Umocnienie złotego rozpoczęło się wraz z odwróceniem się globalnego sentymentu wobec Europy i nadal postępuje na tej fali. Na początku października ubiegłego roku mieliśmy ekstremalnie wysokie obawy o kryzys energetyczny w Europie, europejskie akcje były pod presją, euro kosztowało mniej niż dolar, jednocześnie prawie 4,90 złotego. Ostatecznie jak wiemy czarne scenariusze nie sprawdziły się, a obawy przerodziły się w postępującą euforię – jeszcze kilka dni temu kurs EURUSD wynosił powyżej 1,12, na niemieckim indeksie DAX mamy historyczne maksima, na GPW hossę, a złoty systematycznie zyskuje. To też pokazuje jasno, gdzie jest siła napędowa tych ruchów i co może ewentualnie je zatrzymać.
Z pewnością warto przyglądać się danym z Europy, które ostatnio zaczynają niemiło zaskakiwać. Przykładem może być dzisiejszy raport o sprzedaży detalicznej z Niemiec (spadek o 0,8% m/m), ale przede wszystkim kondycja europejskiego przemysłu, który już teraz ociera się o recesję. To może sprawić, że EBC nie podniesie już stóp procentowych nawet jeśli Fed zrobi to jeszcze raz. Już teraz powiększa się niekorzystna różnica w rentownościach obligacji na niekorzyść euro i powoli przekłada się to na notowania EURUSD (choć widać jeszcze sporą determinację kupujących na tej parze).
Jednocześnie mamy rekordowe odchylenie w dół bieżącego kursu EURPLN od kursu skorygowanego o inflację przynajmniej od 2010 roku. Co prawda bieżący kurs jest jeszcze minimalnie wyżej niż po-covidowe minima z czerwca i sierpnia 2020 (niecałe 4,37) i zdecydowanie wyżej niż minimum ze stycznia 2020 (4,19), ale od tego czasu różnica w inflacji była bardzo niekorzystna dla złotego (tj. inflacja w Polsce była dużo wyższa od tej w strefie euro). Jeśli założyć, że kurs walutowy powinien zamortyzować tę różnicę, wspomniane minima z 2020 roku nie są poziomami, do których powinniśmy się odwoływać. Oczywiście jest to czynnik długofalowy, w krótkim horyzoncie rządzi sentyment, a ten pozostaje dobry i kurs EURPLN właśnie wybił się dołem z kolejnej strefy konsolidacji, kontynuując mocny trend spadkowy.
Bieżący tydzień przyniesie sporą liczbę wydarzeń i publikacji. Ponieważ jest to przełom miesiąca poznamy wiele raportów o aktywności biznesowej, ale najciekawiej będzie pod koniec tygodnia. W czwartek czeka nas kolejna podwyżka stóp procentowych – tym razem ze strony Banku Anglii, a wieczorem wyniki m.in. Apple i Amazona, w piątek zaś poznamy raport z rynku pracy USA za lipiec, który pokaże, na ile realna jest jeszcze jedna podwyżka stóp w USA. O 9:30 euro kosztuje 4,41 złotego, dolar 4 złote, frank 4,60 złotego, zaś funt 5,15 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA