Wydarzenia, jakie miały miejsce w weekend pokazały, że konflikt zbrojny na Ukrainie może potrwać znacznie dłużej i nie może być już traktowany, jako regionalny – chociażby ze względu na zaangażowanie się wszystkich, kluczowych państw w sankcje wobec Rosji. Te potężnie uderzyły w tamtejszy sektor bankowy i rubla, którym handel został praktycznie sparaliżowany. Zamrożenie rezerw posiadanych przez bank centralny, odcięcie największych rosyjskich banków od płynności, a także wyrzucenie Rosji z systemu SWIFT to przepis na szybkie bankructwo gospodarcze tego kraju. Nie oznacza to jednak, że pewnych, przejściowych problemów nie będą mieć ci, którzy je nakładają. Taka skala blokady nałożona na Rosję, która w ich efekcie staje się niewypłacalna, wymaga od największych banków centralnych na świecie skoordynowanej akcji mającej na celu ustabilizować sytuację i zapewnić płynność u siebie. To może oznaczać też, że nie jest to na razie czas na dyskusję o normalizacji polityki monetarnej, jaka była planowana w nadchodzących miesiącach. Co to może oznaczać dla rynków?
Jeżeli decydenci staną na wysokości zadania to nerwowość może być przejściowa. Zwróćmy uwagę, że w poniedziałek rano dolar zyskuje względem większości walut (pierwsza reakcja na zasadzie ucieczki od ryzyka), ale zmiany nie są aż tak duże i nie doszło do wybicia poziomów, jakie miały miejsce w czwartek, kiedy to rynki panicznie zareagowały na informacje z Ukrainy. Niewykluczone, zatem, że w kolejnych godzinach sytuacja będzie się uspokajać.
Dzisiejszy kalendarz makro dla zagranicy nie będzie obfitował w istotne dane makro – ich wysyp zobaczymy dopiero w kolejnych dniach - to odczyty ISM z USA, oraz dane z tamtejszego rynku pracy, a także decyzje banków centralnych Australii i Kanady.
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ