W Stanach Zjednoczonych, w strefie euro oraz w Wielkiej Brytanii cały czas rozważa się podwyżki, choć jest to jednocześnie blisko koniec całego cyklu. W Chinach stopy się obniża, choć niechętnie i bardzo powoli, a sytuacja pozwalałaby na to, aby cięcia były bardziej agresywne. W Polsce pierwsze cięcie było agresywne, choć przy wciąż ekstremalnie wysokiej inflacji. Z kolei w Japonii możemy doświadczyć pierwszego pozytywnego ruchu na stopach od bardzo, bardzo dawna. Czy Bank Japonii w przyszłym tygodniu zdecyduje się na wyjście z negatywnych stóp procentowych? Co to może oznaczać dla złotego?
Bloomberg zwrócił uwagę na bardzo ciekawy szczegół ostatniego wywiadu nowego szefa Banku Japonii Uedy. Wywiad z szefem BoJ został opublikowany w jeden z głównych i najpopularniejszych gazet Yomiuri. Zwykle takie wywiady pojawiały się w prasie branżowej, czyli np. w gazecie Nikkei. Zdaniem Bloomberga taki zabieg był celowy i jest związany z tym, żeby szeroko ostrzec społeczeństwo przed zbliżającymi się zmianami. Od 2013 roku kredyt na rynku nieruchomości urósł o ok. 60% do poziomu niemal 100 bilionów jenów! Może to oznaczać, że okres 3 dekad oprocentowania poniżej 2% może zbliżać się do końca. Oczywiście BoJ mógłby na sam początek zdecydować się na jedynie wyjście z negatywnych stóp procentowych. Obecnie główna stopa wynosi -0,10%, natomiast ostatnie podwyżki miały miejsce tuż przed globalnym kryzysem finansowym w latach 2007-2008, choć jednocześnie nie były to duże ruchy patrząc na ostatnie cykle zacieśniania polityki monetarnej na całym świecie. Wobec tego nawet jeśli teraz doszłoby do podwyżki do zerowej stopy, to późniejsze ruchy najprawdopodobniej nie były zbyt wielkie. Sam rynek wycenia całe 25 punktów bazowych ruchu do lipca przyszłego roku.
Takie ruchy nie powinny robić wrażenia, ale jednocześnie mówimy o kraju w którym od 15 lat nie dokonano podwyżki stóp procentowych, a od ponad 30 lat stopy nie przekraczały 2%. Wobec tego może to doprowadzić do sporego zawirowania na rynku, patrząc również na bardzo osłabionego jena. Część inwestorów z tego kraju mogłoby zdecydować się na sprowadzenie swoich środków do kraju i inwestycję w krajowy dług, którego rentowności dla 10 letnich obligacji przekraczają już 0,7%. W ocenie ankietowanych analityków i ekonomistów jen ma największe perspektywy umocnienia do amerykańskiego dolara wśród głównych walut do końca tego roku. Ocenia się, że jen może umocnić się o blisko 5%. Wzrost stóp procentowych gdziekolwiek na świecie i jednoczesne obniżki w Polsce przy inflacji dwucyfrowej to oczywiście fatalne wieści dla polskiego złotego. Z drugiej strony jeśli EBC i Fed nie pokażą się w najbliższym czasie od jastrzębiej strony, wtedy byłaby szansa na niewielkie odreagowanie złotego, choć jednocześnie trzeba mieć na uwadze, że początkiem października RPP ponownie może zdecydować się na cięcie stóp procentowych.
Złoty mocno traci o poranku. W stosunku do dolara i franka jest to spadek o ponad 1%. Za dolara płacimy obecnie 4,3616 zł, za euro 4,6769 zł, za funta 5,4489 zł, za franka 4,8967 zł.
Michał Stajniak, CFA