Rynki zdają się jednak wierzyć w tworzoną przez siebie narrację, która zakłada, że w obecnej trudnej sytuacji geopolitycznej, banki centralne będą zmuszone przeorientować swoje działania. To może oznaczać opóźnienie spodziewanych decyzji o normalizacji polityki monetarnej przez największych graczy. Wczoraj szefowa Europejskiego Banku Centralnego dała do zrozumienia, że bank centralny jest gotowy do podjęcia wszelkich działań w ramach swojego mandatu. Z kolei Fabio Panetta z zarządu EBC dał do zrozumienia, że planowane działania zmierzające do normalizacji polityki monetarnej powinny być tak wyważone, aby nie zaszkodzić ożywieniu gospodarczemu. Sami decydenci nie są jednak nazbyt aktywni, co może pokazywać, że wolą zachować powściągliwość w obecnej sytuacji. Rynki nadal wyceniają możliwość podwyżki stóp procentowych przez FED w marcu o 25 p.b., ale wydaje się, że na stole jest już opcja możliwego opóźnienia redukcji bilansu banku centralnego, która miała się rozpocząć około wakacji. To może prowadzić do osłabienia się dolara.
Dzisiaj w przestrzeni G-10 zmiany nie są duże – najsilniejszy dolar australijski zyskuje wobec dolara zaledwie 0,25 proc. Co ciekawe ma to miejsce w sytuacji, kiedy RBA w wydanym dzisiaj po posiedzeniu komunikacie podtrzymał swoją niechęć do szybkiego zaostrzenia polityki monetarnej. Na drugim biegunie jest korona szwedzka, której zaszkodził zaskakująco słaby odczyt przemysłowego indeksu PMI za luty. Dane publikowane dla strefy euro nie różniły się znacząco od pierwszych szacunków. EURUSD nie zdołał wybić strefy oporu 1,1240-60, która zatrzymała wczorajszy marsz w górę.
Dzisiaj w kalendarzu mamy jeszcze szacunki przemysłowego PMI dla Wielkiej Brytanii (godz. 10:30), wstępne wyliczenia dotyczące inflacji w Niemczech za luty (godz. 14:00), a także odczyt przemysłowego ISM w USA (godz. 16:00). Dane makro pozostaną jednak w cieniu wydarzeń na Ukrainie, które przyciągają największą uwagę.
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ