Na środowej aukcji Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje skarbowe za 7 mld zł. To maksymalna planowana tym razem kwota. Popyt koncentrował się na pięcioletnich papierach stało- i zmiennokuponowych. Nadwyżka zgłoszonego przez inwestorów zainteresowania nad uplasowaną kwotą wyniosła 1,7 mld zł i nie była imponująca. Dość szybko po ogłoszeniu wyników przetargu ceny długu na rynku wtórnym znalazły się poniżej poziomów odcięcia. Skromny niezaspokojony popyt i rosnące rentowności spowodowały, że na aukcję dodatkową znalazło się niewielu chętnych. Krajowy dług taniał, mimo że na rynkach bazowych było mocniej. Nic dziwnego, bo ostatni tydzień przyniósł złotówkowym inwestorom spore zyski, a wyceny papierów dotarły w pobliże poziomów, których już dwukrotnie nie udało się pokonać. Tymczasem na horyzoncie widać już informację o podaży obligacji w trzecim kwartale. Ma ona teraz nowy kontekst. Znowelizowana ustawa budżetowa zakłada wyższe wydatki i większe potrzeby pożyczkowe. Dodatkowa stymulacja fiskalna ma zostać sfinansowana na rynku krajowym, ze środków zgromadzonych na rachunkach budżetowych, nieidentyfikowanych jeszcze w grudniu. Jednocześnie niższe mają być dochody budżetu. Dobrej sesji nie miał złoty. Kurs EUR/PLN rósł z przekonaniem o trzy grosze i szybko dotarł do ważnych technicznie poziomów, zamykających ostatnio dalszą drogę na północ. Krajowa waluta radziła sobie najgorzej spośród walut regionu, co zwykle ma miejsce, gdy kluczowa jest płynność i szybkość zamykania pozycji.