Rentowności 10-letnich obligacji skarbowych USA osunęły się wczoraj tylko nieznacznie poniżej 4,3% i nie wpłynęły pozytywnie na eurodolara. Zamiast tego, od wczorajszych godzin porannych obserwujemy silną presję spadkową na parze EURUSD, która cofnęła się z poziomów bliskich 1,087 do okolic 1,082 obecnie. Presja na euro odbija się także na polskim złotym, który także od wczoraj radzi sobie w relacji do dolara słabo, stwarzając przestrzeń do ponownego odbicia powyżej 4 PLN. Wydaje się, że tłem wzrostów amerykańskiej waluty jest przede wszystkim tydzień obfitujący w publikacje znacznie istotniejsze, niż te, które poznaliśmy wczoraj.
Dziś poznamy odczyty amerykańskiego PKB USA, gdzie oczekiwania sugerują bardzo mocny odczyt powyżej 3%. Takie tempo ekspansji gospodarczej, pomimo wysokich i dodatnich stóp realnych w gospodarce Stanów Zjednoczonych sygnalizuje, że koszty utrzymania stanowiska 'higher for longer' są w istocie mniejsze, niż ryzyko powrotu presji cenowej, a sama stopa neutralna może być wyższa, niż zakłada Rezerwa Federalna. Uwaga skoncentruje się jednak na czwartkowym odczycie inflacji PCE, głównej miary presji cenowej, obserwowanej przez Fed oraz piątkowych danych z przemysłu największych gospodarek. Ponieważ siła walut wyceniana jest zawsze w relacji do innych walut, piątkowe dane mogą sygnalizować więcej miejsca do spadków eurodolara; jeśli przemysłowe indeksy ze Starego Kontynentu wypadną słabo, na tle amerykańskich.
Od początku roku inwestorzy mają do czynienia ze spadkiem oczekiwań co do tego, jak mocno Rezerwa Federalna obniży stopy procentowe. Wall Street zakłada obecnie, że Fed nie obniży stóp w 2024 roku o więcej, niż 75 punktów bazowych, choć w grudniu 2024 oczekiwania wskazywały na przeszło 150 pb cięć. Dziś przemawiać będą także członkowie Fed, rzucając prawdopodobnie więcej światła na to, jak kształtowana będzie w tym roku polityka. Wydaje się jednak, że kierunek jest jasny. Na cięcia przed czerwcem nie ma co liczyć, a i obniżka latem stoi pod znakiem zapytania. Część głosów ekonomistów z USA wskazuje, że mocne dane z gospodarki mogą zachęcić Fed, do utrzymania stóp do późnej jesieni, czekając na wynik wyborów prezydenckich w USA.
Taki scenariusz nałożyłby prawdopodobnie sporą presję na euro, gdzie 'miejsca' do oczekiwania jest znacznie mniej i co za tym idzie, prawdopodobnie także na złotego, który od miesięcy jest bardzo mocny. Wczoraj Michelle Bowman z Rezerwy Federalnej powtórzyła, że choć inflacja będzie spadać przy obecnych stopach, jest zbyt wcześnie by luzować politykę monetarną. Publikowane w tym tygodniu dane dot. konsumpcji prywatnej Amerykanów, podobnie jak indeks cen wydatków na konsumpcję prawdopodobnie wesprą to stanowisko. Niewykluczone, że doprowadzą nawet do jeszcze niższych oczekiwań względem skali luzowania polityki w 2024 roku, a pamiętajmy, że rok 2025 nie będzie dla inflacji już tak bardzo korzystny wobec zdecydowanie niższej bazy.
Odnośnie reakcji złotego na taką ewentualność; choć USDPLN prawdopodobnie odbiłby zdecydowanie powyżej 4 PLN, wydaje się, że spadkowa reakcja na złotym może nie być porównywalna do euro, ponieważ dane makro z Polski są wciąż dużo solidniejsze, niż te spływające z zachodnich gospodarek, a RPP ma silne argumenty, by nie ciąć stóp co najmniej do połowy roku, podczas gdy presja na cięcia w EBC rośnie. Za euro płacimy dziś niewiele ponad 4,31, dolar amerykański zbliża się ponownie do 4 PLN, funt szterling notowany jest na poziomie 5,038, a frank szwajcarski kosztuje 4,527.