W ostatnich komentarzach wskazywałem, że istnieje ryzyko osłabienia złotego, choć miałem nadzieję, że nie powtórzymy scenariusza sprzed 12 lat. Niestety na ten moment idziemy dokładnie tymi śladami. Globalny system finansowy opiera się na dolarze i kiedy finansowanie w amerykańskiej walucie przestaje płynąć, staje cały system i to właśnie obserwujemy. Efekt jest taki, że podmioty nie mogące odnowić kredytów i zabezpieczeń w dolarach zmuszone są kupować walutę na rynku spot, powodując bardzo szybki wzrost jej ceny. W takiej sytuacji wszelkie zależności funkcjonujące w normalnych czasach przestają obowiązywać. Warto przypomnieć sobie z jak potężnymi wahaniami kursowymi mieliśmy od czynienia w latach 2008-2010, a teraz ilość długu dolarowego jest praktycznie dwukrotnie większa. Banki centralne z jednej strony są mądrzejsze o tamtą lekcję, Fed dużo szybciej uruchomił linie z dolarami (transakcje swap) dla innych banków centralnych, a te próbują przekazywać je dalej. Ale na razie to nie pomaga. Uczestnicy rynku wiedzą, że polityka pieniężna zbyt długo pozostawała luźna, prowadząc do wzrostu zadłużenia i nie są przekonani, że to, co działało w 2008 i 2009 roku, zadziała teraz.
W nocy do kanonady banków centralnych dołączył EBC, który przecież jeszcze tydzień temu ogłaszał pakiet działań. Tym razem przedstawiony został program skupu obligacji za dodatkowe 750 mld EUR. Nie tylko kwota robi tu jednak różnicę. EBC tak naprawdę pozbywa się wszelkich hamulców, wskazując że może kupować obligacje poszczególnych krajów niekoniecznie według dotychczasowego klucza, obejmie zakupem także obligacje greckie oraz korporacyjne. Nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych działań – tak określiła to prezes Lagarde. To prawda, ale zwyczajne czasy wymagają rozsądnej polityki, a nie polityki zarezerwowanej na nadzwyczajne czasy. Tu leży problem, choć mam duże obawy, że nawet po wygrzebaniu się z obecnych tarapatów autorzy polityki szybko o tym zapomną. Jak na razie pakiet EBC nie robi na rynkach spektakularnego wrażenia. Rentowności obligacji spadły, giełdy nieco próbują odbijać, ale popyt na dolara nadal jest ogromny.
Oznacza to dalszą wyprzedaż na rynku złotego. O 8:50 euro kosztuje 4,5740 złotego, dolar 4,2144 złotego, frank 4,3358 złotego, zaś funt 4,8428 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB