Od czasu pamiętnej obniżki stóp procentowych przez RPP polska waluta zachowuje się najgorzej w regionie. Nic dziwnego, skoro zarówno przedstawiciele Banku Czech czy Banku Węgier wolą prowadzić spokojną komunikację z rynkami finansowymi, nie sugerując konieczności jakichś drastycznych obniżek stóp procentowych. Wprawdzie rynek wycenia nawet 225 punktów baz. cięcia do końca roku na Węgrzech, ale pewności co do tego nie ma i forint pozostaje stabilny. Słabości złotego nie można zatem tłumaczyć czynnikami globalnymi, tylko lokalnymi. Inwestorzy obawiają się, że 4 października RPP zafunduje kolejną obniżkę stóp (o 25 punktów baz., czy też może więcej?), a tak naprawdę polityka stała się mniej przewidywalna. Podobnie może być też z tą szeroko rozumianą, gdyż do wyborów parlamentarnych został niecały miesiąc, a sondaże nie wskazują jednoznacznie, jakiej możemy spodziewać się powyborczej koalicji. W efekcie złoty pozostaje słaby, pomimo obserwowanego w ostatnich dniach odbicia EUR/USD po zeszłotygodniowym spadku. We wtorek za euro płacono ponad 4,64 zł, a za dolara 4,35 zł. Dzisiaj wieczorem kluczowa decyzja Fedu, która przyniesie wiele emocji na globalnych rynkach – jeżeli rynki dostaną argumenty za rozegraniem scenariusza braku podwyżki stóp w USA późną jesienią, to dolar się osłabi, a giełdy pójdą do góry. Na tym najpewniej skorzysta nasz złoty, ale nie tyle, ile by mógł – długoterminowe nastawienie zagranicznych inwestorów już się zmieniło.