Zwłaszcza, że RPP będzie już dysponować najnowszą projekcją inflacyjną, która może wskazać na szybsze przyspieszenie dynamiki cen, niż to wcześniej sądzono, przy również mocniejszym wzroście gospodarki. Biorąc pod uwagę dotychczasowe nastawienie większości członków Rady, oraz prezesa Glapińskiego – stopy nie zostaną podniesione do końca kadencji – istotne będzie uzasadnienie podtrzymujące „gołębi" scenariusz, oraz to, czy w ogóle pojawią się jakieś „jastrzębie" głosy. Dla złotego nie ma to większego znaczenia w krótkim terminie, ale już w długim tak, bo teoretycznie inwestorzy mogą nastawiać się na to, że dysparytet stóp procentowych pomiędzy Polską, a strefą euro może wzrosnąć.
Zwłaszcza, że według wczorajszych doniesień, które jednocześnie kończą proces obsadzenia najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej, nową prezes Europejskiego Banku Centralnego na 8-letnią kadencję może zostać Christine Lagarde – była minister finansów Francji, a obecnie szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Rynek obawia się braku doświadczenia Lagarde w banku centralnym, oraz jej możliwej uległości na polityczne naciski, co może skutkować bardziej „gołębią" polityką w dłuższym terminie, niż w sytuacji, gdyby fotel szefa ECB objął ktoś inny. Dzisiaj rano EUR/USD kontynuuje, zatem marsz na południe kierując się w stronę ważnego wsparcia przy 1,1240.
W kalendarzu mamy dzisiaj publikacje indeksów PMI dla usług. W nocy poznaliśmy dane z Chin, które wypadły nieco słabiej. Przed nami jeszcze dane ze strefy euro (godz. 10:00), oraz ISM w USA (godz. 16:00). Rynek będzie zerkał też na odczyt ADP, który ma wpływ na oczekiwania wobec danych Departamentu Pracy w piątek. Warto też zwrócić uwagę na to, że jutro Amerykanie świętują Dzień Niepodległości, co może skutkować mniejszą aktywnością na rynkach.
Na wykresie USDPLN mamy próbę naruszenia oporu 3,7620 – teoretycznie (jeżeli EURUSD dojdzie do 1,1240) zwyżka może być „przeciągnięta" do 3,7750, gdzie mamy mocną linię trendu spadkowego.
Wykres dzienny USDPLN