W takiej sytuacji nie powinno być żadnym zaskoczeniem to, że rentowności amerykańskich obligacji kontynuują hiperbolę wzrostową - dzisiaj 10-letnie naruszały barierę 2,50 proc. Tym samym nadal najsłabszą walutą w zestawieniach G-10 pozostaje japoński jen - w poniedziałek traci on wobec dolara ponad 1 proc. Sytuację japońskiej waluty dodatkowo pogarsza fakt, że Bank Japonii interweniował dzisiaj rano na rynku długu, aby nie dopuścić do wzrostu rentowności tamtejszych obligacji, co tylko podkreśla przywiązanie BOJ do ultra-luźnej polityki monetarnej.
W poniedziałek dolar jest silny na szerokim rynku nie tylko za sprawą wspomnianych oczekiwań wobec FED. Niepokojące informacje napłynęły z Szanghaju, gdzie władze wprowadziły lockdown ze względu na rosnącą liczbę przypadków COVID. To wzbudziło obawy o kondycję tamtejszej gospodarki, co już widać po nerwowym zachowaniu się rynku surowców (ropa tanieje o ponad 4 proc.). To może podbijać nerwowość na innych ryzykownych aktywach. Poza jenem w gronie najsłabszych walut są dzisiaj korony skandynawskie (tradycyjnie bardziej wrażliwe na ryzyko), ale i też frank (szef SNB dal do zrozumienia, że interwencje są dalej możliwe). Dopiero na dalszych miejscach są dolar nowozelandzki, euro, czy funt.
Dzisiejszy kalendarz makro jest mocno ubogi, co przesuwa uwagę rynków na spekulacje wokół działań FED, dalsze wieści z Chin, a także Ukrainy. W tym tygodniu planowane są kolejne rozmowy w Turcji, choć trudno ocenić, na ile przyniosą one jakieś przesilenie. Ukraina jest gotowa do rozmów o neutralności, ale oczekuje wycofania się wojsk rosyjskich na pozycje sprzed 24 lutego. W piątek jeden rosyjskich generałów nie wykluczył, że operacja wojskowa może skupić się tylko na Donbasie, ale żadne działania Rosjan tego nie potwierdzają.
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ