W środowe popołudnie za euro trzeba było płacić znów niewiele więcej niż 4,43 zł. Kurs EUR/PLN flirtował ze wsparciem wyznaczonym w ubiegłym tygodniu i niezmiennie wydawał się gotowy, by powalczyć o jeszcze niższe poziomy. Najniższe od ponad roku kursy walut sprzyjają walce z inflacją, ale wspierają też popyt i lepsze nastroje konsumentów. Te poprawiają się, bo płace w maju rosły w tempie bliskim już ostatniemu odczytowi CPI. To razem ze stabilizującą się wielkością funduszu płac, w połączeniu z silnym rynkiem pracy może zachęcać do realizowania odkładanych wydatków. Taki sam efekt tworzy zapowiadana stymulacja fiskalna. Ta planowana jeszcze w tym roku i zapowiadana na kolejne lata. Zdaniem L. Koteckiego dynamika cen osiągnie poziom jednocyfrowy, ale jej dalszy spadek będzie utrudniony. Taki obraz nie wspiera dalszego spadku rentowności obligacji, bo przedwyborcze obietnice z jednej strony utrudnią sprowadzenie inflacji do celu, z drugiej oznaczają wyższe potrzeby pożyczkowe. Jednocześnie niższe mają być tegoroczne dochody budżetu, a zwiększone wydatki mają zostać sfinansowane ze środków zgromadzonych na rachunkach budżetowych, nieidentyfikowanych jeszcze w grudniu. Niespodzianką dnia była informacja o bezprzetargowej emisji obligacji o wartości 5 mld zł. Przed południem rentowność papierów pięcioletnich spadała o kilka pkt baz., ale kolejne godziny handlu wymazały te zyski, a rynek opanowali oferujący.