To zastanawia i rodzi spekulacje, co tak naprawdę dyskontuje rynek w perspektywie kilku miesięcy – czy to już gra pod środki z KPO jesienią, czy też może w porównaniu z czeską koroną czy węgierskim forintem polska waluta w ostatnich miesiącach nie zyskała wiele i teraz będzie chciała to nadrobić?
Szybkość działania decydentów w temacie tzw. kryzysu bankowego dla sporej części uczestników rynku wydaje się być pozytywnym czynnikiem, gdyż pokazuje, że wnioski z wcześniejszych trudnych sytuacji zostały wyciągnięte. To jednak wpycha rynki w wyuczony w ostatnich latach schemat, czyli jak jest źle, to Fed na pewno pomoże.
W środę wieczorem rynki będą żyły komunikatem – zakłada się podwyżkę stóp o 25 punktów bazowych do 4,75–5,00 proc. I na tym zakończenie cyklu. Pierwsze obniżki stóp mają pojawić się już w wakacje, gdyż przecież proces dezinflacji w amerykańskiej gospodarce będzie już bardziej widoczny. Czy jednak aby na pewno?
Zbyt szybko przeszliśmy od oczekiwań, co do podwyżek stóp, do obniżek. Niewykluczone, że Fed da sygnał, ale do dłuższej pauzy przez najbliższe miesiące, co pozwoli mu lepiej ocenić sytuację. Ale czy to zadowoli rynki i doprowadzi do dalszej przeceny amerykańskiej waluty? Bez słabego dolara nie będzie wyraźnie mocniejszego złotego, co najwyżej jego stabilizacja na obecnych poziomach.