Marek Dietl: Polska nie powinna obecnie przystępować do strefy euro

Utrzymywana przez Europejski Bank Centralny (EBC) stopa procentowa na poziomie 0 byłaby zdecydowanie za niska dla Polski – tak samo jak jest zbyt niska dla Litwy i Estonii, w których inflacja jest już na poziomie 12,3 proc. i 11 proc.

Aktualizacja: 14.03.2022 21:37 Publikacja: 14.03.2022 21:00

Marek Dietl, prezes GPW

Marek Dietl, prezes GPW

Wojna i wywoływane przez nią problemy gospodarcze wymagają często podejmowania nagłych decyzji w otoczeniu o wysokiej niepewności i niepełnej informacji. Należy wówczas pamiętać, by nie zaburzyć równowagi w obszarach o znaczeniu systemowym, co spowodowałoby więcej szkody niż pożytku. Przykładem jest zamykanie giełd w czasach kryzysu. Z jednej strony nie pozwala się kapitałowi odpłynąć z kraju (korzyść krótkoterminowa), a z drugiej podważa się zaufanie do całego rynku (niekorzyść długoterminowa). A bez zaufania rynek nie może i nie będzie funkcjonować. Potrzeba chwili i emocje są zwykle złymi doradcami, tak jak przejściowe osłabienie wartości złotego jest złym argumentem za przystępowaniem do strefy euro.

Zacznijmy od podkreślenia oczywistości: z inflacją zmaga się po pandemii większość krajów zachodnich. Obecnie silnie wpływa na nią wzrost cen surowców i żywności, bo Rosja to jeden z głównych producentów paliw kopalnych, a Ukraina i Rosja są światowymi liderami eksportu zbóż i olejów. To rosnące ceny surowców i żywności odpowiadają za dodatkowy wzrost inflacji, a nie złoty, który wobec euro osłabił się mniej niż 3 proc.

Czy przyjęcie euro pomogłoby nam w walce z inflacją?

Utrzymywana przez Europejski Bank Centralny (EBC) stopa procentowa na poziomie 0 byłaby zdecydowanie zbyt niska dla Polski – tak samo jak jest zbyt niska dla Litwy i Estonii, w których inflacja jest już na poziomie 12,3 proc. oraz 11,0 proc. Przy takiej stopie procentowej inflacja w Polsce wymknęłaby się spod kontroli, m.in. poprzez zwiększenie liczby kredytów hipotecznych, co skutkowałoby uformowaniem bańki na rynku nieruchomości, takiej jak m.in. w USA, Hiszpanii czy Irlandii. Zarzuty za zbyt wolną reakcję na podwyższoną inflację byłyby znacznie bardziej uzasadnione, gdyby zamiast Narodowego Banku Polskiego naszą politykę pieniężną prowadził EBC.

75 proc.

– niemal taki odsetek polskiego eksportu trafia na rynki państw Unii Europejskiej. Osłabiony złoty utrzymuje wysoką konkurencyjność naszej gospodarki.

Duży przywilej

Z euro jest trochę jak z kupnem jednego rozmiaru spodni dla całej rodziny: dla większości będą albo za duże, albo za małe. Dobrze będą mieli tylko ci, na których spodnie pasują. Stopa procentowa EBC jest za niska dla Niemiec i za wysoka dla np. Grecji, żadne z tych państw nie ma jednak pełnego wpływu na jej zmianę. My w Polsce sami możemy ustalać, jaka stopa procentowa będzie dla nas odpowiednia. I to jest duży przywilej, który w połączeniu z płynnym kursem walutowym sprawił, że w czasach kryzysu finansowego 2008–2009 Polska była słynną „zieloną wyspą".

Na razie w strefie euro nie ma zgody na zmianę polityki monetarnej, EBC wciąż utrzymuje stopę referencyjną na poziomie 0. To będzie rodziło problemy społeczne w wielu krajach, szczególnie z „nowej Unii", czyli relatywnie uboższych. Często mówi się, że inflacja to podatek nakładany na najbiedniejszych. Podnoszenie stóp procentowych to lek, który łagodzi jej skutki. Gdybyśmy byli w strefie euro, nasza inflacja byłaby wyższa niż obecnie, co najmocniej uderzyłoby w najuboższych, w tym miliony Ukraińców uciekających przed wojną do Polski.

Zwolennicy przyjęcia euro podnoszą teraz ten argument z powodu osłabienia wartości złotego. Tymczasem należy zauważyć, że osłabiony złoty utrzymuje wysoką konkurencyjność naszej gospodarki. Nie ma nic kontrowersyjnego w stwierdzeniu, że przejściowe i ograniczone (to warte podkreślenia) osłabienie waluty w trakcie kryzysu niesie ze sobą także pozytywne skutki, bo działa amortyzująco dla gospodarki. Ponadto kurs euro w stosunku do dolara również uległ osłabieniu i jest obecnie na najniższych poziomach od 2020 roku.

Z powodu wojny w Ukrainie tracimy rynki zbytu, przez co wzrost naszego PKB będzie około 1 proc. niższy, niż zakładaliśmy. Wpływ wojny byłby bardziej negatywny na naszą gospodarkę, gdyby nie płynny kurs walutowy. Dzięki przejściowemu osłabieniu złotego zyskują eksporterzy, których konkurencyjność cenowa na unijnym rynku staje się wyższa – to niezwykle ważne dla naszej gospodarki, bo około 75 proc. eksportu z Polski idzie właśnie na ten rynek.

Na koniec warto podkreślić, że strefa euro nie jest zła sama w sobie. Jej konstrukcja nie została jednak dobrze przemyślana, bo podjęto się tworzenia wspólnej waluty pomimo znacznych różnic w poziomie rozwoju pomiędzy krajami – nieprzypadkowo to biedniejsze kraje strefy wpadają w kłopoty. Część problemów strefy euro wciąż niestety pozostaje nierozwiązana.

Nadejdzie taki moment

Niemniej jednak w interesie Polski jest jej dalsze funkcjonowanie i harmonijny rozwój, zwłaszcza że przystępując do UE, zobowiązaliśmy się do przyjęcia wspólnej waluty. Jestem głęboko przekonany, że nadejdzie taki moment, gdy będzie nam się opłacało wejść do strefy euro i będziemy zyskiwać na posiadaniu wspólnej waluty tak jak Niemcy czy Austria, obecnie jej najwięksi beneficjenci. Nastąpi to wtedy, gdy produktywność pracy w Polsce będzie podobna do wspomnianych krajów.

Zwolennicy przyjęcia euro często argumentują, że posiadając wspólną walutę, będziemy „przy stole" z najważniejszymi krajami i unikniemy tzw. Europy dwóch prędkości. To prawda. Jednak są to korzyści stricte polityczne, a nie gospodarcze. Przyjęcie euro przez Polskę byłoby obecnie uzyskaniem korzyści politycznych kosztem gospodarki. Na razie nie możemy sobie na to pozwolić – musimy walczyć z inflacją i jednocześnie utrzymywać naszą konkurencyjność.

Dr Marek Dietl jest prezesem Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie i doradcą ekonomicznym Prezydenta RP oraz adiunktem w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

Waluty
Dane makro w centrum uwagi
Waluty
DM BOŚ: Sytuacja na rynkach 15 maja - pozytywny klimat przed ważnymi danymi CPI
Waluty
Dolar traci w oczekiwaniu na słabsze dane CPI z USA
Waluty
Złoty może jeszcze zyskać
Waluty
Notowania walut. Złoty znów pokazał siłę
Waluty
Sytuacja na rynkach 14 maja - PPI już o godz. 14:30