Powodem było oczywiście to, co wydarzyło się w trakcie weekendu. Gdyby decyzje odłożono do poniedziałku, byłoby zapewne znacznie gorzej. Szybka akcja w postaci przejęcia banku Credit Suisse przez UBS, przy włączeniu się w proces szwajcarskiego banku centralnego (SNB), oraz ogłoszona w niedzielę wieczorem skoordynowana akcja sześciu największych banków centralnych na świecie, mająca na celu zwiększenie płynności swapów dolarowych, przyniosła zamierzone efekty. Rynki finansowe nie wpadły w panikę, a zdenerwowanie było relatywnie niewielkie.

Trudno jednak wyrokować, czy to już koniec problemów sektora bankowego, tak w USA, jak i w Europie. Wszyscy czekają teraz na środowe decyzje amerykańskiego Fedu i w zależności od tego, jakie one będą, rynki finansowe mogą różnie reagować. O podwyżce stóp procentowych o 50 pkt baz. można raczej zapomnieć. Z kolei brak podwyżki może zostać odebrany jako potwierdzenie obaw Fedu o sektor bankowy w USA i wywołać kolejne nerwowe ruchy akcjonariuszy, klientów itd. Rozsądna wydaje się zatem podwyżka stóp o 25 pkt baz., ale i tu niepewność jest ogromna. Bardzo ważna będzie także komunikacja Fedu co do kolejnych miesięcy.

W poniedziałek, wraz z opadającymi emocjami, powoli piął się w górę eurodolar, który dotarł w okolice 1,0730. Złoty nerwowo zareagował tylko na początku sesji, następnie cofnął się w okolice 4,7050 i pozostał już stabilny.