Innymi słowy, inwestorzy uważali, że gospodarka wróci do życia, a znacznie rozluźniona polityka pieniężna zostanie. Wczoraj taką wizję zaburzył kluczowy członek komitetu do zwalczania epidemii w USA, Anthony Fauci.
Presja na otwarcie amerykańskiej gospodarki ma dwa źródła. Jedno jest oddolne i wynika z ponoszonych strat gospodarczych, drugie ma charakter polityczny. W USA do wyborów prezydenckich zostało pół roku, a prezydent Trump przez długi czas utrzymywał, że świetna kondycja amerykańskiej gospodarki to jego zasługa. Liczy on na to, że jesienią gospodarka będzie już w fazie ożywienia, ułatwiając mu zwycięstwo. Problem jednak w tym, że sytuacja epidemiologiczna w USA jest nadal znacznie gorsza niż w Europie Zachodniej, a w części stanów rządzonych przez Republikanów restrykcje znoszone są szybciej. Przed takimi działaniami ostrzegał wczoraj podczas 3-godzinnego przesłuchania w Senacie dr Fauci. Stwierdził on, że zbyt szybkie otwieranie gospodarki nie tylko będzie skutkować znacznie większą liczbą ofiar (już teraz prognozuje się blisko 150 tys. ofiar w USA do końca sierpnia), ale może wręcz utrudnić powrót do gospodarczej normalności. Dodatkowo bojowe nastroje Trumpa chłodzą urzędnicy w Kalifornii (gdzie mamy głośne spięcie z szefem Tesli, który wbrew zakazom otworzył fabrykę samochodów), zapowiadając przedłużenie ograniczeń w „pewnej formie" o 3 miesiące i odwołując już teraz jesienny semestr na uniwersytetach w tradycyjnej formie (zajęcia będą nadal prowadzone w formule online).
W tej sytuacji rynkom pozostaje oczekiwanie na dalszą stymulację. Raczej nie należy spodziewać się jej w formie ujemnych stóp procentowych. Chór wystąpień przedstawicieli Fed jest w tej materii jednomyślny – takie rozwiązanie w USA nie zadziała (zresztą nie zadziałało nigdzie, co nie znaczy, że nie ma wielu lobbystów, którzy na tym korzystają). Przedstawiciele Fed sugerują natomiast dalszą ekspansję fiskalną, dając do zrozumienia, że bank centralny kupi tyle nowego długu, ile będzie potrzeba. Kolejny potężny pakiet fiskalny proponują Demokraci, miałby zawierać czeki dla gospodarstw domowych oraz dofinansowanie samorządów. Pamiętajmy jednak, że kampania wyborcza przybiera na sile i o jednomyślność w Kongresie może być coraz trudniej. Dziś głównym wydarzeniem będzie wystąpienie szefa Fed. Rozpocznie się o godzinie 15:00. Warto pamiętać też o danych z rynku paliw z USA (16:30). Złoty zaczyna dzień stabilnie. O 9:00 euro kosztuje 4,5611 złotego, dolar 4,2063 złotego, frank 4,3362 złotego, zaś funt 5,1617 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB