskalować sytuacji.
W kolejnych dniach uwagę przykują - decyzja Banku Kanady w środę, indeksy PMI w czwartek, inflacja bazowa CPI w Japonii w piątek, oraz cała masa wystąpień członków banków centralnych. Rynki będą też zerkać na sondaże przedwyborcze w USA - rosną szanse na tzw. red-sweep, czyli całkowite przejęcie władzy przez republikanów. A to może być pro-dolarowa informacja.
EURUSD - znów będzie test 1,08?
Piątkowe podbicie EURUSD jest obecnie negowane. To zwiększa prawdopodobieństwo ponownego testowania okolic minimum z czwartku (1,0810) i jego naruszenia. Uwagę zwraca jednak fakt, że powoli zaczną nam się budować dywergencje pro-wzrostowe, co może paradoksalnie oznaczać, że dalsze umocnienie dolara po wyborach w USA, jakie będą mieć miejsce 5 listopada, wcale nie musi być tak oczywiste. Co może być tu czynnikiem, który zmieni układ sił? Ropa, która mogłaby potanieć nawet do 50 USD za baryłkę, gdyby Arabia Saudyjska rozpoczęła jednak wojnę cenową na rynku. W takim układzie FED nie miałby wyjścia i musiałby nadal (szybko?) ciąć stopy procentowe.