Czerwcowa inflacja w USA wyniosła 3 proc. r./r., a więc jest już stosunkowo blisko celu. Mimo że inflacja bazowa pozostaje wyższa, to w ujęciu m./m. jej dynamika wróciła do standardowego przedziału wahań i osiągnęła 0,2 proc. Udało się to osiągnąć bez uszczerbku dla rynku pracy, na którym utrzymuje się niska stopa bezrobocia. Kluczowym pytaniem, determinującym skalę nadchodzącej recesji, jest to, czy nadzwyczaj ciasny rynek pracy zakłócił transmisję impulsów monetarnych, czy tylko ją wydłużył, a negatywne skutki inercji dopiero wszystkich zaskoczą. Spójrzmy na politykę FOMC nieco inaczej, mianowicie zwróćmy uwagę na roczną zmianę stopy procentowej. W tym ujęciu maksymalne zaostrzenie warunków finansowych osiągnięto w kwietniu 2023 r. i od tego czasu, mimo utrzymywania jastrzębiej retoryki, cykl polityki pieniężnej rozpoczął fazę akomodacyjną. W ostatnich trzech przypadkach ten zwrot ostrzegał przed rozpoczęciem recesji ze średnio 16-miesięcznym wyprzedzeniem, a zatem pogorszenie w gospodarce realnej może nadejść w lipcu 2024 r. Pozytywna reakcja polskiego rynku, która miała miejsce jednocześnie w przypadku akcji, obligacji, jak i waluty poprawia otoczenie dla kontynuacji wzrostów. Jak wiemy, nie ma u nas hossy bez banków, a dopóki WIG-banki jest powyżej 8000, dopóty droga ku szczytom sektora pozostaje otwarta.