Oczywiście bankierzy nie mogą jeszcze w pełni zadeklarować zwycięstwa, ale obecny poziom inflacji oraz stóp procentowych może spowodować, że gospodarka zacznie sobie gorzej radzić. W przypadku strefy euro, niższe stopy są nawet pożądane, biorąc pod uwagę marazm w gospodarce. Wobec pewności obniżek, skąd siła euro?
Rynek wycenia ponad 99% prawdopodobieństwo obniżki stóp procentowych ze strony EBC w przyszły czwartek. Oczywiście do tego momentu poznamy m.in. odczyt inflacji z Niemiec, Hiszpanii oraz Francji, dlatego jest jeszcze potencjalne pole do zaskoczenia. Z drugiej strony szansa na to, że EBC odłoży obniżkę do lipca, jest raczej mała. Rynek oraz sam EBC sugeruje, że można oczekiwać 3 obniżek stóp procentowych w tym roku. To z kolei oznacza, że bazowy scenariusz zakłada obniżkę w czerwcu, wrześniu oraz grudniu. Rynek wycenia zaledwie 2% prawdopodobieństwo, że EBC obetnie stopy na kolejnym posiedzeniu w lipcu. Co jeśli inflacja zaskoczy niższymi odczytami? Villeroy oraz Lane z EBC wskazywali, że nie chcą deklarować się w stosunku do lipcowego posiedzenia, ale wielokrotnie bankierzy podkreślali, że poziom stóp procentowych pozostanie na relatywnie restrykcyjnym poziomie. To oznacza brak pośpiechu. Ten brak pośpiechu jest też sugerowany, patrząc na Fed czy Bank Anglii, które z obniżkami śpieszyć się nie będą. Wydaje się, że poziom EURUSD poniżej poziomu 1,10 odzwierciedla już obniżkę w strefie euro i niższe poziomy w zakresie 1,06-1,07 musiałyby być uzasadnione oczekiwaniem na kolejną obniżkę w lipcu. Co więcej, rynek cały czas wierzy w ruch ze strony Fedu. Teraz rynek widzi szansę na obniżkę najwcześniej we wrześniu, ale jeśli doszłoby do jakiegoś negatywnego zaskoczenia danymi, wtedy szanse na lipcowy ruch (co więcej na koniec miesiąca) znacząco wzrosną.
Oprócz EBC w przyszłym tygodniu poznamy decyzję Banku Kanady, dla którego mogą być ważne dzisiejsze dane dotyczące inflacji PPI. Oprócz tego poznamy również decyzję NBP. Na rynku walutowym obserwujemy słabość dolara, a jedynym wyjątkiem jest para z jenem. Bardzo mocno zachowują się waluty skandynawskie.
Chwilę po otwarciu europejskiego rynku za dolara płacimy 3,9120 zł, za euro 4,2543 zł, za funta 4,9966 zł, za franka 4,2895 zł.
Michał Stajniak, CFA