Za sprawą wspólnych manewrów wojskowych Rosji i Białorusi (które były zaplanowane wcześniej), oraz ruchów wojsk przy granicy z Ukrainą, temat powrócił. Pośrednio też przez ostrzeżenia Białego Domu przed możliwą inwazją Rosji na Ukrainę w najbliższych dniach. Nadchodzące kilkadziesiąt godzin może być, zatem kluczowe. Czy to tylko nadal licytacja Moskwy i Zachodu na to, kto jest silniejszy w przekazach medialnych? Być może, ale pewności nie ma.
Rynki są więc nerwowe i dopiero czas pokaże, czy to było uzasadnione, czy też było okazją, jeżeli dojdzie do deeskalacji napięcia. Niezależnie od tego, co się wydarzy, taki scenariusz jest mało komfortowy, gdyż przypomina grę na klasycznej ruletce, która ma niewiele wspólnego z inwestowaniem.
Sytuacja na rynkach 14 lutego
W poniedziałek rano widoczny jest zwrot w stronę dolara i innych bezpiecznych walut, który jest kontynuacją tendencji zapoczątkowanych w piątek, kiedy to napłynęły doniesienia istotnie podbijające ryzyko militarnego konfliktu Rosji z Ukrainą - według doniesień amerykańskiego wywiadu do operacji mogłoby dojść nawet jutro (wtorek), lub w środę. Niemniej przedstawiciele amerykańskiej administracji utrzymują, że Putin rzekomo nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, chociaż najnowsze informacje potwierdzają ruchy rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą. Rosja tradycyjnie zaprzecza tym pogłoskom i oskarża kraje zachodnie o prowokacje. Obserwatorzy wskazują jednak, że Moskwa będzie chciała mieć mocny pretekst, zanim zaatakuje Ukrainę.
Sytuacja na rynkach jest jednak bez precedensu - nie przerabialiśmy jeszcze takiego scenariusza - i mocno uzależniona od zakulisowych ustaleń polityków i wojskowych. W piątek od rana było widać większą nerwowość na rynkach (tracił rubel), ale dopiero wypowiedzi Jake'a Sullivana (doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego USA) podczas konferencji prasowej w piątek wieczorem, wyraźnie podbiły strach na rynkach. Ograniczona płynność na koniec tygodnia sprawiła, że zmiany były duże (zwłaszcza na Wall Street). Układ rynkowy na początek tygodnia jest dość trudny, gdyż w sytuacji, kiedy Rosja zrezygnuje z militarnego uderzenia na Ukrainę może dojść do wyraźnego rajdu ulgi na rynkach.
Nie należy jednak zapominać o wątku FED - po publikacji wyższej od spodziewanej inflacji CPI za styczeń w końcu ubiegłego tygodnia, wyraźnie podskoczyły oczekiwania, co do 50 p.b. podwyżki stóp procentowych w marcu (wg. modelu CME FED Watch przekraczają 50 proc.). Zostały one też podbite przez słowa Jamesa Bullarda z FED, który dał do zrozumienia, że Rezerwa Federalna musi działać dość zdecydowanie i możliwe jest, że stopy wzrosną o 100 p.b. już do czerwca. Niemniej inni decydenci utrzymują ostrożny ton (dzisiaj agencje cytują Mary Daly). Być może, zatem oczekiwania rynków, co do takiego ruchu są nieco przesadzone.