Dane z amerykańskiego rynku pracy w miniony piątek pokazały potężny wzrost zatrudnienia rzędu 528 tys. Stopa bezrobocia zdołała zejść do 3,5% z poziomu 3,6%, a tempo wzrostu płac pozostało na bardzo wysokim poziomie 5,2%. Okazuje się jednak, że ten niewiarygodny wzrost zatrudnienia to efekt dalszego zatrudniania się osób na więcej niż jeden etat! Oczywiście stopa bezrobocia pokazuje spadek, ale jednocześnie zmalała nieco stopa partycypacji. Niemniej widać, że amerykanie szukają sposobów na wszelaką drożyznę. Dzieje się to nie tylko poprzez szukanie dodatkowej pracy, ale również rekordowe ilości zaciąganego kredytu konsumenckiego. To wszystko pokazuje, że siła konsumentów pozostaje na bardzo wysokim poziomie, co nie pozwala zdławić inflacji. Oczywiście z samego efektu bazy powinniśmy w najbliższym czasie zauważyć zejście o kilka dziesiątych punktu procentowego, ale raczej nie powinniśmy liczyć na rychłe zejście inflacji do celu na poziomie 2%. Tempo wzrostu płac jest na tyle silne, że nawet ostatni mocny spadek cen surowców nie będzie w stanie ściągnąć inflacji do preferowanych przez Fed poziomów.
Jak widać, inflacja ma dalsze podstawy do wzrostu i tak jak wskazują członkowie Fed, nie jest jeszcze bliska szczyty. Fed najprawdopodobniej zdecyduje się na kolejną bardzo dużą podwyżkę stóp procentowych, najprawdopodobniej o 75 punktów bazowych. Z drugiej strony należy pamiętać, że nadmierne podwyżki mogą mocno szkodzić społeczeństwu. Wszechobecna drożyzna powoduje, że ludzie nie tylko zatrudniają się na kilka etatów, ale również zaciągają rekordową ilość kredytów konsumenckich. Niektórzy członkowie Fed wskazali nawet ostatnio, że chcą doprowadzić do załamania wzrostu zatrudnienia, co spowoduje mniejszą presję na wzrost płac.
Najbliższe dane inflacyjne poznamy w środę i oczekuje się niewielkiego spadku. Jednak w celu zwalczenia inflacji potrzeba również działań władz państwa, choć na ten moment trzeba pamiętać, że Biden ze swoją świtą szykują się do wyborów. W takim czasie z pewnością władze nie będą chciały ograniczać siły konsumentów, a jednocześnie nie mają pieniędzy na to, aby stymulować większą produkcję w celu obniżenia cen.
Dolar pozostaje bardzo mocny i para EURUSD znajduje się poniżej poziomu 1,0200. Z kolei za dolara płacimy 4,6270 zł, za euro: 4,7071 zł, za franka: 4,8031 zł, za funta: 5,5851 zł.
Michał Stajniak